Wszystko robimy na przymusie - komentarze po meczu KPSW Astoria Bydgoszcz - GKS Tychy

Koszykarze KPSW Astorii po słabym spotkaniu pokonali GKS Tychy 76:66. Dla bydgoszczan to dopiero trzecia wygrana w I lidze, ale i to wystarczyło, aby podopieczni Jarosława Zawadki awansowali na trzynasta pozycję.

Tomasz Służałek (trener GKS): W trakcie ostatniej przerwy odeszło od nas trzech podstawowych zawodników. Ponadto miesiąc byliśmy bez grania w lidze i to było widać w statystykach skuteczności. To jest właśnie największy dramat naszego zespołu. Musimy po prostu swoje odczekać i w świąteczno-noworocznej przerwie zrobić pewne zmiany kadrowe, bo nie wszyscy nasi koszykarze reprezentują poziom I-ligowy. Chcemy grać jak najlepiej, ale wszystko w Tychach jest robione na przymusie.

Sebastian Grzesiński (skrzydłowy Astorii): Lepsza defensywa to był klucz do sukcesu w tym spotkaniu. Ponadto rywale grali właściwie tylko piątką zawodników i to też miało wpływ na ostateczny wynik. Brakowało nam koszykarzy pod koszem, bo kontuzję nadal leczy Igor Trela i tej rotacji wśród wysokich brakowało. Dlatego pomimo tych wszystkich problemów uporaliśmy się z przeciwnikiem i zdobyliśmy dwa punkty.

Jarosław Zawadka (trener KPSW Astorii): W końcówce dobrą robotę wykonał Łukasz Paul, który wcześniej przez trzy kwarty nie prezentował się najlepiej. Mieliśmy na dodatek tylko trzech podkoszowych graczy. Przed meczem powiedziałem też do Sebastiana Grzesińskiego, że jest to jego ostatnia szansa na grę w pierwszej piątce i ją na szczęście wykorzystał. Nie robi już takich błędów jak na początku, kiedy brakowało mu ogrania. Ma dobry rzut z dystansu i niezłą penetrację. W drugiej części odnalazł się Sebastian Laydych. Jego trójki zadecydowały o zwycięstwie.

Komentarze (0)