Pomimo braku w składzie swojej liderki, trener Dariusz Maciejewski miał nadzieję, że uda się wygrać w Brnie. - Nasz występ był bardzo zły - żalił się po meczu szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ. - Wierzyłem, że przyjechaliśmy tutaj wygrać. Przegraliśmy ten mecz sami, gdyż bardzo źle graliśmy pod koszami.
Akademiczki przede wszystkim miały problemy w walce na tablicach, gdzie przegrały 37:48. Właśnie tutaj najbardziej widoczny był brak Jeleny Leuczanki. Nieobecność białoruskiej środkowej do perfekcji wykorzystała doświadczona Cheryl Ford.
- Sama Ford miała na swoim koncie 20 zbiórek - komentował Maciejewski. - Cały mecz trzymaliśmy znakomity balans we wszystkich statystykach, przegraliśmy tylko z powodu zbiórek. Amerykańska podkoszowa Frisco Sika, oprócz 20 zbiórek, na swoim koncie zapisała również 20 punktów.
W zupełnie innym nastroju po meczu był natomiast Jan Bobrovsky. - Jestem dumny, że wygraliśmy to spotkanie - mówi. - W pierwszej połowie spotkanie to wyglądało jak walka na śmierć i życie. Niestety w tym okresie nie widziałem jeszcze nigdy tak słabej gry w naszym wykonaniu.
Ekipa z Brna miała olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów, a trener Frisco Sika zna powody dlaczego tak się dzieje. - Niestety moi gracze nie wierzą w siebie w ofensywie. Eldebrink, która jest przecież rzucającym graczem, w pierwszej części meczu nie zdobyła nawet punktu - komentuje Bobrovsky.
Skuteczność i odwaga powróciły jednak w najbardziej odpowiednim momencie. - W końcówce meczu z pomocą przyszły celne rzuty za trzy punkty i dobra obrona. Dlatego teraz możemy cieszyć się z wygranej - zakończył opiekun zespołu z Brna.
Po ośmiu kolejkach zarówno Frisco Sika Brno, jak i KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski mają na swoim koncie po dwie wygrane i tylko matematyczne szanse na awans do kolejnej rundy Euroligi koszykarek.