Heat zgarniają gwiazdy, Gortat zmienia barwy - podsumowanie roku 2010 w NBA

Za Oceanem jak co roku wiele się dzieje. Jeziorowcy utrzymali miano najlepszej ekipy w lidze. Pat Riley w letnich miesiącach zadbał o to, aby o Miami mówiło się bardzo dużo. Dla Polaków najważniejszy był jednak transfer Marcina Gortata. Portal SportoweFakty.pl zaprasza na podsumowanie najważniejszych wydarzeń w mijającym roku.

Rekordowy All-Star Game

Dallas było miejscem, w którym odbyło się tradycyjne spotkanie najlepszych koszykarzy w NBA. Ekipy Wschodu i Zachodu rywalizowały na Cowboys Stadium, na którym na co dzień gra drużyna NFL, Dallas Cowboys. Spotkanie zgodnie z oczekiwaniami było pełne efektownych akcji. Co najważniejsze, do samego końca nie było wiadomo, która z ekip wygra. Ostatecznie Zachód przegrał ze Wschodem 139:141. Najbardziej Wartościowym Graczem (MVP) wybrano Dwyane Wade'a z Miami Heat.

Przy okazji Meczu Gwiazd ustanowiono rekord frekwencji na meczu koszykówki. Starcie największych gwiazd NBA obejrzało aż 108,713 widzów!

Zachód - Wschód 139:141 (34:37, 35:39, 40:42, 30:23)

Zachód: Carmelo Anthony 27 (10 zb), Dirk Nowitzki 22, Chauncey Billups 17, Kevin Durant 15, Deron Williams 14, Pau Gasol 13, Amare Stoudemire 12 (10 zb), Zach Randolph 8, Steve Nash 4 (13 as), Chris Kaman 4, Tim Duncan 3, Jason Kidd 0.

Wschód: Dwyane Wade 28 (11 as), LeBron James 25, Chris Bosh 23 (10 zb), Dwight Howard 17, Joe Johnson 10, Paul Pierce 8, Derrick Rose 8, Al Horford 8, Kevin Garnett 4, Rajon Rondo 4, David Lee 4, Gerald Wallace 2.

Lakers ponownie na tronie

Ostatnim akordem sezonu 2009/10 były fantastyczne finały NBA. Zmierzyli się w nich Los Angeles Lakers i Boston Celtics. Pretendenci postraszyli obrońców tytułu i po dramatycznym boju (83:79 dla LAL) przegrali 3:4. C's byli bardzo blisko sprawienia niespodzianki i wyrwania ostatniej wygranej na wyjeździe. Prowadzili w STAPLES Center nawet różnicą jedenastu oczek, Kobe Bryant i Pau Gasol w niezwykle ważnym momencie przebudzili się i pociągnęli Jeziorowców do szesnastego w historii, a drugiego z rzędu Mistrzostwa NBA.

MVP serii został uznany Bryant.

NBA Finals na Portalu SportoweFakty.pl:

Mecz 1: 102:89 (26:21, 24:20, 34:23, 18:25) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Mecz 2: 94:103 (22:29, 26:25, 24:18, 22:31) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Mecz 3: 91:84 (26:17, 26:23, 15:21, 24:23) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Mecz 4: 89:96 (16:19, 29:23, 17:18, 27:36) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Mecz 5: 86:92 (20:22, 19:23, 26:28, 21:19) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Mecz 6: 89:67 (28:18, 23:13, 25:20, 13:16) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Mecz 7: 83:79 (14:23, 20:17, 19:17, 30:22) -> Czytaj więcej o tym meczu<-

Królowie polowania, czyli galaktyczni Heat

Mamy nowego mistrza NBA i David Stern przed startem rozgrywek może wręczyć pierścienie oraz puchar - tak z pewnością pomyślało sporo osób interesujących się NBA. Oczywiście nie mieli tutaj na myśli Los Angeles Lakers lub Orlando Magic. Chodziło o Miami Heat. Prezydent klubu Pat Riley dokonał rzeczy, która przewróciła układ sił w lidze do góry nogami. Nie tylko przekonał do pozostania w Żarze Dwyane Wade'a, ale także udało mu się skusić do gry w Miami LeBrona Jamesa i Chrisa Bosha. Ta trójka była najbardziej gorącymi nazwiskami w trakcie letniego offseason. Skład uzupełniono innymi otrzaskanymi w boju zawodnikami.

Początki, jak to zwykle w wyniku takiego przemeblowania bywa, okazały się trudne. Heat rozczarowywali, a złośliwi mówili, że w Miami musi wnioskować o zmianę przepisów dotyczącą ilości piłek na parkiecie. Sytuacja uległa zmianie dopiero po trzęsieniu ziemi, rozmowach i słynnym "zderzeniu" Jamesa z trenerem Erikiem Spoelstrą w trakcie timeoutu podczas meczu z Dallas Mavericks.

Po kryzysie i wprowadzeniu przez coacha metody kija i marchewki (za dobre zagrania w obronie gwiazdy mają wolną rękę w ofensywie - przyp. aut.) Żar się rozpędził i wygrał dwanaście spotkań z rzędu. Świetną serię przerwali 21 grudnia Mavs, którzy po raz drugi w sezonie wygrali z Miami.

Swoją siłę Żar pokazał w świątecznym starciu w Los Angeles z miejscowymi Lakers. W potencjalnym finale NBA ekipa z Florydy nie dała szans obrońcą tytułu. Czy 2011 rok będzie należał właśnie do podopiecznych Spoelstry?

Chris Bosh, Dwyane Wade, LeBron James - czy ten tercet doprowadzi Miami do mistrzostwa?

Amerykanie wygrywają mundial

Przed startem rozgrywek NBA miała miejsce w Turcji najważniejsza impreza koszykarska na świecie. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych prowadzona przez Mike'a Krzyzewskiego z Kevinem Durantem z Oklahoma City Thunder na czele podjęła próbę wywalczenia tytułu najlepszej drużyny globu po szesnastu latach nieudanych prób. Sztuka im się udała. Amerykanie poza zaciętym boju z Brazylią, praktycznie nie mieli sobie równych. W decydującym o złotym medalu meczu wysoko, bo aż 81:64 pokonali reprezentację Turcji.

Rok 2010 należał do reprezentacji USA. Od lewej: Durant, Rose, Westbrook, Gay, Iguodala

Wall i Griffin zadebiutowali

Koszykarski świat z niecierpliwością oczekiwał występu Johan Walla i Blake'a Griffina. Obydwaj to draftowe jedynki z 2010 i 2009 roku. Gracz Clippers jednak dopiero teraz jest pełnoprawnym debiutantem, ponieważ poprzedni sezon stracił z powodu kontuzji. Jak na razie kłopoty zdrowotne ma Wall, natomiast Griffin w pierwszych miesiącach sezonu czaruje efektownymi wsadami oraz skuteczną grą, dzięki czemu urasta do miana głównego faworyta do nagrody dla Najlepszego Pierwszoroczniaka Roku. Walka o tytuł może być niezwykle pasjonująca. Oby tylko młode gwiazdy omijały urazy.

Blake Griffin:

Gortat został Słońcem

Grudzień był gorącym miesiącem dla Marcina Gortata. Polski środkowy po trzech i pół roku spędzonych w Orlando Magic i byciu w cieniu Dwighta Howarda został (wreszcie) wytransferowany. Nowym klubem ambitnego łodzianina zostali Phoenix Suns, którzy wraz z nim pozyskali Mickaela Pietrusa i Vince'a Cartera. Co oznacza zmiana otoczenia dla Gortata? Przede wszystkim większą ilość minut na parkiecie i szansę na rozwój.

Polak w nowych barwach zadebiutował w meczu z Miami Heat. Suns przegrali 83:95, a nasz rodak zakończył spotkanie z dorobkiem czterech punktów i czterech zbiórek. Dużo lepiej było już w pojedynku w STAPLES Center z Clippers. Chodzi oczywiście o indywidualny występ (27 minut - 11 punktów (5/10 z gry), 5 zbiórek, asysta, przechwyt, blok, strata i 4 przewinienia), drużyna jednak przegrała po raz kolejny.

Pomimo porażek trener Alvin Gentry jest zadowolony z postawy Gortata. Podoba mu się, energia jaką wnosi Polak do drużyny. Wierzy, że jak lepiej pozna zagrywki i system gry, wówczas jeszcze lepiej będzie się spisywał. Tego w 2011 Marcinowi życzymy!

Przygoda Marcina Gortata z Orlando Magic dobiegła końca. Trwała 3,5 roku

Komentarze (0)