Zielonogórscy koszykarze do Tarnobrzega jechali z nadziejami na wyjście z dołka, w jakim ostatnio się znajdują. Mecz z ostatnią w tabeli Siarką miał być dobrą okazją do zrealizowania tego założenia. Jednak rywal "Zastalowców" - tarnobrzeska ekipa, brutalnie zweryfikowała plany podopiecznych Tomasza Herkta. Tarnobrzeżanie mimo niewielu zwycięstw na koncie, pokazali, że potrafią być groźną drużyną i o tym najlepiej przekonał się właśnie Zastal.
Oba zespoły do potyczki przystąpiły mocno zmobilizowane. Takie nastawienie tych dwóch ekip miało przełożenie na wydarzenia na parkiecie. Po siedmiu minutach gry na tablicy świetlnej widniał remis po 15, co mogło świadczyć o podobnej dyspozycji dnia Siarki i Zastalu. Od tego momentu, mecz długo toczył się jeszcze przy zaciętej rywalizacji obu drużyn. Po pierwszej połowie, gospodarze prowadzili zaledwie jednym "oczkiem" (42:41), ale już widać było wyraźnie, że jest jeden element, który dzieli "Siarkowców" od zespołu przyjezdnego. Mowa tu o walce pod tablicami. W niej znacznie lepiej radził sobie team z Podkarpacia, który pierwsze dwadzieścia minut meczu zakończył z 23-trzema zbiórkami na koncie, przy dwunastu Zastalu.
W przerwie szkoleniowiec zielonogórzan, Tomasz Herkt na pewno zrobił wszystko, aby dać swoim podopiecznym jak najbardziej trafne wskazówki, mające na celu zniwelowanie przewagi podkoszowej Siarki. W ekipie z Tarnobrzega przede wszystkim bardzo groźny pod koszem był Louis Truscott (21 zbiórek w całym spotkaniu), i to jego zielonogórskim graczom było najtrudniej zatrzymać. Ostatecznie po zmianie stron, zespół gospodarzy nadal więcej zbierał, i w końcu zaczęło to przekładać się na wynik. Przy rezultacie 59:56 coś "drgnęło" w tarnobrzeskiej drużynie. Po punktach Marka Miszczuka i Stanleya Pringle'a, Siarka wyszła na 10-punktowe prowadzenie (66:56). Zastal w tym momencie powinien odrabiać straty, ale stało się odwrotnie. Przed ostatnią kwartą, "Siarkowcy" mieli już 13 punktów zaliczki.
Będąca w dobrej sytuacji drużyna z Tarnobrzega, aby wygrać musiała wybronić przewagę wyrobioną w poprzedniej odsłonie. I te zadanie podopieczni Bogdana Pamuły wykonali bardzo dobrze. Tarnobrzeżanie dali zielonogórzanom zbliżyć się jedynie na osiem punktów (87:79), cały czas utrzymując bezpieczny dystans do rywala. Ostatecznie Siarka pokonała Zastal 93:84.
W drużynie z Zielonej Góry oprócz liderów, po raz kolejny zabrakło zawodnika, który w trudnym momencie potrafiłby wziąć ciężar gry na swoje barki. Te zadanie znów starali się wypełnić Walter Hodge i Chris Burgess. Świadczy o tym fakt, że praktycznie tylko oni zdobywali dla zespołu jakiekolwiek punkty w czwartej kwarcie. Natomiast, jeśli chodzi o ekipę Siarki, to w niej aż pięciu graczy uzbierało dwucyfrową zdobycz. Kolejni trzej zawodnicy, którzy weszli na parkiet bardzo im pomogli, a pozostała czwórka nawet nie pojawiła się na placu boju.
Siarka Tarnobrzeg - Zastal Zielona Góra 93:84 (23:25, 19:16, 33:21, 18:22)
Siarka: Stanley Pringe 21, Kevin Goffney 18, Daniel Wall 15, Louis Truscott 14 (21 zb), Bartosz Krupa 10, Marek Miszczuk 8, Eric Taylor 4, Michael Deloach 3
Zastal: Walter Hodge 28, Chris Burgess 16 (11 zb), Jakub Dłoniak 9, Żarko Comagić 7, Trenton Marshall 7, Marcin Chodkiewicz 5, Marcin Flieger 5, Maciej Raczyński 4, Grzegorz Kukiełka 3