Koszykarscy kibice w Polsce po raz pierwszy usłyszeli o Seidzie Hajriciu w połowie lipca 2004 roku, kiedy to włocławski Anwil ogłosił podpisanie kontraktu z tym bośniackim skrzydłowym. Na pierwszy występ "Vince’a Cartera z Bałkanów" kibice czekali jednak dobrych kilka miesięcy ze względu na kontuzję gracza i dopiero pod koniec listopada ujrzeli go na parkiecie. - Kiedy przyjeżdżałem tutaj po raz pierwszy, miałem dopiero 21 lat i właściwie nie wiedziałem na czym polega koszykówka na wysokim poziomie. Stawiałem swoje pierwsze kroki w tym, jak najlepiej mogę wykorzystać mój potencjał i warunki fizyczne - zdradza zawodnik, wspominając sezon 2004/2005.
W swoich pierwszych rozgrywkach, Hajrić notował przeciętnie 4,9 punktu i 3,8 zbiórki w zaledwie 12 minut spędzanych na parkiecie, co doskonale potwierdza jego wcześniejsze słowa. Z każdym kolejnym rokiem Bośniak coraz częściej pojawiał się na placu gry i w sezonie 2006/2007 grał już prawie dwie kwarty, zdobywając średnio 7,7 punktu i 4,3 zbiórki. Tym samym, koszykarz był kluczowym rezerwowym pomagającym drużynie nie tylko w obronie, ale i ataku. - Przez ten czas spędzony we Włocławku rozwinąłem się niesamowicie i czułem, że mogę grać solidnie nie tylko w obronie, ale i w ataku. A przecież zaczynałem jako zawodnik typowo defensywny - dodaje Hajrić.
Po trzyletniej przygodzie z Anwilem, skrzydłowy przeniósł się do Polpaku Świecie, lecz w tym zespole spędził ledwie 15 meczów i powrócił do swojej ojczyzny. Tam reprezentował barwy Bosni Telecom Sarajewo, z którą zdobył m.in. mistrzostwo Bośni i Hercegowiny, a także dwa puchary tego kraju. W sezonie 2009/2010 zdobywał średnio 7,6 punktu i 3,9 zbiórki. Obecne rozgrywki koszykarz rozpoczął w zespole Mostar Zrinjski, gdzie w ostatnim czasie skończył mu się trzymiesięczny kontrakt - przeciętnie rzucał 15,5 punktu i zbierał 6 piłek.
- W ostatnim czasie miałem wiele problemów z mniejszymi kontuzjami i dlatego przeniosłem się do drużyny Mostar. Tam podpisałem krótki kontrakt, bo liczyłem, że po kilku tygodniach solidnej gry dostanę szansę na grę w lepszym klubie. Dlatego jednocześnie starałem się grać najlepiej, jak potrafię i utrzymywać formę - tłumaczy Hajrić swoje niedawne decyzje.
28-letni Bośniak kojarzony jest z gry w Hali Mistrzów na pozycji głównie silnego skrzydłowego. Do rzadkości należały chwile, kiedy Hajrić walczył na parkiecie jako środkowy. - W ostatnich sezonach również ustawiany byłem na tych dwóch pozycjach, lecz z większą wymiennością tych pozycji. Jeśli trener chciał grać niską piątką, to wychodziłem jako center, a gdy potrzebował centymetrów - wówczas wybiegałem jako silny skrzydłowy - opowiada najnowszy nabytek Anwilu Włocławek.
Hajrić został sprowadzony do Włocławka by poprawić grę drużyny, zwłaszcza pod koszem. Anwil przegrał bowiem aż pięć ostatnich spotkań, a głównym problemem w tych pojedynkach były straty w ataku oraz słabo zbierane piłki. Bośniak oglądał ostatni mecz drużyny przeciwko Asseco Prokomowi Gdynia i ma już plan, jak pomóc zespołowi. - Anwilowi czegoś brakuje. Być może chodzi o jakąś wywalczoną piłkę, jakąś dobrze postawioną zasłonę czy solidną defensywę. W tym jestem dobry i mogę pomóc zespołowi - twierdzi gracz z Bałkanów, dodając po chwili - Mam wrażenie, że umiejętności w drużynie są wielkie, tylko teraz musimy przełożyć postawę z treningów na mecz. Być może problem leży w naszych głowach i jeśli wreszcie zagramy dobre spotkanie, odblokujemy się.