Siła złego na jednego - relacja z meczu ŁKS Sphinx Łódź - AZS Radex Szczecin

Osamotniony Łukasz Pacocha z AZS-u Radex Szczecin nie był w stanie stawić czoła będącym na fali koszykarzom Łódzkiego Klubu Sportowego. Przy braku wsparcia ze strony kolegów, jego zespół przegrał w Łodzi aż 97:60.

Koszykarze z Łodzi wygrali w środę już po raz siódmy z rzędu i z meczu na mecz coraz głośniej wydają się krzyczeć, że będą jednym z głównych kandydatów do awansu do ekstraklasy. Goszczący w hali przy al.Unii AZS Radex Szczecin potrafił nawiązać rywalizację z ŁKS-em jedynie w pierwszej kwarcie.

Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia gości 4:0, jednak następne 8 punktów zdobył ŁKS. Kolejne 6 "oczek" to z kolei zdobycz AZS-u i po 4 minutach na tablicy widniał wynik 8:10, a trener ŁKS-u Piotr Zych miał mały problem, gdyż już wtedy 3 faule na swoim koncie miał podstawowy tego dnia rozgrywający - Michał Krajewski. Do końca pierwszej odsłony gra była wyrównana, a punktowali głównie gracze obwodowi - Dariusz Kalinowski i Łukasz Pacocha po 10 minutach mieli w swoim dorobku po 7 "oczek".

Początek drugiej kwarty to bardzo dobra gra Pacochy, który "trzymał wynik" swojej drużynie i nie pozwalał gospodarzom na odskoczenie. Szczecinianie gubili się natomiast w obronie i łodzianie nie mieli większych problemów ze zdobywaniem punktów. Recepta na wygranie tego spotkania była więc dla ŁKS-u prosta - wyłączyć z gry Pacochę i to się w końcu udało. Jeszcze przed przerwą dorobek Pacochy został ustalony na poziomie 15 punktów i nie został już powiększony do końca meczu. Mocniejsze krycie najskuteczniejszego zawodnika I ligi zupełnie pozbawiło Akademików pomysłu na grę w ataku. Dość powiedzieć, że przez pierwsze 20 minut, poza Pacochą, punkty zdobywało (i to zaledwie kilka) tylko dwóch graczy: Krzysztof Mielczarek i Marcin Zarzeczny. Przewaga ŁKS-u natomiast rosła z minuty na minutę. Po rzucie za 3 punkty Krzysztofa Morawca, różnica przekroczyła 10 "oczek". Kolejne udane próby zza linii 6,75 wykonali Marcin Salamonik, Dariusz Kalinowski i ponownie Morawiec i na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku aż 50:29 dla gospodarzy. Na zaskakująco wysokim poziomie stała zwłaszcza skuteczność ŁKS-u - do przerwy łodzianie mieli aż 72% celnych rzutów za 2 punkty, a cały mecz skończyli z 50-procentową skutecznością za 3.

Obraz gry nie uległ zmianie w drugiej połowie. Nadal przewaga łodzian się powiększała, a zniechęcony niepowodzeniami Pacocha spędzał coraz więcej czasu na ławce rezerwowych. ŁKS nie przestawał dominować nawet w czwartej kwarcie, kiedy to na parkiecie pojawili się głównie dublerzy. Swoje pierwsze ligowe punkty w karierze zdobyli w środę 18-latkowie z ŁKS-u - Marcin Kuczmera i Dominik Binkowski. Gdy na 30 sekund przed końcową syreną za 2 trafił w kontrze Filip Kenig, w łódzkim obozie punktowali już wszyscy zawodnicy, jacy znaleźli się w kadrze na ten mecz.

Kibice w końcówce spotkania domagali się od swoich ulubieńców "setki", jednak ta nie padła, choć zabrakło do niej tylko 3 "oczek". Najważniejsze jednak dla ŁKS-u jest to, że zespół wygrał po raz siódmy z rzędu i z tygodnia na tydzień umacnia swoją pozycję w lidze. Łodzianie gonią także wyczyn swoich klubowych kolegów - piłkarzy. Zawodnicy ŁKS-u w "kopanej", jesienią wygrali aż 9 razy z rzędu. Koszykarze zapowiadają, że oni ten rekord poprawią.

W zupełnie innych nastrojach schodzili z parkietu szczecinianie, którzy przeżywają od kilku tygodni regres formy i trener Zbigniew Majcherek ma nie lada ból głowy, jak odwrócić złą kartę.

ŁKS Sphinx Łódź - AZS Radex Szczecin 97:60 (19:14, 31:15, 27:19, 20:12)

ŁKS Sphinx: Dłuski 16, Kalinowski 14, Trepka 13, Morawiec 13, Szczepaniak 12, Salamonik 10, Sulima 7, Krajewski 4, Kuczmera 3, Binkowski 3, Kenig 2.

AZS Radex: Pacocha 15, Pytyś 12, Mielczarek 11, Prus 10, Zarzeczny 8, Balcerek 2, Dudek 2, Michał Majcherek 0, Maciej Majcherek 0, Podgalski 0, Semmler 0.

Sędziowali: Czernek, Kotulski i Szwadowski.

Źródło artykułu: