Kotwica Kołobrzeg i Energa Czarni Słupsk mierzyli się ze sobą już na początku sezonu, a dokładnie w 3. kolejce. Wówczas w Hali Gryfia lepsi byli koszykarze Dainiusa Adomaitisa, którzy pokonali lokalnego rywala 82:73. Jak się następnie okazało, to był tylko jeden z kilkunastu meczów zwyciężonych przez rewelacyjny zespół słupski. Kołobrzeżanie tymczasem z każdym kolejnym spotkaniem staczali się coraz niżej w tabeli i choć w międzyczasie niespodziewanie wygrali kilka starć, przed rewanżem z Energą Czarnymi to nie oni są stawiani w roli faworyta.
Zatem faworytem sobotniego meczu "Czarodzieje z Wydm" nie są ale... no właśnie. Słupszczanie przegrali dwa ostatnie pojedynki, co tylko dobitnie świadczy o tym, że w tym sezonie nie ma w Tauron Basket Lidze murowanych kandydatów do zwycięstwa, a bilans 10-1, jakim legitymowali się zawodnicy Energi Czarnych po pierwszej rundzie, to tylko cyferki, które nie mają nic wspólnego z aktualną formą. Udowodnili to zwłaszcza gracze AZS Koszalin, pokonując przed dwoma tygodniami lidera ligi w jego własnej hali 104:92.
Kotwica musi zatem zagrać dokładnie tak, jak AZS, czyli odważnie do przodu, szukając swoich szans w rzutach z dystansu i przewadze, jaką pod tablicami potrafi zrobić Darrell Harris. Wyskakany i atletyczny Bryan Davis to nie jest dominator polskich parkietów, ale center, jakich w naszym kraju było wielu i jeśli środkowemu Kotwicy uda się zdominować go w walce na tablicach, gospodarze będą blisko sukcesu.
Tym bardziej, że coraz lepiej na rozegraniu radzi sobie Anthony Fisher, a do formy wraca Michał Wołoszyn (w niedawnym meczu przeciwko PBG Basketowi Poznań miał 7 na 10 w rzutach z trzy) i tylko niepewna pozostaje dyspozycja Teda Scotta. Jeśli Amerykanin nie będzie chciał udowodnić całemu światu, a przede wszystkim jeśli nie wda się w indywidualny pojedynek na punkty z najlepszym strzelcem gości, Cameronem Bennermanem, i tym samym ograniczy swoje ofensywne zapędy, Kotwica tylko na tym skorzysta. Problemy zaczną się jednak w momencie, gdy trener Dariusz Szczubiał przestanie panować nad seryjnie pudłującym Scottem, którego w takiej roli oglądaliśmy już w tym sezonie kilka razy.
Ponadto, gospodarze powinni upatrywać swojej szansy także w tym, że goście zagrają bez swojego motoru napędowego, Jerela Blassingame’a. Amerykanin doznał ostatnio kontuzji, która wyłączy go z koszykówki przez pewien czas, a to oznacza, że gra słupszczan ulegnie zdecydowanemu spowolnieniu. Mantas Cesnauskis, o ile jest zawodnikiem o wyjątkowym talencie strzeleckim, nie jest jednak tak wszędobylskim playmakerem. Chyba że rolę realizowania taktyki trener Adomaitis powierzy również wspominanemu Bennermanowi, aczkolwiek kto wie czy nie byłby to wówczas strzał we własną stopę. Skuteczny Amerykanin, to Amerykanin, który ma piłkę w rękach tylko przez kilka setnych sekundy, wtedy gdy wbija się w górę i oddaje rzut. Wmanewrowany w dryblingi i podawanie, straciłby połowę swojej wartości.
Wiele zależeć będzie w tym spotkaniu zatem od koszykarzy drugiego planu. Krzysztof Roszyk, Wojciech Szawarski i Paweł Leończyk to mimo wszystko zdecydowanie więcej, niż do swojej dyspozycji ma trener Szczubiał. Cały plan kołobrzeżan może więc spalić na panewce, jeśli w sukurs swoim najlepszym graczom Czarnych przyjdą rezerwowi. Jednym słowem - w tym meczu nikt nie może być pewny swego, co tylko potęguje emocje z nim związane.
Spotkanie zostanie rozegrane w sobotę 22 stycznia o godzinie 18.00 w Hali Milenium w Kołobrzeg.