Jakiś czas temu dobiegła końca wyczerpująca walka na trzech frontach koszykarzy Asseco Prokomu. Gdynianie nie mieli czasu na odpowiednie przygotowanie się pod kolejnego rywala, dobranie odpowiedniego mikrocyklu, a co dopiero na odpoczynek. Wszystko jednak zmieniło się po odpadnięciu mistrzów Polski z prestiżowej Euroligi oraz zmarnowaniu swojej szansy na grę w Final Four Zjednoczonej Ligi VTB. Zespół z Trójmiasta być może teraz zacznie oddychać pełną piersią, wszak całą uwagę przykuję zapewne walka o obronę mistrzowskiego tytułu nad Wisłą, a póki co marsz w górę tabeli, bo team plasuje się na dopiero na siódmym miejscu, ale rozegrał o trzy mecze mniej niż większość zespołów.
Teoretycznie to zadanie łatwe, bo trener Tomas Pacesas ma do dyspozycji bezapelacyjnie najmocniejszy skład z całej stawki, przegrała zresztą najmniej spotkań, ale wszystko komplikuje brak formy. Już przed tygodniem niewiele zabrakło, aby naszym zawodnikom nos utarł wicemistrz Polski, zajmujący dopiero ósme miejsce w tabeli Anwil Włocławek. I to pomimo faktu, że po pierwszej połowie goście przegrywali różnicą 13 punktów. Ciekawe jakim wynikiem zakończyłby się tamten mecz, gdyby nie fantastyczna postawa w decydującym momencie Filipa Widenowa.
Bądź co bądź zwycięstwo nad prestiżowym przeciwnikiem powinno podbudować morale koszykarzy Asseco Prokomu, dodać im wiatru w żagle. Dodatkowo w sobotę czeka ich znacznie łatwiejsza przeprawa, podejmą bowiem przedostatnią w tabeli Siarkę Tarnobrzeg, która wygrała dotąd tylko trzy spotkania, z czego zaledwie jedno na obcym terenie.
Zespół Bogdana Pamuły prawdopodobnie miałby trudności z odniesieniem choćby jednego triumfu, gdyby nie Amerykanie. Nie są to znani ani też doświadczeni zawodnicy. Wszyscy idealnie za to pasują do szalonego basketu, nastawionego wyłącznie na ofensywę. Kevin Goffney, Stanley Pringle, Louis Truscott i Michael Deloach mają niemałe umiejętności, ale niewystarczające do gry na wysokim poziomie. Toteż są liderami, ale słabego zespołu. Polacy niewiele jakości wnoszą do tego teamu, są raczej przeciętnym uzupełnieniem dla zawodników zza oceanu.
Tarnobrzeżanie kompletnie nie radzą sobie w obronie, tracą mnóstwo punktów, najwięcej w całej lidze. Gdynianie mają więc doskonałą okazję do zaprezentowania swojego potencjału ofensywnego. W takich warunkach niczym ryba w wodzie powinien się czuć będący od pewnego czasu w świetnej dyspozycji Daniel Ewing oraz wspomniany wcześniej Widenow, który być może ustabilizuje swój celownik.
Mistrzowie Polski, którzy jako jedyni nie przegrali meczu we własnym obiekcie, szansy na łatwe punkty powinni upatrywać również pod koszem. Gościom bowiem wyraźnie brakuje centymetrów do skutecznej walki w polu trzech sekund. Jedynym nominalnym środkowym jest wiekowy, ponadto lubiący uciekać na obwód Marek Miszczuk. Z tego powodu zacierać ręce powinni wysocy zawodnicy gospodarzy.
Beniaminek ma nie tyle nikłe, co wręcz iluzoryczne szanse na korzystny rezultat. Musiałby nie tylko fantastycznie spisać się w ataku, ale i w obronie. Dotąd na obcym terenie mu się to nie udało, trudno więc spodziewać się nagłego zwrotu akcji, zwłaszcza że rywala mają z najwyższej półki.
Na koniec przypomnijmy, że w pierwszej batalii zdecydowanie górą było Asseco Prokom, które wygrało 88:71. Trzeba jednak przyznać, że Siarka wówczas dzielnie walczyła. Początek zawodów w sobotę o godz. 18.