Rzucały do własnego kosza - relacja z meczu Widzew Łódź - Lider Pruszków

Koszykarki Lidera Pruszków nie dały szans w środę zawodniczkom Widzewa i zwyciężyły w Łodzi 98:64. Gospodynie były tak zdeprymowane swoją słabą grą, że w trzeciej kwarcie... pomyliły kosze i rzuciły "samobója".

Przed środowym meczem w widzewskim obozie panowały bojowe nastroje. Mimo dwóch porażek z Liderem Pruszków poniesionych już w tym sezonie, zawodniczki liczyły na zwycięstwo i powrót do czołowej "ósemki" ligi.

Już pierwsze minuty pozbawiły je jednak złudzeń. Gospodynie wyszły na mecz zupełnie zdekoncentrowane, czego nie można powiedzieć o pruszkowiankach. Znakomita gra Amerykanek - Bernice Mosby i Britanny Denson, a także świetne przechwyty i kontry doskonale znanej w Łodzi Alicji Bednarek sprawiły, że po 5 minutach Widzew przegrywał aż 3:18. Kibice w hali przy ul.Małachowskiego ucichli, koszykarki nie bardzo wiedziały, co się dzieje, a trener Miodrag Gajić bezradnie rozkładał ręce, podczas gdy podopieczne Arkadiusza Konieckiego grały jak w transie i z każdą akcją powiększały przewagę.

Zanim Widzew zaczął się powoli budzić, przewaga gości wynosiła już ponad 20 punktów i sprawa zwycięstwa w środowym meczu była właściwie przesądzona. Na nic zdawały się zmiany, jakich dokonywał Gajić, rotując całą dziesiątką zawodniczek, jakie miał tego dnia do dyspozycji.

Po przerwie w ekipie Lidera, liderką została Martyna Koc, która co prawda nie wyróżniała się grą na zbiórkach, ale za to raz za razem kończyła akcje celnymi rzutami do kosza. Na obwodzie natomiast szalała Adrianne Ross, która już drugi raz napsuła sporo krwi Widzewiankom.

Gospodyniom z czasem zaczęły puszczać nerwy. Zdeprymowane fatalnym wynikiem i ostrymi słowami swojego szkoleniowca, zaczęły gubić się jeszcze bardziej i wyraźnie marzyły już tylko o końcowej syrenie. W trzeciej kwarcie doszło do kuriozalnej sytuacji, jaką rzadko oglądamy na parkietach ekstraklasy. Widzew wyprowadzał piłkę spod własnego kosza i zamiast przeprowadzić ją przez połowę i rozpocząć atak pozycyjny, Anna Tondel złapała piłkę, nie niepokojona przez nikogo zrobiła dwutakt i rzuciła ... do własnego kosza, ku zdziwieniu wszystkich zebranych w hali. Według przepisów, punkty zostały oczywiście zaliczone Liderowi, a bonus do meczowych statystyk otrzymała kapitan na boisku, a więc Martyna Koc.

W ostatnich minutach pruszkowianki mogły pokusić się jeszcze o złamanie bariery stu punktów, jednak zabrakło im do tego kilkudziesięciu sekund.

Po trzech meczach Lider - Widzew, jakie rozegrane zostały w tym sezonie, bilans wynosi więc 3:0 dla pruszkowianek.

Widzew Łódź - Lider Pruszków 64:98 (12:29, 16:25, 16:17, 20:27)

Widzew: Trojanowska 11, Pawlak 11, Żytomirska 9, Kenig 8, Chomicka 7, Polit 6, Tondel 6, Kopczyk 4, Górzyńska-Szymczak 2, Gołumbiewska 0.

Lider: Koc 20, Mosby 20, Ross 16, Bednarek 9, Skorek 8, Denson 6, Bednarczyk 6, Furdak 4, Cymmer 4, Antczak 3, Pułtorak 2.

Sędziowali: Zamojski i Mordal.

Komentarze (0)