Nitsche show - relacja z meczu Górnik Wałbrzych - Spójnia Stargard Szczeciński

Wałbrzyszanie przystąpili do meczu osłabieni brakiem kilku graczy, natomiast Spójnia w pełnym składzie nawiązała walkę tylko w i kwarcie, w której zdominowała walkę na parkiecie. Dalsze losy spotkania kontrolował już Górnik, który zaprezentował się z bardzo dobrej dyspozycji zarówno w ataku jak i w obronie. Podopieczni Arkadiusza Chlebdy zafundowali swoim kibicom niezłe widowisko pokonując Spójnię 65:54.

Mateusz Zborowski
Mateusz Zborowski

Pierwszy fragment gry rozpoczął się pod wyraźnie dyktando gości ze Stargardu. Wynik rzutem za 2 otworzył Łukasz Bodych. Górnik błyskawicznie odpowiedział celną trójką Damiana Pielocha, ale to by było na tyle jeżeli mamy się doszukiwać pozytywów po stronie gospodarzy w tej kwarcie. Spójnia prowadzona do boju przez wielokrotnego reprezentanta Polski, weterana ligowych parkietów Wiktora Grudzińskiego zdominowała zarówno grę w obronie jak i w ataku. Konsekwentnie zdobycz punktową powiększał Grudziński, a Górnik w ataku raził nieskutecznością i popełniał proste błędy. Kwartę dwukrotnie celnymi rzutami za 2 zakończył Grudziński i przy wyniku 5:16, kibice spodziewali się powtórki z meczu z Asseco II.

Na drugą odsłonę Górnik wyszedł wyraźnie odmieniony, głównie za sprawą Mateusza Nitsche. Jego dwie trójki na początku kwarty pozwoliły wałbrzyszanom zbliżyć się do prowadzącej Spójni, która zachowywała się na parkiecie jakby jej nie było w tym fragmencie. Kolejna dwójkowa akcja Nitsche - Marcin Wróbel, którą zakończył ten drugi porwała publiczność do braw, a przewaga gości wynosiła już tylko 5 punktów. Gdy w kolejnej akcji Nitsche dokłada 2 punkty, Spójnia ma duży ból głowy jak znaleźć receptę na rozpędzonego Górnika. Jedyną bolączką gospodarzy były w tej kwarcie nieskutecznie egzekwowane rzuty z linii osobistych. Zmieniło się to za sprawą nikogo innego jak... Mateusza Nitsche, który dodał 2 punkty na konto swoje i Górnika i mieliśmy remis 20:20. Ostatecznie po punktach Jakuba Kietlińskiego i Grudzińskiego kwarta zakończyła się wynikiem 22:22. Górnik dał popis gry obronnej i ofensywnej rozbijając w tej części bezradną Spójnię, aż 17:6!

Po przerwie sytuacja nie uległa zmianie. Podopieczni trenera Arkadiusza Chlebdy kontynuowali dobrą grę z drugiej kwarty. Na domiar złego swój 4 faul popełnił Marcin Stokłosa i szanse Górnika rosły. Wynik w kwarcie otworzył Kietliński. Odpowiedział Sławomir Buczyniak, który w Wałbrzychu jest doskonale znany kibicom, gdyż w zeszłym sezonie prowadził grę właśnie zespołu wałbrzyskiego. Kolejne 3 punkty dorzuca Nitsche, dla którego było to już 3 trójka w tym spotkaniu. W pierwszych pięciu minutach Spójnia znów bezradnie patrzyła na to co robi Górnik, któremu wychodziło wszystko. Łukasz Muszyński kolejne punkty dorzuca hakiem, a Kietliński po przechwycie dokłada 2 punkty w kontrze. Gdy znów na linii stanął Nitsche i dwukrotnie celnie wykonał osobiste, Spójnia traciła już do Górnika 8 punktów. Wtedy najlepszą akcją w meczu popisał się Muszyński. Równo z syreną nie widząc kosza wyrzucił piłkę, która nie wiadomo jak trafiła do obręczy. Akcja rodem z NBA. Trener Aleksandrowicz zareagował na wydarzenia biorąc czas na żądanie, który miał natchnąć duchem gości. I tak się stało. Najpierw Tomasz Stępień trafia z dystansu, a po chwili Adam Parzych dorzuca 2 punkty. W odpowiedzi Wróbel trafił dwa osobiste, a Damian Pieloch przypomniał o sobie i dorzucił kolejne punkty. Kwartę zakończyła celna trójka Kietlińskiego i Górnik prowadził 44:36 przed ostatnią odsłoną gry.

Czwarta kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia Górnika, który wierzył, że ten mecz jest do wygrania. Za 3 trafił Pieloch. W rewanżu przy takiej samej próbie faulowany został Stokłosa i pewnie wykonał 3 osobiste. Po chwili straty zmniejszył do 6 punktów Wiktor Grudziński trafiając z półdystansu. Górnik jednak miał w swoim składzie Mateusza Nitsche, który znów dwukrotnie trafił za 3 punkty nie pozostawiając rywalom złudzeń kto tego dnia jest lepszy. Spójnia jednak nie składa broni Jerzy Koszuta w akcji 2+1, a po chwili znów Grudziński. Jednak wtedy bodaj najważniejszym przechwytem popisał się Pieloch, a punkty w kontrataku zdobył Nitsche. Kibice mogli już świętować bowiem na minutę przed końcem Górnik prowadził 10 punktami. Na koniec dał jeszcze raz znać o sobie Pieloch trafiając swoją trzecią 3. Ostatecznie wałbrzyszanie odprawili Spójnię z bagażem 11 punktów, wygrywając 65:54.

Górnik Wałbrzych - Spójnia Stargard Szczeciński 65:54 (5:16, 17:6, 22:14, 21:18)

Górnik Wałbrzych: Nitsche 25 (5x3), Kietliński 12 (1x3), Pieloch 11 (3x3), Wróbel 8, Muszyński 7, Grzywa 2, Kowalski 0.

Spójnia Stargard Szczeciński: Grudziński 22, Stokłosa 10 (1x3), Stępień 5 (1x3), Bodych 4, Koszuta 4, Parzych 4, Kulikowski 3, Buczyniak 2, Grzegorzewski 0, Soczewski 0, Ulchurski 0, Ważny 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×