Kto wie czy pan Wojciechowski nie będzie chciał mieć koszykarzy - rozmowa z Wojciechem Kamińskim, trenerem Polonii

W spotkaniu z AZS Koszalin 31 punktów rzucił kapitan Polonii, Harding Nana. To kolejny dobry występ tego koszykarza, który choć nie gra w zespole z czuba tabeli, to praktycznie po każdej kolejce daje powody do tego, aby kibice o nim pamiętali. Jeszcze kilka takich spotkań w tym sezonie i Polonii trudno będzie go zatrzymać na kolejne rozgrywki. - Kto wie co będzie w przyszłości. Na razie Harding jest u nas. Gra w Polonii drugi sezon. Czy boję się, że ktoś nam go zabierze po zakończeniu rozgrywek? Mamy budżet, jaki mamy, ale przecież to się może zmienić. Pan Józef Wojciechowski ma już jedną Polonię, ma piłkarzy. A może kiedyś będzie chciał mieć też koszykarzy? Wtedy nie będziemy się martwić co z Naną, czy uda nam się go zatrzymać. To my będziemy myśleć o wzmocnieniach - stwierdził Kamiński.

Marcin Frączak: Pana Polonia pokonała 89:82 we własnej hali AZS Koszalin. Jak pan ocenia to spotkanie?

Wojciech Kamiński: W tym meczu doskonale było widać, że Koszalin jest doświadczonym zespołem, który potrafi wykorzystać słabe momenty w grze przeciwnika. My graliśmy przeciwko niemu falami. Mieliśmy niezły początek, słabszą drugą kwartę. Obudziliśmy się w trzeciej kwarcie, a w końcówce naszym rywalom chyba zabrakło trochę sił.

Polonia w pierwszej kwarcie trafiła pięć razy za trzy punkty, a mimo to ledwie ją zremisowała 29:29!

- AZS utrzymywał się na świetnym procencie. Poza tym grał bardzo mądrze, wykorzystywał nasz każdy błąd i dlatego mieliśmy takie problemy.

W pierwszych dwóch kwartach kilka razy łapał się pan za głowę. O co miał pan pretensje do zespołu, o słabszą grę w obronie?

- Nie trafialiśmy z otwartych pozycji, graliśmy słabiej niż zwykle. Kiedy wynik jest na styku, to człowiek się bardziej denerwuje. Gdy w drugiej połowie prowadziliśmy przez długi okres dziesięcioma punktami, to wtedy byłem dużo spokojniejszy.

Już w pierwszej kwarcie pana zespół prowadził wysoko, 29:17, a mimo to tylko ją zremisował 29:29. Co się stało z drużyną?

- Końcówka pierwszej kwarty, a zwłaszcza druga, to jest taki okres, że trzeba sprawdzić kto z ławki rezerwowych dobrze się prezentuje, a kto słabiej. Niestety nie wszyscy z zawodników wnieśli do gry Polonii tyle, ile byśmy od nich oczekiwali. Nie trafiali z czystych pozycji.

Po pierwszej połowie w zespole Polonii jedynie Nana miał dwucyfrowy dorobek punktowy. Tymczasem po stronie rywali było takich koszykarzy aż trzech, czyli Winsome Frazier, George Reese oraz Grzegorz Arabas.

- Tak, ale my graliśmy szerszym składem. Występowało u nas dziewięciu zawodników. Koszalin grał ostatnio ciężki mecz w Zgorzelcu. AZS miał za sobą długą podróż do domu. Jego zawodnicy mogli być trochę zmęczeni, dlatego chcieliśmy to wykorzystać grając szerokim składem.

Mecz z AZS był pierwszym w lidze od dłuższego czasu, w którym pana zespół był faworytem. Czy trudniej gra się w takiej roli?

- Przed sezonem chyba nikt by nie uwierzył, gdybym powiedział, że Polonia będzie faworytem w meczu z AZS. Nasi rywale przed sezonem mierzyli w play-off, a może nawet w pierwszą czwórkę, a my w utrzymanie. A teraz? Na pewno był to mecz drużyn, jak pokazuje tabela, o podobnym dorobku.

Jak to się stało, że po przerwie wyszedł zupełnie inny zespół? Polonia wygrała trzecią kwartę 28:14. Co pan mówił w szatni zawodnikom?

- Powiedzieliśmy sobie, że musimy wzmocnić obronę. To zrobiliśmy. Poza tym zaczęliśmy zdecydowanie lepiej zbierać. Po kilku zbiórkach poszły kontry, które wykorzystaliśmy. Odskoczyliśmy na klika punktów, a potem dość pewnie utrzymywaliśmy przewagę.

Przed Polonią teraz mecz wyjazdowy z Kotwicą w Kołobrzegu. To będzie zapewne o wiele trudniejsze spotkanie.

- Ostatnio przegrał tam Słupsk, więc to pokazuje skalę trudności. Jednak wydaje mi się, że przeciwnik jest w naszym zasięgu.

Wiele będzie zależało od dyspozycji kapitana Polonii. Przeciwko AZS Harding Nana rzucił 31 punktów. To kolejny jego dobry mecz. Może nie należy aż tak wybiegać w przyszłość, ale jeszcze trochę takich spotkań, a trudno będzie Polonii zatrzymać go po zakończeniu sezonu. Czy boi się pan tego?

- Kto wie co będzie w przyszłości. Na razie Harding jest u nas. Gra w Polonii drugi sezon. Czy boję się, że ktoś nam go zabierze po zakończeniu rozgrywek? Mamy budżet, jaki mamy, ale przecież to się może zmienić. Pan Józef Wojciechowski ma już jedną Polonię, ma piłkarzy. A może kiedyś będzie chciał mieć też koszykarzy? Wtedy nie będziemy się martwić co z Naną, czy uda nam się go zatrzymać. To my będziemy myśleć o wzmocnieniach, to my będziemy sobie wybierać zawodników do gry.

Niebawem zaczyna się okienko transferowe. Tymczasem powiedział pan ostatnio, że Polonia nikogo nie sprowadzi. Czy nie ma odwołania od tej decyzji?

- Zwycięzców się nie sądzi, więc nie powinienem nikogo krytykować, bo przecież wygraliśmy z Koszalinem. Nie podpisaliśmy żadnego nowego kontraktu, na pewno jednak cały czas obserwujemy kilku zawodników na dalszą przyszłość.

A na jakie pozycje chciałby pan mieć nowych koszykarzy?

- Pozostawię tą informację dla siebie.

Komentarze (0)