Gospodynie słabsze w każdym elemencie - relacja z meczu ŁKS Siemens AGD Łódź - Lotos Gdynia

Nie było emocji w Łodzi podczas niedzielnego spotkania Łódzkiego Klubu Sportowego z Lotosem Gdynia. Mistrzynie Polski dzieliły i rządziły na parkiecie, a jedyną niewiadomą było to, czy przekroczą barierę stu punktów. Udało się...

Gospodynie rozpoczęły mecz nieźle i przez kilka minut toczyły z Lotosem równorzędną grę. Końcówka pierwszej kwarty należała jednak do gdynianek, które tę część gry zakończyły prowadzeniem 22:14. W drugiej odsłonie ŁKS zdobył szybko 4 punkty, zmniejszając stratę do 4 "oczek" i ... kompletnie stanął...

Od tego momentu, a więc od stanu 18:22, oglądaliśmy już zupełnie inny mecz, w którym na parkiecie dominowała tylko jedna drużyna - Lotos Gdynia. Zawodniczki gości najpierw zdobyły 13 punktów z rzędu, odskakując z wynikiem i osiągając 17-punktową przewagę (35:18), a następnie stopniowo i bez żadnych przestojów powiększały ją aż do końcowej syreny, wygrywając ostatecznie różnicą aż 53 "oczek".

Momentami, choć właściwie to nawet długimi fragmentami, aż żal było patrzeć na nieporadność łodzianek. Zawiodły właściwie wszystkie koszykarki w kadrze trenera Piotra Neydera, może z wyjątkiem Ugo Ohy, która walczyła pod tablicami, ale nie miała żadnego wsparcia ze strony koleżanek.

Łodzianki popełniły w tym spotkaniu aż 28 strat, przy zaledwie siedmiu błędach gości. Co więcej, nie były to straty, wynikające ze szczególnie mocnej obrony Lotosu, lecz po prostu seryjne wręcz wyrzucanie piłek w trybuny, podania przez całe boisko, z przechwyceniem których nie miały problemu rywalki, a także inne, szkolne błędy. Tak doświadczona koszykarka jak Leona Jankowska była ogrywana na jednym kroku i wręcz ośmieszana przez młode koszykarki z Gdyni, Magdalena Losi trafiła 2 rzuty z gry na 10 prób, zaś Alena Novikava "w swoim stylu" kompletnie się "spaliła" i grała tak nerwowo, że przekładało się to na straty i niedokładność. O grze nowych zawodniczek, które dołączyły do zespołu w ostatnich tygodniach, lepiej nawet nie wspominać. Aleksandra Kaja na parkiecie nie istniała, a przypominała o sobie tylko przestrzeliwując kolene rzuty, zaś Valentynę Voronovą po zaledwie 4 tygodniach pobytu w Polsce, zna już niemal cała liga z jej niezwykle brutalnej gry. Dziś bez faulu wytrzymała całe 6,5 sekundy...

Gdynianki nie musiały się specjalnie wysilać, aby rozgromić słaby ŁKS. Mając ułatwione zadanie w postaci koszmarnej defensywy gospodyń, grały całkiem przyjemną dla oka koszykówkę. Znakomitą partię rozegrała Naketia Swanier, która zakończyła spotkanie z 30 zdobytymi punktami i wskaźnikiem EVAL na poziomie 41 (EVAL całej drużyny ŁKS-u w tym meczu to ... 28).

W ostatnich fragmentach spotkanie się zaostrzyło. Łodzianki faulowały, nie mogąc zatrzymać silniejszych przeciwniczek, zaś gdynianki łapały często przywinienia w ataku - specjalizowały się w tym zwłaszcza Marta Jujka i Magdalena Kaczmarska (obie zresztą opuściły parkiet przedwcześnie z powodu 5 fauli). Do sędziowskiego protokołu wpisał się także trener gospodyń - Piotr Neyder, wprowadzając na boisko, wbrew przepisom, jednocześnie aż 4 zagraniczne koszykarki, za co został ukarany przewinieniem technicznym.

Niedzielny pojedynek z ławki rezerwowych oglądała Daria Mieloszyńska, która narzeka na drobny uraz i nie było sensu, aby w tak jednostronnym spotkaniu ryzykowała poważniejszą kontuzję. Z trybun z kolei mecz obserwowała inna zawodniczka Lotosu - Ewelina Gala, która z powodu zerwanych więzadeł krzyżowych w tym sezonie nie zagra i przechodzi w swojej rodzinnej Łodzi rehabilitację.

ŁKS Siemens AGD Łódź - Lotos Gdynia 53:106 (14:22, 11:29, 14:26, 14:29)

ŁKS Siemens AGD: Oha 13, Schmidt 11, Losi 9, Jankowska 7, Novikava 7, Zhurauliova 4, Kaja 2, Sobczyk 0, Rzeźnik 0, Voronova 0.

Lotos: Swanier 30, Wright 21, Babkina 16, Bjelica 10, Krawczyk 7, Tomiałowicz 7, Jujka 6, Sosnowska 6, Kaczmarska 3.

Sędziowali: Kuczyński i Januszonek.

Komentarze (0)