Miodrag Gajic: Koehn nas ukarała

W niezwykle dla siebie ważnym meczu w Rybniku, koszykarki łódzkiego Widzewa nie sprostały UTEX-owi ROW, a w zasadzie nie sprostały Laurie Koehn. Amerykańska rzucająca zbombardowała rywalki i sytuacja beniaminka w drodze do play off stała się arcytrudna. Na Śląsku szanse na zwycięstwo były duże, bo pomimo słabego meczu Widzew mógł wygrać, ale w kluczowych momentach meczu to gospodynie miały w swoich szeregach gwiazdę wieczoru.

Widzew przegrywał w Rybniku niemal cały mecz, a pomimo tego miał swoje szanse. W 34 minucie na tablicy wyników widniał bowiem remis 57:57, a koszykarki beniaminka miały kilka okazji na objęcie prowadzenia. Swoich szans łodzianki jednak nie wykorzystały, a z faktu tego skorzystała Laurie Koehn.

- Koszykarkom z Rybnika należą się gratulacje za zwycięstwo. Zespół ten okazał się lepszy w momentach, w których decydowały się losy spotkania - skomentował ostatnie sześć minut meczu Miodrag Gajic, szkoleniowiec łódzkiego Widzewa.

W ostatnich minutach meczu Koehn wywalczyła 15 punktów, dzięki czemu fani ROW-u mogli się cieszyć z czwartej wygranej w sezonie 2010/2011 w rozgrywkach Ford Germaz Ekstraklasy. W całym meczu amerykańska rzucająca uzbierała na swoim koncie 39 punktów, a w dwumeczu z Widzewem aż... 75! Można zatem śmiało powiedzieć, że liderka strzelców FGE była prawdziwym katem beniaminka.

- Zostawiliśmy za dużo miejsca Koehn - ocenił Gajic. - Kilka razy w obronie zupełnie zapomnieliśmy o tej zawodniczce i zostawiliśmy ją kompletnie samą, a ona nas za to ukarała. Ona ma niesamowicie dobry rzut i wykorzystała to wolne miejsce bezwzględnie.

Miodrag Gajic ze swoimi podopiecznymi podczas meczu w Rybniku

Łodzianki zatem chyba nie do końca wyciągnęły wnioski z pierwszego meczu, kiedy Koehn zaaplikowała im m.in. dziewięć trójek. W Rybnik swój dorobek powiększyła o kolejnych siedem. - My nie wykonaliśmy dokładnie zadania, które sobie założyliśmy przed tym meczem. Walczyliśmy, bo walka miała być najważniejsza, ale zabrakło kilka innych czynników - dodał szkoleniowiec Widzewa.

Gajic nie miał również wątpliwości, że o takim, a nie innym przebiegu meczu zadecydowała pierwsza część meczu, w której gospodynie prowadziły już różnicą kilkunastu punktów. - My zaczęliśmy bardzo słabo i bardzo nieskutecznie, szczególnie w rzutach za dwa punkty - powiedział trener łodzianek. Warto dodać, że jego podopieczne w pierwszej połowie meczu spudłowały również wszystkie osiem rzutów zza linii 6,75. Gdy ten element gry uległ poprawie, Widzew w mgnieniu oka doszedł rybniczanki, ale w kluczowych momentach łódzki wynik stanął i pierwsza ósemka mocno oddaliła się od tego zespołu.

Źródło artykułu: