Oni mogli to wygrać, my musieliśmy - trenerski dwugłos po meczu Asseco Prokom II Gdynia - SKK Siedlce

O dużym szczęściu może mówić trener Asseco II, Leszek Marzec. Mimo poważnych kłopotów kadrowych jego ekipa zdołała wygrać po dogrywce (82:70) to trudne spotkanie. Z kolei prawdziwym pechowcem okazał się szkoleniowiec SKK, Tomasz Araszkiewicz. Jego zespół zaprzepaścił wielką okazję na cenne zwycięstwo. Jak oceniają sobotnie spotkanie obaj trenerzy? Co zdaniem Tomasza Araszkiewicza było główną przyczyną porażki SKK?

Leszek Marzec, trener Asseco II: Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny. Każda drużyna, która do nas przyjeżdża, czy jak my do niej jedziemy, chce wygrać z Asseco II. Wszyscy zdają sobie sprawę z naszej obecnej, trudnej sytuacji kadrowej. Goście też dziś wiedzieli o tym, że u nas nie zagra trzech zawodników z pierwszej piątki. Próbowali to wykorzystać, grali mocno od początku. Oni mogli to wygrać, my musieliśmy. No cóż, mamy teraz jednego rozgrywającego, który gra przez 40 minut. Grzesiek Mordzak na razie nie może grać. Trudno jest nam o zmianę. O ile sytuacja pod koszem jest stabilna, to nie mamy możliwości rotacji na skrzydłach. Dlatego ta gra wygląda tak jak wygląda. Po przerwie zwróciłem uwagę na bardzo słabą skuteczność za trzy. Powiedziałem chłopakom, żeby skupili się głównie na rzutach za dwa. Bardzo cieszę się, że mimo tych problemów zdołaliśmy jednak wygrać.

Tomasz Araszkiewicz, trener SKK: Nie chciałbym oceniać przeciwnika, od tego jest ich trener. W mojej drużynie trzeba zwrócić szczególną uwagę na ilość strat. Było ich aż 27, z czego wyliczyłbym 20 niewymuszonych. To jest pierwsza liga, zobowiązuje ona do grania na określonym poziomie. Gdybyśmy nie popełnili tylu błędów, mielibyśmy ogromną szansę na pokonanie Asseco w regulaminowym czasie, nie trzeba by było przeprowadzać dogrywki. Nie chcę powiedzieć złego słowa o moich chłopakach po tym przegranym meczu. W tej sytuacji pierwszy przegrywa trener. Muszę przeanalizować wszystko na spokojnie. Przeciwnik ma problemy kadrowe, ale u nas też nie grał chociażby Piotr Miś, najlepszy center ligi. Ale cóż, nie będziemy się z tego powodu łamać i łapać za głowę. Musimy sobie radzić. Dziś zabrakło koncentracji w kluczowych momentach meczu. Gdybyśmy nie popełnili tylu niewymuszonych strat, to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa.

Komentarze (0)