Jakub Artych: Na początku stycznia zagrał pan w meczu gwiazd I ligi w Radomiu. Jak pan wspomina tamten mecz?
Karol Dębski: Mecz w Radomiu wspominam bardzo miło, było to wspaniałe wydarzenie, cała hala publiczności, dużo konkursów, a do tego wygraliśmy w ostatniej sekundzie po rzucie Kardasia, super się tam bawiłem.
Chyba tylko najwięksi optymiści wierzą, że SKK awansuje do fazy play-off. A pan wierzy?
- Patrząc w tabelę, można tak powiedzieć, że będzie nam ciężko awansować do pierwszej ósemki. Mamy 4 punkty straty, ale wiem, że jak zaczniemy wygrywać i będziemy mieli trochę szczęścia, to nam się to uda. Wierzę w to.
Jak pan ocenia ostatni mecz z Asseco Prokomem 2?
- Mimo 27 strat, przez cały mecz walczyliśmy jak równy z równym. Jednak zabrakło nam trochę szczęścia i zimnej głowy w końcówce. Wydaje mi się, że przez to przegraliśmy.
Wspomina pan o 27 stratach. Z czego one wynikały? Z braku komunikacji, czy raczej koncentracji?
- Wiem, że jesteśmy dobrze skoncentrowani przed każdym meczem, bo to my jesteśmy w tej lidze pierwszy rok. Asseco Prokom 2 to zaplecze najlepszej drużyny w kraju, więc koncentracja była. Każdy chciał z nimi wygrać, może trochę zabrakło komunikacji. Wiadomo, gramy w nowym ustawieniu, a do tego mamy duży problem z kontuzjami w zespole.
W nowym roku SKK wzmocniło się dwoma zawodnikami, wydawało się, iż beniaminek będzie grał jeszcze lepiej, tymczasem z siedmiu meczów fazy rewanżowej wygraliście tylko jeden.
- Wzmocniliśmy się dwoma zawodnikami: Dawidem Brękiem i Maciejem Ustarbowskim, ale trzeba powiedzieć, że straciliśmy Sebastiana Okołę na cały sezon, Piotra Misia nie ma z nami już drugi miesiąc, a Rafał Wójcicki nabawił się kontuzji na początku tej rundy. Wydaje mi się, że jak byśmy byli wszyscy zdrowi, to wyniki byłyby dużo lepsze.
W tym sezonie zespół z Siedlec jest jak Dr Jekyll i Mr Hyde. Z jednej strony potrafi wygrać zdecydowanie z jednym z faworytów ligi - Sportino Inowrocław, z drugiej zaś potrafi przegrać na własnym parkiecie z niżej notowanym Górnikiem Wałbrzych. Dlaczego gracie tak nierówno?
- W tej lidze każdy może wygrać z każdym, o czym świadczą wyniki. Mecz z Górnikiem był jednym z najsłabszych w naszym wykonaniu, natomiast ze Sportino wszystko nam wychodziło tak jak tego chcieliśmy.
Jak wygląda sytuacja z Rafałem Wójcickim i Piotrem Misiem, kiedy będą gotowi do gry?
- Sytuacja z ich zdrowiem z dnia na dzień jest coraz lepsza. Z tego co mi wiadomo, Miś wraca do treningów już od tego tygodnia, a Wójcicki do gry będzie gotów za 2 tygodnie.
Jest pan zadowolony ze swojej gry w tym sezonie?
- Nie mi to oceniać. Samego siebie jest ciężko ocenić. Ja bym chciał, żeby drużyna wygrywała jak najwięcej meczów. Wtedy i ja będę z siebie zadowolony.
Jest pan wychowankiem Legii. Wierzy pan, że w stolicy będzie jeszcze kiedyś przynajmniej I-ligowy zespół?
- Jestem wychowankiem, a zarazem jej wiernym kibicem. Legia powoli odzyskuje miejsce w koszykarskim światku. W tej chwili próbuje awansować do II ligi i wierzę, że jej się to uda. Potem już do I ligi jest bliżej.
W następnej kolejce SKK Siedlce podejmuje Sokół Łańcut. Jakie są według pana szanse SKK w tym meczu?
- Chcemy znów wygrywać i wierzę, że zaczniemy to robić od meczu z Sokołem. Już się do niego przygotowujemy.
Czy po ewentualnym spadku do II ligi zostanie pan w Siedlcach?
- Jeszcze daleko, żeby myśleć o następnym sezonie. Pozostało jeszcze kilka meczów i na nich się koncentruję. Z drugiej strony wierzę, że SKK nie spadnie z ligi.