Przyjechały, pobiły, pojechały - relacja z meczu KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Wisła Can Pack Kraków

To miał być szlagier kolejki. Hit. A co to było? Jednostronne widowisko. Krakowska dominacja. Miazga gospodyń. Mecz, który został rozegrany w Gorzowie był szlagierem tylko z nazwy. W rzeczywistości Biała Gwiazda bez wysiłku i oszczędzając siły z łatwością pokonała KSSSE AZS PWSZ. Rola akademiczek ograniczyła się zaledwie do statystowania w tym pojedynku.

Jose Hernandez powiedział, że nie miał możliwości przygotowania specjalnej strategii na to spotkanie z uwagi na kilka czynników. Przede wszystkim dlatego, że lada moment czeka ich arcyważny mecz w Eurolidze, a trzon zespołu wciąż nie jest w pełni sił. Od ponad dwóch tygodni z zespołem nie trenuje Nicolle Powell, a Jelena Leuczanka zmagała się najpierw z jednym, a później z drugim wirusem. Jeszcze na godzinę przed meczem jej występ stał pod znakiem zapytania, bo wciąż nie jest zdrowa i walczy z “przeziębieniem”, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka. Mimo to w ciągu prawie 20 minut na parkiecie zdobyła 9 punktów, zanotowała 2 asysty, 8 zbiórek.

Od początku spotkania dominowała Wisła. Z każdą sekundą przewaga powiększała się na korzyść krakowianek, a akademiczki z bezradności mogły tylko rozkładać ręce. Co prawda gorzowianki momentami dorównywały przeciwniczkom i udawało im się pozostawać w tak zwanym “kontakcie”, ale były to tylko chwile. Każde szarpnięcie i narzucenie tempa przez Wiślaczki kończyło się powiększaniem ich przewagi. Trzeba przyznać, że Biała Gwiazda nie grała na sto procent. Odpoczywała, ćwiczyła pewne elementy, wciąż kontrolowała grę. Było kilka fragmentów meczu, które podniosły ciśnienie na ławce krakowianek, ale dosłownie w chwilę wszystko wracało do normy.

Przewaga Wisły była o tyle bardziej widoczna, że zawodniczki Dariusza Maciejewskiego były nieskuteczne, nie przejawiały wiary w sukces i nie miały pomysłu na rozegranie większości piłek. W statystykach po raz kolejny skuteczność wyglądała następująco: 32% za dwa, 29% za trzy. Po zespole, który jest jeszcze wicemistrzem kraju, uczestnikiem rozgrywek Euroligi i ma aspiracje na medal oczekuje się znacznie więcej. W tym elemencie od kilku miesięcy nic się nie zmienia. Na treningach zawodniczki prezentują się dobrze, a gdy przychodzi mecz ich bezradność woła o pomstę do nieba. Trudno wskazać nawet zawodniczki zasługujące na wyróżnienie w tej drużynie. Justyna Żurowska, Agnieszka Skobel i Lyndra Weaver przejawiały chęć walki i determinację, ale bez wsparcia nie mogły samodzielnie walczyć z całą Wisłą. Najwięcej punktów dla Gorzowa zdobyła Izabela Piekarska, ale jej gra pozostawiała wiele do życzenia.

Wisła szybko zorientowała się, że przeciwniczki nie są w stanie dotrzymać im kroku. Mogły pozwolić sobie na “oddech” i utrzymywanie przewagi bez angażowania w to wszystkich sił. Podczas jednej z akcji Ewelina Kobryn ucierpiała i choć kontynuowała grę widać było grymas bólu na jej twarzy. Gdy została zmieniona i mogła usiąść na ławce rezerwowych położyła się na parkiecie i została poddana zabiegom fizjoterapii. Ta zawodniczka należy do bardzo odpornych na ból, ale w perspektywie tak ważnego meczu jak ten z Salamancą nawet najmniejsza niedyspozycja może zadecydować o zwycięstwie lub przegranej. Po meczu zawodniczka potwierdziła, że odczuwa dolegliwości tego starcia, ale nie jest to nic na tyle poważnego ażeby miało ją wyeliminować z gry.

Mecz pomiędzy KSSSE AZS PWSZ Gorzów i Wisłą Kraków był dość twardym i momentami nawet agresywnym pojedynkiem. Paulina Pawlak grała zdecydowanie i bezpardonowo, co nie zawsze podobało się zgromadzonej w hali publiczności. Paulina nic sobie nie robiła z gwizdów i komentarzy dobiegających z trybun. Za to dyskutowała z sędziami. Podobnie zachowywała się Andja Jelavic, która pokazała drzemiący w niej południowy temperament. Jednym mogło się to podobać, innym mniej. Na pewno nie podobało się kibicom w Gorzowie. Ale tak się gra. Taka jest koszykówka.

Klasą samą w sobie jest Erin Philips. Na jej temat można by napisać wiele i popadać wręcz w euforyczne uwielbienie tej koszykarki. Australijka przewyższała klasą sportową wszystkie zawodniczki znajdujące się na parkiecie w Gorzowie. Jej forma od Mistrzostw Świata w Czechach wciąż rośnie i jeszcze nie osiągnęła apogeum. Ta zawodniczka zawładnęła już także serca kibiców w całej Polsce. Zachwyca. Budzi respekt. - Chcąc pokonać Wisłę należy najpierw znaleźć sposób na Erin - powiedział po spotkaniu Dariusz Maciejewski. Philips zagrała 35:27 minuty, a w tym czasie zdobyła 20 punktów, zanotowała 7 zbiórek, jedną asystę, dwa przechwyty i cztery straty. Ten ostatni element mógłby nie znaleźć się w statystykach, gdyby nie to, że mogła sobie na to pozwolić.

Wisła wygrała spotkanie pewnie nie oddając prowadzenia nawet na sekundę. Najwyższe prowadzenie sięgnęło 19, a wygrana 11 punktów. To najniższy wymiar kary. Problemy zdrowotne wśród krakowianek, brak Nicolle Powell, niedyspozycja i “mecz z biegu” w wykonaniu Jeleny Leuczanki, uraz Eweliny Kobryn podczas spotkania, a przede wszystkim oszczędzanie sił na Salamancę sprawiło, że AZS PWSZ przegrał tylko tak małą ilością punktów.

Zawodniczki Dariusza Maciejewskiego chcąc walczyć o medale muszą szybko zapomnieć o tym spotkaniu i poprawić swoją skuteczność. KSSSE potrzebuje też strategii wykorzystującej zalety zawodniczek znajdujących się w tym zespole. W przeciwnym razie marzenia o strefie medalowej mogą lec w gruzach szybciej niż ktokolwiek przypuszczał na początku sezonu.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - Wisła Can Pack Kraków 57:68 (11:25, 19:10, 13:23, 14:10)

KSSSE AZS PWSZ: Izabela Piekarska 14, Justyna Żurowska 10, Lyndra Weaver 10, Agnieszka Skobel 10, Agnieszka Kaczmarczyk 6, Chioma Nnamaka 4, Katarzyna Dźwigalska 3, Samantha Jane Richards 0, Agata Chaliburda 0

Wisła Can Pack: Erin Phillips 20, Ewelina Kobryn 14, Gunta Basko 11, Magdalena Leciejewska 9, Jelena Leuczanka 9, Andja Jelavic 3, Paulina Pawlak 2, Katarzyna Krężel 0, Katarzyna Gawor 0

Źródło artykułu: