W sobotę Spójnia rozprawiła się na wyjeździe z Olimp MKS Startem Lublin. Prowadziła przez pełne 40 minut i konsekwentnie realizowała przedmeczowe założenia, by ostatecznie zwyciężyć 66:43. - Przez dwa dni pracowaliśmy nad tym jak bronić i to zadziałało. Mówiliśmy, że nie możemy pozwolić rywalowi na rzucenie więcej niż 60 punktów - przekonuje Tadeusz Aleksandrowicz.
Kluczem do wygranej okazała się wyśmienita postawa w obronie, gdyż w ofensywie stargardzki zespół nie prezentował się tak dobrze. Mimo wszystko trener spodziewał się takiego obrotu spraw. - Na nic więcej nas nie stać w ataku, choć staramy się mocno. Widać brak Stokłosy - brak płynności w ataku, często podejmujemy niedobre decyzje - nie ukrywa.
Wspomniany Marcin Stokłosa to czołowy podający w I lidze i najlepiej punktujący koszykarz Spójni. W lutym nie rozegrał on żadnego meczu. Według pierwotnych planów miał wystąpić w Lublinie, ale trzeba było opóźnić jego powrót na parkiet. - Już w środę przyszedł na trening, jednak nie miał pozytywnej opinii lekarki diabetologa. W poniedziałek zapadnie ostateczna decyzja i wtedy będzie on musiał mocno potrenować przez tydzień. Dopiero będziemy wiedzieli co się dzieje. Na razie musimy cierpliwie czekać - wyjaśnia trener Aleksandrowicz.
Stargardzka drużyna musi bronić miejsca w czołowej ósemce. W najbliższym tygodniu zmierzy się z dwoma zespołami, które depczą jej po piętach. - Mamy teraz ciężki mecz z Siedlcami u siebie, które wygrały w sobotę z Łańcutem. Będziemy mocniej zdopingowani, że przyjeżdża ktoś, kto nie odda punktów to za darmo. To buduje drużynę - uważa szkoleniowiec Spójni.