Emir Mutapcić: Wszystko zaczyna funkcjonować

Emir Mutapcić wreszcie może mieć powody do zadowolenia. Bośniacki trener Anwilu Włocławek odkąd tylko przybył na Kujawy powtarzał, że zespół może osiągnąć sukces dopiero wtedy, gdy cała drużyna zacznie grać kolektywie. Zaakceptowanie tej drogi, a przede wszystkim przełożenie teorii na praktykę, zajęło jego koszykarzom dwa miesiące - w sobotę bowiem włocławianie zmiażdżyli u siebie Zastal Zieloną Górę, rozgrywając najlepszy mecz w tym sezonie.

Na początku czwartej kwarty Anwil wyszedł na prowadzenie 61:46, lecz chwilę później serce opiekuna włocławian Emira Mutapcicia zabiło zdecydowanie mocniej. Oto bowiem sześć oczek zdobył James Maye, dwa punkty z kontry dodał Walter Hodge i Zastal Zielona Góra zmniejszył straty do zaledwie ośmiu punktów. Chwilę później jednak Bośniak mógł odetchnąć. Jego podopieczni kompletnie nie przejęli się tymczasową utratą kontroli nad meczem i zachowując zimną krew, w kolejnych akcjach ponownie powiększyli przewagę do kilkunastu punktów.

- Najważniejsze, że wygraliśmy bardzo istotny mecz. Równie istotny jest jednak fakt, że udało nam się pokonać rywala różnicą większą 10 punktów, co oznacza, że odrobiliśmy straty z pierwszego spotkania - powiedział Mutapcić po tym jak w Hali Mistrzów rozległa się ostatnia syrena, a tablica świetlna pokazała wynik 85:63 dla miejscowych. We wcześniejszym spotkaniu obu drużyn to Zastal był górą, ale wygrał tylko 79:69, więc w przypadku równej ilości punktów, suma koszy będzie po stronie Anwilu. - W tej lidze każdy może wygrać z każdym, dlatego każdy punkt może tak naprawdę robić różnicę w kontekście tego, z którego miejsca przystąpimy do play-off - dodał trener.

Bez większych wątpliwości można powiedzieć, że "Rottweilery" zagrały najlepszy mecz w sezonie, choć symptomy poprawy jakości gry były widoczne już w poprzednich meczach Pucharu Polski. - Podkreślam to od dawna, że jeśli chce się zwyciężać, to trzeba to osiągać tylko dzięki zespołowej pracy dziesięciu czy dwunastu koszykarzy. Dzisiaj wreszcie zagraliśmy jak prawdziwy zespół - stwierdził szkoleniowiec Anwilu.

Bośniak nie chciał wyróżnić imiennie żadnego swojego podopiecznego, gratulując całemu zespołowi. - Dzisiaj każdy z tych chłopaków wniósł coś do ogólnego dorobku drużyny. Ale przede wszystkim każdy z nich pracował ciężko w defensywie i dzięki temu mogliśmy grać z taką samą intensywnością w obronie przez cały mecz. Słowa Mutapcicia znajdują przełożenie również w statystykach. Z jedenastu koszykarzy, którzy wyszli tego popołudnia na parkiet w Hali Mistrzów, punktowało aż dziesięciu. Trafienia do kosza nie zaliczył tylko pozyskany dwa dni przed spotkaniem Scott Morrison, lecz w jego przypadku widać było nieznajomość zagrywek.

Anwil zaskoczył tempem gry, które zafundował przeciwnikom zaraz na początku meczu. D.J. Thompson niemalże każdą akcję próbował zamienić na kontrę, a na dodatek przez cały czas wywierał presję na rozgrywającym gości, Walterze Hodge’u. - Wiedzieliśmy, że Zastal swoją koszykówkę opiera na szybkich atakach i najchętniej biegałby przez cały mecz. Dlatego zdecydowaliśmy się jeszcze bardziej zwiększyć tempo meczu w ataku, przy zachowaniu takiej samej intensywności w ataku. Jak się okazało, koncepcja ta była słuszna, bo nasi rywale nie zdobyli w żadnej kwarcie nawet 20 punktów - powiedział Mutapcić. Ogółem zielonogórzanie rzucili tylko 65 oczek co, jak na zespół słynący przede wszystkim z szybkiej i ofensywnej gry, jest bardzo słabym wynikiem.

O losach spotkania zadecydowała więc przede wszystkim defensywa, choć bośniacki trener zwrócił uwagę również na inny, równie ważny element. - Bardzo istotna była nasza gra bez piłki, gra z piłką, ogólne poruszanie się na parkiecie i podawanie. Wcześniej mieliśmy sporo problemów z taktyką inside-outside, a teraz to wszystko zaczyna funkcjonować. Przeciwko Zastalowi zanotowaliśmy aż 20 asyst, a to chyba nasz najlepszy wynik w tym sezonie - podsumował opiekun włocławskiej drużyny. Warto dodać, że aż 12 asyst z 20 miała dwójka koszykarzy: Łukasz Majewski (siedem) i Chris Thomas (cztery).

- Mam nadzieję, że wreszcie znaleźliśmy ścieżkę, po której powinniśmy kroczyć i nadal będziemy kontynuować ten styl gry - zakończył Bośniak, który ma prawo być dobrej myśli. W najbliższej kolejce Anwil zmierzy się na wyjeździe z ostatnią w tabeli Siarką Tarnobrzeg i inny wynik niż wywiezienie dwóch punktów z Podkarpacia nie wchodzi w ogóle w rachubę. Co ważniejsze, w przypadku zwycięstwa bilans wygranych do przegranych włocławian wyrówna się do stanu 9-9, co z pewnością jeszcze bardziej zwiększy pewność siebie zawodników drużyny wicemistrza Polski.

Źródło artykułu: