W meczu przyjaźni sentymentów nie będzie - zapowiedź meczu Górnik Wałbrzych - GKS Tychy

Kolejny ważny mecz czeka wałbrzyskiego Górnika. Tym razem na Dolnym Śląsku zawita zaprzyjaźniona drużyna GKS-u Tychy. Zawodnicy i trener Górnika nie ukrywają, że interesują ich 2 punkty, jednak zespół z Tychów tanio skóry nie sprzeda, ponieważ dla Jareckiego i spółki każdy mecz do końca sezonu zasadniczego to walka o oddalenie się od niechlubnego ostatniego miejsca w stawce drużyn pierwszoligowych.

Górnik Wałbrzych po ostatnim meczu może w końcu optymistycznie spojrzeć ku najbliższemu spotkaniu z Tychami. Podopieczni trenera Arkadiusza Chlebdy wygrali z Olimpem MKS Startem Lublin 61:57 co w efekcie w dwumeczu daje plus 3 małe punkty dla wałbrzyszan. Teraz czas na mecz przyjaźni bowiem kibice obu klubów żyją w zgodzie. Takiej przyjaźni na pewno nie będzie widać na parkiecie. Oba zespoły walczą już tylko o pozycje przed play outami, ale jak pokazuje tabela w przypadku GKS-u może to także być ostatnie miejsce po fazie zasadniczej przed czym bronią się jak mogą zawodnicy trenera Tomasza Służałka. Obecnie mają jeden punkt straty do Polonii 2011, a wygrana w Wałbrzychu może pomóc wyprzedzić młodych graczy z Warszawy. - Chciałbym, aby mecz z Tychami był również zwycięski, ponieważ walczymy o jak najlepsze miejsce przed fazą play out i przewagę własnego parkietu - przyznaje Arkadiusz Chlebda, trener gospodarzy.

Na papierze zespół GKS-u nie prezentuje się okazale jeśli chodzi o liczebność kadry, bo gdy weźmiemy pod uwagę nazwiska to już wygląda to dużo lepiej. Bezsprzecznymi liderami zespołu są Jacek Jarecki i Dawid Witos. Obaj plasują się w czołówce strzelców ligi i są ogromnym zagrożeniem w ataku dla drużyn przeciwnych. To będzie mocny sprawdzian dla defensywy Górnika, która miewa przestoje trwające zazwyczaj całą kwartę. Jarecki po nieudanej przygodzie z Turowem stara się odbudować swoją formę zarówno fizyczną jak i psychiczną i grając tak jak do tej pory zapewne przed kolejnym sezonem będzie mógł wybierać w ofertach klubów z TBL. Pod koszem występuje doświadczony Łukasz Kwiatkowski, którego przedstawiać nie trzeba. Dodając do tego tercetu Piotra Hałasa, skład zespołu trenera Służałka może wyglądać okazale jednak problemem zespołu jest brak wartościowych zmienników dla liderów GKS-u. Dodatkowo ostatni mecz przegrany u siebie z SKK Siedlce 73:75 nie nastraja optymistycznie przed spotkaniem z Górnikiem.

Górnik jak zdążył już przyzwyczaić przystąpi do tego spotkania daleki od optymalnego składu. Na pewno zabraknie Bartłomieja Józefowicza i Adriana Stochmiałka. W przypadku Marcina Sterengi decyzja o występie należeć będzie do samego zawodnika. Reszta jest gotowa i zmobilizowana do walki, a dodatkowo uskrzydlona zwycięstwem ze Startem. - To nie będzie dla nas spacerek, ale mam nadzieję, że w końcu dopisze nam szczęście - mówi przed spotkaniem lider wałbrzyszan Mateusz Nitsche. Trudno się nie zgodzić ze statystykami. Nitsche robi co może w każdym meczu, jednak jego starania nie zawsze idą z wynikami zespołu. W ostatnich meczach dobrze radzą sobie rozgrywający Górnika Marcin Kowalski oraz Jakub Kietliński. Miejmy nadzieję, że również reszta zespołu pokaże się z dobrej strony. Jednym z problemów wałbrzyskiego klubu może być krótka ławka. - Młodzi są w składzie po to, aby się od nas uczyć, w meczach o stawkę póki co za wiele nie zwojują - dodaje Nitsche. Jednak niejednokrotnie Górnik pokazał, że im krótszy skład tym lepsza gra więc nie ma co się martwić na zapas tym bardziej, że rywal też nie może poszczycić się kłopotami bogactwa.

Ciekawi postawa kibiców przed spotkaniem bowiem oba kluby od dawna żyją w przyjaźni więc możemy się spodziewać ciepłego przyjęcia zawodników GKS-u. Mimo wszystko kibicowanie należy odłożyć na dalszy plan, ponieważ na parkiecie nie zabraknie walki. To kolejny mecz drużyn, które mają wiele do stracenia w przypadku porażki. Oby tym razem w Wałbrzychu oprócz emocji nie zabrakło także efektownej gry, którą tak bardzo kochają kibice.

Górnik Wałbrzych - GKS Tychy, piątek, godzina 18

Komentarze (0)