6. kolejka TOP 16 Euroligi: Zaprzepaszczone szanse Lietuvosu i zespołów tureckich

Osiem czwartkowych spotkań zakończyło 6. kolejkę fazy TOP 16 Euroligi, a największe emocje fani obejrzeli w Walencji, gdzie Power Electronics pokonało Fenerbahce Ulker i kosztem tureckiego zespołu awansowało do ćwierćfinału. Szansę na grę w Elite Eight stracili także koszykarze innej ekipy znad Bosforu, Efesu Pilsen, którzy przegrali u siebie z Partizanem Beglrad, podczas gdy Lietuvos Rytas Wilno nie dał rady Caji Laboral Baskonia. Ich porażkę wykorzystało natomiast Montepaschi Siena, pokonując na wyjeździe Real Madryt.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Grupa E:

Koszykarze Aleksandara Trifunovicia wiedzieli, że jeśli chcą pokonać Caję Laboral Baskonia i tym samym awansować do Elite Eight Euroligi, muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Tak się jednak nie stało i to hiszpański zespół pokonał na wyjeździe Lietuvos Rytas Wilno 77:68.

Najskuteczniejszym zawodnikiem starcia został Fernando San Emeterio, który zdobył 19 punktów z czego lwią część - w pierwszej kwarcie. To właśnie już na początku meczu goście wypracowali sobie przewagę (27:16 po dziesięciu minutach), której nie oddali tak naprawdę do końca, choć gospodarze jeszcze przed przerwą zmniejszyli straty do tylko jednego oczka.

Duża w tym zasługa Kenana Bajramovicia, autora 14 punktów, choć tak naprawdę kiedy przyszło co do rozgrywania najważniejszych akcji meczu, Bośniak mylił się czego nie można powiedzieć o Davidzie Loganie, Stanko Baraciu czy Mirzy Teletoviciu. Tym samym Caja Laboral wygrała drugą połowę 37:29 i ostatecznie rozstrzygnęła losy spotkania na swoją korzyść, awansując przy tym do ćwierćfinału.

Lietuvos Rytas Wilno - Caja Laboral Baskonia 68:77 (16:27, 23:13, 16:18, 13:19)
(Bajramović 14, Bjelica 11 - San Emeterio 19, Logan 15, Barać 13, Teletović 12, Huertas 10)

Pewne zwycięstwo zanotowali koszykarze Żeljko Obradovicia i dzięki temu, a także dzięki porażce Lietuvosu, awansowali do Elite Eight. "Wszechateńskie Koniczynki" pokonały Unicaję Malaga 77:61, prowadząc niemalże od pierwszej od ostatniej akcji meczu.

Jeszcze w pierwszej połowie gospodarze, głównie za sprawą wszędobylskiego strzelca Geralda Fitcha oraz kreatywnego środkowego Joela Freelanda, utrzymywali kontakt z Panathinaikosem i przegrywali różnicą tylko czterech-pięciu punktów. Decydujący cios przyjezdni zadali jednak po zmianie stron, kiedy to jak natchniony zaczął trafiać Drew Nicholas, wspomagany przez Dimitrisa Diamantidisa i Ateńczycy odskoczyli na ponad 10 oczek - dokładnie 53:41 po trzech kwartach. Gospodarze nie podnieśli się już z kolan.

Wspomniany Nicholas został najskuteczniejszym graczem meczu z dorobkiem 18 punktów, ale lepsze wrażenie pozostawił Diamantidis - 15 oczek, osiem zbiórek i trzy asysty.

Unicaja Malaga - Panathinaikos Ateny 61:77 (18:23, 15:15, 8:15, 20:24)
(Fitch 12, Freeland 12, Sinanović 12 - Nicholas 18, Diamantidis 15, Batiste 10)

1. Caja Laboral Baskonia 10 4 2 468:437 +31
2. Panathiniakos Ateny 10 4 2 452:395 +57
3. Lietuvos Rytas Wilno 9 3 3 445:473 -28
4. Unicaja Malaga 7 1 5 414:474 -60

Grupa F: Gra Olimpiji Lublana w fazie grupowej Euroligi wyglądała jak piękny sen. Słoweńcy pozostawili w walce o TOP 16 kilka znanych marek, lecz w starciu z Barceloną, Maccabi i Lottomatiką nie byli już tak skuteczni. Dlatego ostatni mecz w grupie F przeciwko Regalowi FC Barcelona mogli potraktować czysto szkoleniowo i tak też się stało. Katalończycy łatwo ograli Olimpiję 76:58. Będąc pewnym pierwszego miejsca przed Elite Eight, trener Xavi Pascual nie wystawił nawet do gry swojego najlepszego strzelca Juana Carlosa Navarro, zaś mniej zagrali ponadto Erazem Lorbek i Alan Anderson. W zdobywaniu punktów wyręczył ich Jaka Laković, który trafił cztery z pięciu rzutów z dystansu. Swoje dołożyli także Fran Vazquez i Joe Ingles (obaj po 10 oczek). Po stronie gości 13 punktów zaliczyli Kenny Gregory oraz nieśmiertelny Goran Jagodnik. Regal FC Barcelona - Union Olimpija Lublana 76:58 (21:19, 14:12, 16:13, 25:14) (Laković 12, Ingles 10, Vazquez 10 - Gregory 13, Jagodnik 13) Zwycięstwo na osłodę łez trenera Saso Filipovskiego. Słoweński szkoleniowiec po czterech kolejkach i czterech kolejnych przegranych zdał sobie sprawę z tego, że w tym sezonie może zapomnieć o Eurolidze. I dwa zwycięstwa, w tym czwartkowe nad Maccabi Tel Awiw, nie zmieniły rzeczywistości. O dziwo, trener David Blatt nie dał pograć swoim rezerwowym i na parkiecie głównie biegali podstawowi koszykarze. Doron Perkins i Lior Eliyahu zdobyli po 14 punktów, lecz to okazało się za mało by wywieźć z Rzymu dwa punkty. Choć jeszcze do przerwy na tablicy wyników był remis 42:42, po zmianie stron kontrolę nad wydarzeniami na placu gry przejęli gospodarze, a konkretnie Darius Washington i Luigi Datome. Amerykanin rzucił w całym meczu 16 punktów, a Włoch zaliczył double-double w postaci 14 oczek i 10 zbiórek. Dzięki tej dwójce Lottomatica wypracowała sobie dwunastopunktową przewagę (60:48), której nie oddała już do samego końca. Lottomatica Rzym - Maccabi Tel Awiw 82:69 (21:17, 21:25, 18:6, 22:21) (Washington 16, Datome 14, Gordić 14, Traore 13, Dasić 12 - Eliyahu 13, Perkins 13)

1. Regal FC Barcelona 12 6 0 471:402 +69
2. Maccabi Tel Awiw 9 3 3 511:442 +69
3. Lottomatica Rzym 8 2 4 411:462 -51
4. Union Olimpija Lublana 7 1 5 394:481 -87

Grupa G: Kerem Tunceri mógł zostać bohaterem Efesu Pilsen Stambuł, ale w końcówce meczu dwukrotnie pomylił się za trzy i ostatecznie to koszykarze Partizana Belgrad cieszyli się z sukcesu w postaci zwycięstwa. Punkty na wagę wygranej zdobył na 25 sekund przed ostateczną syreną Vladimir Lucić. Spotkanie to okazało się pojedynkiem dwóch przegranych grupy G, choć stambulski Efes miał jeszcze minimalne szanse na awans. Żeby jednak cieszyć się z awansu do Elite Eight musieli pokonać Partizan oraz liczyć na porażkę Montepaschi w meczu z Realem. Ostatecznie żaden z tych warunków nie został spełniony. Efes Pilsen Stambuł - Partizan Belgrad 65:67 (12:21, 22:16, 13:12, 18:18) (Rakocević 19 - Vesely 23) Podopieczni Simone Pianigianiego wykorzystali szansę, która się przed nimi otworzyła w postaci porażki Efesu Pilsen, i wywożąc z Madrytu dwa punkty, awansowali do ćwierćfinału Euroligi. Dodatkowo, goście zmiażdżyli Real różnicą aż osiemnastu oczek 95:77 i to w ich własnej hali. Już do przerwy Montepaschi wygrywało aż dwudziestoma trzema punktami, prowadząc 55:32! Głównie dlatego, że kapitalne spotkanie rozgrywał Malik Hairtson, autor 17 punktów w zaledwie 18 minut, który miał ponadto wielkie wsparcie w swoich kolegach z drużyny. 15 oczek zdobył Ksistof Lavrinović, a szansę w postaci dłuższego występu przeciwko Realowi wykorzystał nikomu nieznany Pietro Aradori. Włoch spędził na parkiecie 22 minuty i w tym czasie rzucił 16 punktów. Dla gospodarzy 13 oczek zdobył Nikola Mirotić a 12 - Mirza Begić. To jednak było za mało by rywalizować z ekipą ze Sieny. Real Madryt - Montepaschi Siena 77:95 (19:26, 13:29, 19:23, 26:17) (Mirotić 13, Begić 12, Reyes 10 - Hairston 17, Aradori 16, Lavrinović 15, Raković 14, Akindele 10)

1. Real Madryt 11 5 1 460:423 +37
2. Montepaschi Siena 10 4 2 452:423 +11
3. Efes Pilsen Stambuł 8 2 4 426:455 -29
4. Partizan Belgrad 7 1 5 389:426 -37

Grupa H: Do bólu zespołowa gra, okraszona wyśmienitym double-double Omara Cooka (15 punktów i 11 asyst, a także pięć przechwytów i trzy zbiórki) dała Power Electronics Walencja zwycięstwo, które dało im awans do Elite Eight. Przed meczem z Fenerbahce Ulkerem Stambuł hiszpański zespół miał jedno zwycięstwo mniej od tureckiego, więc potrzebował wygranej by wyprzedzić rywala w tabeli i zagrać w ćwierćfinale. I choć wygrana nie przyszła łatwo, ostatecznie po 40 minutach gospodarze mogli unieść ręce w geście triumfu. Jeszcze po pierwszej kwarcie był remis, lecz tuż przed przerwą miejscowi wypracowali sobie siedem oczek przewagi. Rywale ze Stambułu, głównie dzięki skutecznej grze Emira Preldzicia (20 punktów w meczu) nie pozwolili zwiększyć im tej przewagi tuż po zmianie stron, ale w decydującej odsłonie znowu nastał czas Power Electronics. Ostatecznie podopieczni Svetislava Pesicia zwyciężyli 82:68. Power Electronics Walencja - Fenerbahce Ulker Stambuł 82:68 (15:15, 24:17, 20:20, 23:16) (de Colo 15, Javtokas 15, Savanović 14 - Preldzić 20, Ukić 13, Lavrinović 11, Savas 11) Żadnych problemów nie mieli zawodnicy Olympiacosu Pireus w starciu z Żalgirisem Kowno. Grecka ekipa przegrywała co prawda po dziesięciu minutach 19:20, ale jeszcze przed przerwą była w stanie odrobić stratę i wyjść na prowadzenie 41:34. W kolejnych partiach spotkania tylko powiększali tę przewagę i po czterech kwartach na tablicy wyników widniał rezultat 78:64. 20 punktów dla gospodarzy zdobył Rasho Nesterović a Jamont Gordon dodał 12 oczek i sześć zbiórek. Dla przegranych 16 punktów rzucił Mantas Kalnietis, a Trent Paisted dodał 11 oczek i 10 zbiórek. Olympiacos Pireus - Żalgiris Kowno 78:64 (19:20, 22:14, 17:15, 20:15) (Nesterović 20, Gordon 12, Halperin 12, Spanoulis 10 - Kalnietis 16, Plaisted 11)

1. Olympiacos Pireus 11 5 1 461:418 +43
2. Power Electronics Walencja 9 3 3 449:438 +11
3. Fenerbahce Ulker Stambuł 9 3 3 456:462 -6
4. Żalgiris Kowno 7 1 5 418:466 -48

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×