Georgios Dikaioulakos: Serce do gry ważniejsze od taktyki
Koszykarki Lotosu Gdynia pod wodzą Georgiosa Dikaioulakosa na polskich parkietach nie przegrywają. Po serii kolejnych triumfów w Ford Germaz Ekstraklasie, tym razem podopieczne greckiego szkoleniowca sprawiły niespodziankę w półfinale Pucharu Polski. Obrończynie trofeum zdołały ograć w Polkowicach miejscową ekipę CCC, a dzięki temu w niedzielnym finale zmierzą się z toruńską Energą.
Krzysztof Kaczmarczyk
- Jestem niezwykle zadowolony, że udało nam się pokonać tak silny zespół, jakim jest CCC Polkowice. To bardzo dobrze poukładany zespół, który dodatkowo grał przecież przed własną publicznością - powiedział po meczu grecki szkoleniowiec Lotosu. Dla ekipy z Trójmiasta była to pierwsza wygrana nad Pomarańczowymi w sezonie 2010/2011, bowiem w Ford Germaz Ekstraklasie to polkowiczanki dwukrotnie okazały się lepsze.
Wygrana Lotosu była tym bardziej zaskakująca, że na parkiecie nie pojawiły się Paulina Krawczyk oraz Daria Mieloszyńska. Tej drugiej w ogóle zabrakło w składzie. - Jestem niezwykle dumny z moich zawodniczek. Grając w niepełnym składzie pokazały bardzo dobrą koszykówkę. Gramy na tym turnieju bez Darii Mieloszyńskiej oraz Pauliny Krawczyk, a to duża strata dla mojego zespołu - dodał Georgios Dikaioulakos.
Półfinałowe spotkanie Pucharu Polski z CCC było niezwykle wyrównanym pojedynkiem, jednak ze wskazaniem na Lotos, który od początku miał kilka punktów przewagi. W końcówce wszystko udało się utrzymać, a awans do finału stał się faktem. - Spotkanie było bardzo trudne dla nas. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, ale udało nam się w pewnym momencie odskoczyć. CCC musiało podjąć ryzyko, a to sprawiało, że ich decyzje nie zawsze były słuszne i nie zawsze przynosiły im punkty, co było korzystne dla nas - ocenił opiekun mistrzyń Polski.