Energa Czarni Słupsk walczą cały czas o trzecie miejsce po sezonie zasadniczym. Plany słupszczanom może pokrzyżować porażka we Włocławku z Anwilem. Co zadecydowało o porażce tego zespołu? - W dużej mierze zadecydował atak. Graliśmy ze słabą skutecznością i źle organizowaliśmy się w ofensywie. To sprawiło także, że ułatwiliśmy Anwilowi dobrą grę w defensywie - mówi Paweł Leończyk, zawodnik Energi Czarnych.
O wyniku przesądziła czwarta kwarta, którą słupszczanie przegrali 14:27. - Dużo punktów straciliśmy, bowiem w końcówce musieliśmy sporo ryzykować. Musieliśmy faulować, grać trochę na przechwyt i ta obrona wtedy jest już inna, nie jest taka, jaką gramy normalnie. My chcieliśmy grać szybsze akcje w ataku i szybko przerywać akcje Anwilu. Tutaj kryje się ten fakt rzucenia przez nich większej ilości punktów. Gdybyśmy prześledzili okres gry w drugiej, trzeciej kwarcie to oni tyle nie zdołali zdobyć.
Niewątpliwie szyki ekipy trenera Dainiusa Adomaitisa pokrzyżowała kontuzja jednego z liderów Energi Czarnych Camerona Bennermana. Amerykanin już w pierwszej kwarcie doznał poważnego urazu kolana i zniesiony przez kolegów z parkietu już na niego nie powrócił. - To jest bardzo dobry zawodnik, a przede wszystkim trener miałby większe pole manewru w rotacji zawodników. Niemniej jednak mamy tak szeroką kadrę, że jeżeli jakiś koszykarz nie może zagrać to wchodzi za niego Mantas Cesnauskis, czy Wojtek Szawarski i z powodzeniem mogą go zastępować.
- Ale na pewno będzie go brakowało, bo tutaj liczą się także przewinienie i wtedy brakuje zawodników. Miejmy nadzieję, że ta kontuzja nie jest bardzo poważna. Jeszcze nic dokładnie nie wiemy. Może być to coś poważnego, ale równie dobrze może być krótkotrwały uraz. Od razu po tej sytuacji go mocno zabolało, ale do dokładnie to musimy poczekać na pierwsze badania, które więcej powiedzą na ten temat. - tłumaczy Leończyk.
Jedynym elementem, w którym goście przeważali w tym meczu była walka o zbiórki. Energa Czarni mieli aż 46 zbiórek, natomiast Anwil tylko 30. Duża w tym zasługa Ermina Jazvina, który dominował pod tablicami i zanotował 13 zebranych piłek. - Właściwie to Ermin zbierał po sobie. A tak poważnie, to takie mieliśmy założenia, aby więcej piłek grać pod kosz i w dużej mierze zabezpieczyć swoją tablicę. To nam się chyba udało, ale nie przełożyło się na pozytywny wynik - mówi koszykarz.
Czy Energa Czarni mają jeszcze szanse na trzecie miejsce przed play-off? - Jeszcze wszystko się może zdarzyć. Jeszcze jest kilka ważnych rozstrzygnięć. Zobaczymy jak zaprezentuje się do końca Trefl Sopot, my z Polonią postaramy się wygrać i mam nadzieję, że wywalczymy to trzecie miejsce. Nie patrzymy jednak na to z kim przyjdzie nam się mierzyć. Nie chcemy nic ustawiać, tylko wygrać mecz i zakończyć sezon zasadniczy jak najwyżej - kończy Paweł Leończyk.