NBA: Double-double i złamany nos Gortata!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcin Gortat złamał nos po przypadkowym zderzeniu ze Stevem Nashem! Polak, który zgromadził double-double (18 pkt, 10 zb) w meczu z New Orleans, z krwawiącym nosem opuścił plac gry w końcówce trzeciej kwarty.

Do feralnej i wielce przypadkowej sytuacji doszło na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty. Po celnym rzucie jednego z gracza Szerszeni Marcin Gortat odwrócił się i chciał pobiec do ataku. Niestety nie zauważył na swojej drodze Steve'a Nasha, z którym się zderzył. Po chwili nasz rodak leżał na parkiecie, a obok niego pojawiła się kałuża krwi...

Zobacz jak doszło do kontuzji Gortata ->

Wstępne diagnozy mówią o złamanym nosie. Gortat nie powrócił już do gry po tym incydencie, zdobywając w 27 minut 18 punktów (12 pkt w pierwszej połowie) i 10 zbiórek. Do tej pory był jednym z najlepszych graczy w ekipie Słońc, która do końca grała bez nominalnego centra (Lopez spędził na parkiecie 4 minuty).

- To jest nasz człowiek na środku. On robi tam porządek - blokuje, zbiera i przechwytuje bezpańskie piłki. To bardzo trudny moment dla nas, ale musimy sobie jakoś z tym poradzić - chwalił Gortata Jared Dudley, skrzydłowy Suns.

Porażka z Szerszeniami oznacza najprawdopodobniej koniec marzeń o play off. Czołowa ósemka oddala się coraz bardziej i tylko splot nieoczekiwanych zdarzeń mógłby zmienić losy rywalizacji o 8. miejsce na Zachodzie.

O zwycięstwie gości zadecydowała ostatnia kwarta, wygrana 33:22. Świetnie grał Chris Paul (22 pkt), a zastępujący kontuzjowanego Davida Westa Carl Landry dorzucił 19 oczek. Ponadto trzech innych zawodników Hornets zdobyło przynajmniej 15 pkt.

Wśród Słońc zawiódł Nash - 3 punkty (1/9 z gry) i aż pięć strat. 18 oczek, oprócz Gortata, zapisał na swoim koncie Grant Hill, po 17 mieli Brooks i Dudley.

- Ta porażka nas boli. Musimy jednak starać się wygrywać mecze. Nie interesuje nas co robią inne drużyny - przyznał Alvin Gentry na 11. spotkań przed końcem fazy zasadniczej.

***

Bohaterem nocy został Nicolas Batum, któremu wystarczyły 0,4 sekundy, aby pokonać San Antonio Spurs. Po dalekim podaniu z autu Francuz umieścił piłkę w koszu i zapewnił Smugom szóste kolejne zwycięstwo we własnej hali.

- Nie mogłem wykonać wsadu, byłem za daleko. Musiałem więc popchnąć piłkę. Ta pokręciła się na obręczy, ale wpadła, choć bałem się, że tak się nie stanie - relacjonował skrzydłowy PTB.

Mimo porażki Spurs najprawdopodobniej zwyciężą w Konferencji Zachodniej.

***

Tymczasem walczący o 1. miejsce na Wschodzie Boston niespodziewanie poległ na własnym parkiecie z Charlotte Bobcats. Rysie przegrywały już w czwartej kwarcie różnicą 13 oczek, ale wygrały tę część 30:15!

- To było coś niesamowitego, nie idzie tego opisać słowami - triumfował Paul Silas, trener Bobcats.

W zupełnie odmiennym nastroju był Doc Rivers, którego podopieczni przegrali szósty mecz w ostatnich 10 grach. - Ich gra i postawa mnie zszokowała. Graliśmy bardzo samolubnie, nie byliśmy drużyną - mówił.

***

Inni potentaci na Wschodzie nie mieli takich problemów. Byki nieznacznie, ale jednak, pokonały Memphis Grizzlies, głównie dzięki świetnej postawie Derricka Rose'a. Kandydat do nagrody MVP miał 24 punkty, siedem asyst i siedem zbiórek.

- MVP. On jest MVP tego sezonu - nie krył uznania dla Rose'a Zach Randolph, lider Niedźwiadków.

Przewaga Bulls nad resztą stawki Wschodu zwiększyła się do dwóch meczów.

Tymczasem popis wielkiej trójki wystarczył, aby Miami pokonali Philadelphią 76ers. Żar przed play off jest coraz gorętszy - było to siódme zwycięstwo w ostatnich ośmiu grach.

Genialne zawody rozegrał Dwyane Wade, autor 39 punktów, 11 zbiórek, ośmiu asyst, pięciu bloków i trzech przechwytów! Wtórowali mu LeBron James (32 pkt) oraz Chris Bosh (20 pkt, 10 zb).

- Ta trójka zdobyła 91 punktów. Jest niezwykle ciężko wygrać spotkanie kiedy takie coś ma miejsce - kręcił głową Doug Collins, trener Szóstek.

Indiana Pacers - Sacramento Kings 93:110

(D. Granger 20, P. George 12, R. Hibbert 11 - D. Cousins 18 (14 zb), S. Dalembert 16 (10 zb), F. Garcia 16)

Orlando Magic - New Jersey Nets 95:85

(D. Howard 21 (14 zb), H. Turkoglu 20 (13 as), J. Richardson 16 - A. Morrow 19, J. Farmar 15 (16 as), K. Humphries 14 (10 zb))

Miami Heat - Philadelphia 76ers 111:99

(D. Wade 39 (11 zb), L. James 32 (10 zb), C. Bosh 20 (10 zb) - L. Williams 24, T. Young 15, J. Meeks 14)

Boston Celtics - Charlotte Bobcats 81:83

(P. Pierce 18, R. Allen 14, K. Garnett 12 - D. White 17, G. Henderson 15, D.J. Augustin 14)

New York Knicks - Milwaukee Bucks 96:102

(A. Stoudemire 28, C. Anthony 25, T. Douglas 16 - B. Jennings 37, A. Bogut 21 (17 zb), L. Mbah a Moute 12)

Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons 97:91

(J.J. Hickson 24 (15 zb), B. Davis 16, R. Hollins 10 - R. Hamilton 15, T. Prince 15, C. Wilcox 12)

Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 111:103

(K. Durant 23, R. Westbrook 19, N. Mohammed 14 - A. Randolph 24 (15 zb), M. Beasley 20, D. Milicic 16)

Chicago Bulls - Memphis Grizzlies 99:96

(D. Rose 24, L. Deng 23, C. Boozer 12 - Z. Randolph 16, M. Gasol 14 (11 zb), T. Allen 13)

Denver Nuggets - Washington Wizards 114:94

(T. Lawson 17, D. Gallinari 17, C. Andersen 17 (11 zb) - J. Crawford 19, M. Evans 16, J. McGee 13 (13 zb))

Phoenix Suns - New Orleans Hornets 100:106

(M. Gortat 18 (10 zb), G. Hill 18, J. Dudley 17 - C. Paul 22, C. Landry 19, J. Jack 17)

Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 98:96

(A. Miller 21, N. Batum 21, W. Matthews 15 - M. Ginobili 21, T. Parker 15, R. Jefferson 11)

Golden State Warriors - Toronto Raptors 138:100

(M. Ellis 27 (10 as), D. Wright 26, S. Curry 23 - D. DeRozan 19, L. Barbosa 19, E. Davis 18 (11 zb))

Los Angeles Lakers - Los Angeles Clippers 112:104

(K. Bryant 37, P. Gasol 26, R. Artest 15 - M. Williams 30, B. Griffin 22, R. Foye 12)

Aktualne tabele NBA ->

Źródło artykułu:
Komentarze (0)