Paweł Kikowski w niedzielnym spotkaniu przebywał na parkiecie ponad 33 minuty. W tym czasie zdobył 16 punktów i był najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie Karlisa Muiznieksa. Do swojego dorobku dorzucił dwie asysty i jedną zbiórkę. - W trakcie meczu gubiliśmy czasem koncentrację jednak na koniec udało się wygrać i to jest najważniejsze. Turów jest mocną drużyna. Nie bez przyczyny są na drugim miejscu w tabeli i walczyli do końca o pierwsze miejsce. Grając z nimi nie można pozwolić sobie na żadne rozluźnienie, jak nawet prowadzi się 10 punktami, to można szybko stracić przewagę. Jednak trzy razy ich pokonaliśmy. Myślimy teraz o play-off i na pewno będziemy ciężko trenować - stwierdził zaraz po spotkaniu Kikowski.
Co ciekawe popularny "Kiko" będzie bardzo miło wspominał potyczki z Turowem Zgorzelec. 19 grudnia na parkiecie w Zgorzelcu zdobył 21 punktów, będąc wówczas najlepszym strzelcem swojego zespołu. Trefl odniósł wtedy bardzo ważne zwycięstwo(83:81). - Akurat tak wychodzi, że moje dobre mecze przypadają właśnie na Turów. Nie powiem, że przyjemnie mi się z nimi gra. W niedzielę dobrze się czułem na parkiecie. Staram się tak grać przeciw każdemu, ale nie zawsze się udaje. Mam nadzieję, że teraz będę grał z każdym tak dobrze, jak z Turowem - dodaje zawodnik Trefla Sopot.
Teraz przed sopocianami najważniejsza część sezonu. Już w najbliższy piątek do hali Ergo Arena zawita Anwil Włocławek. Nie uda się ukryć, że będzie to szlagier w meczach ćwierćfinałowych. Jeszcze przed spotkaniem z Turowem Zgorzelec, zawodnicy Trefla Sopot analizowali z kim ewentualnie będą mierzyć swoje siły. - Nie ukrywam, że w szatni analizowaliśmy z kim będziemy grać. Zawsze mówiłem, że nie ma co kalkulować. Kto będzie to będzie, żeby zdobyć mistrza to musimy pokonać wszystkich - zapewnia Kikowski.
- Anwil jest na pewno klasowym rywalem. Ma bardzo dobrych zawodników. Nie ukrywam, że nie jest to najlepsze zestawienie dla nas, aczkolwiek trzeba walczyć - zakończył 24-letni zawodnik.