Arkadiusz Miłoszewski: Przeważyły warunki fizyczne

Piąty mecz zadecyduje o tym, który zespół opuści pierwszoligowe szeregi. SKK Siedlce wygrało w niedzielę z Polonią 2011 i ostatnie spotkanie rozegra na własnym parkiecie.

Dzień wcześniej gospodarze ograli wyżej notowanego rywala 86:75 i mieli po swojej stronie wszystkie atuty: prowadzenie 2-1, przywilej własnego parkietu, przeciwnika psychicznie rozbitego. Młodzi warszawiacy szansy wykorzystać jednak nie zdołali, podopieczni Tomasza Araszkiewicza zwyciężyli 70:67 i do ostatecznej rozgrywki dojdzie w najbliższą sobotę w Siedlcach. Gospodarze po zakończeniu czwartego meczu play-out nie kryli rozczarowania, nieoczekiwany sukces był na wyciągnięcie ręki.

- Zabrakło mi Sebastiana Kowalczyka - tłumaczy przyczyny porażki w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Polonii 2011, Arkadiusz Miłoszewski. Filigranowy rozgrywający jest w jego taktyce graczem kluczowym, w niedzielę szybko złapał jednak dwa przewinienia i szkoleniowiec stołecznej drużyny musiał korzystać z niego nader oszczędnie. - On jest liderem i jeśli nie ma go na parkiecie, to praktycznie nie mam rotacji. Słabiej grają też Michał Michalak i Michał Jankowski, bo Sebastian ma ten talent do podania i organizowania akcji - wyjaśnia 38-letni trener.

Sebastian Kowalczyk to mój kluczowy zawodnik - nie kryje Miłoszewski

Kowalczyka zastąpić próbował Rafał Holnicki-Szulc. - Zagrał super, dużo pomógł, ale to Kowalczyk jest moim kluczem - nie kryje Miłoszewski. - Musiałem coś kombinować, Michalak grał trochę na jedynce. Przespaliśmy dwie minuty drugiej kwarty, później wróciliśmy. Super, myślałem, że to przełamiemy - relacjonuje. Obie drużyny w czwartej kwarcie długo grały na remisie, końcówka należała jednak do gości, którzy tym razem - w przeciwieństwie do starcia wcześniejszego - perfekcyjnie wykorzystali wszystkie swoje atuty.

- Warunki fizyczne przeważyły - przyznaje Miłoszewski. - W pewnym momencie mocno się zdenerwowali, przestali trafiać, ale zadziałała u nich zbiórka i dobitka spod kosza. Dwie szalone trójki trafił Bręk, ale to właśnie walka na tablicach i akcje dwa plus jeden były decydujące, Piotr Miś jest bardzo doświadczonym zawodnikiem. U nas zabrakło zastawienia, Wojtek Glabas grał z gorączką i nie miał żadnej zbiórki, a to przecież nasz podstawowy center - tłumaczy trener młodych Polonistów. Teraz wszystko zaczyna się od początku, w sobotę starcie decydujące.

Komentarze (0)