Otwarcie dla gości - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W meczu otwarcia półfinału play-off Trefl Sopot wygrał w Zgorzelcu z PGE Turowem 76:62. Zgorzelczanie zagrali na niskiej skuteczności i stracili atut swojego parkietu. W piątek drugi mecz obu drużyn.

Od początku mecz lepiej układał się dla graczy Trefla. Zawodnicy trenera Kairlisa Muiznieksa bardzo dobrze bronili przez co gospodarze mieli problemy ze zdobywaniem punktów. W 7. minucie spotkania był jednak remis 15:15 po akcji 2+1 w wykonaniu Konrada Wysockiego. Do końca pierwszej kwarty trafiali już tylko sopocianie. Nie do powstrzymania był Filip Dylewicz, który w ciągu 10 minut zdobył 13 punktów.

Gdy w 18. minucie Trefl wygrywał już 39:22 wydawało się, że nie będzie miał żadnych kłopotów z kontrolowania wydarzeń na parkiecie. Dylewicza (19 punktów w I połowie) w zdobywaniu punktów zaczął wspierać Lawrence Kinnard. Sopocianie mieli więcej pomysłu na grę, byli skuteczniejsi i szybsi w walce o zbiórki. Zgorzelczanie zdołali się jednak poderwać do walki. Z dystansu trafili Konrad Wysocki i Daniel Kickert i do przerwy PGE Turów przegrywał 39:28.

- Rozpoczęliśmy mecz bardzo dobrze. Później jednak Turów poprawił obronę, zagrał skuteczniej w ofensywie i zaczęliśmy mieć problemy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Turów to bardzo dobra drużyna i musieliśmy coś zrobić. W ostatniej kwarcie wróciliśmy do dobrej gry z pierwszej części meczu, trafiliśmy kilka ważnych rzutów co pozwoliło nam kontrolować spotkanie do końca - powiedział trener Trefla Kairlis Muiznieks.

Rozpoczęcie drugiej połowy należało do zgorzelczan, którzy w tym sezonie już trzy razy przegrywali z zespołem Trefla. PGE Turów zaczął lepiej bronić i grać skuteczniej w ataku. Czarować rywali zaczął David Jackson, a zza linii 675 cm trafiał Torey Thomas i zrobiło się 45:42 dla Trefla. Sopocianie cały czas utrzymywali się jednak na prowadzeniu, mimo że w końcówce trzeciej kwarty z dystansu trafili Daniel Kickert i Michał Gabiński (53:56).

Gospodarze mieli kilka szans aby odwrócić wynik w czwartej kwarcie. Zawodziła ich jednak skuteczność. Takich kłopotów nie miał Trefl, który szybko odbudował przewagę i kontrolował mecz do samego końca. PGE Turów rzutami z dystansu dobił Lawrence Kinnard oraz Lorinza Harrington.

- To nie Trefl wygrał ten mecz obroną. To my przegraliśmy atakiem. Pudłowaliśmy wiele razy z otwartych pozycji. Mamy trochę czasu wolnego, przeanalizujemy mecz i wierzę, że w piątek wyrównamy stan rywalizacji - powiedział środkowy PGE Turowa Ivan Zigeranović. - Chcieliśmy wrócić do gry. Niestety pogoń za rywalem w trzeciej kwarcie kosztowała nas bardzo dużo sił - dodał środkowy zespołu ze Zgorzelca Robert Tomaszek.

Ostatecznie Trefl czwartą kwartę wygrał aż 20:9 i cały mecz 76:62. - Zespół z Sopotu zasłużył na to zwycięstwo. Zagraliśmy fatalnie w końcówce pierwszej kwarty i przez połowę drugiej. Jeśli chce się awansować do finałów mistrzostw Polski nie można grać w ten sposób. Musimy grać twardo, z zaangażowaniem oraz wiarą w zwycięstwo. Jeżeli nie zostawimy wszystkiego co mamy będzie nam bardzo trudno. To jest dopiero 1:0. Wierzę w swój zespół, wierzę że w piątek się odnajdziemy. Zespół z finału chcą awansować musi jeszcze wygrać trzy razy. Wszystko zależy od nas - powiedział trener PGE Turowa Jacek Winnicki.

- Skuteczność gospodarzy w tym meczu była żadna. Gra Turowowi nie układała się co było widać zwłaszcza w pierwszej połowie. Trzecia kwarta była lepsza, ale później znów warunki dyktował Trefl. Wierzę, że w kolejnym meczu będzie lepiej - powiedział Burmistrz Miasta Zgorzelec Rafał Gronicz.

Drugi mecz obu drużyn w piątek o godz. 18 w Zgorzelcu. Transmisja w TVP Sport (od 17.50), Radiu Wrocław i Muzycznym Radiu.

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 62:76 (15:23, 13:16, 25:17, 9:20)

PGE Turów: Thomas 13 (3), Kickert 12 (3), Tomaszek 9, Jackson 8, Wysocki 8 (1), Gabiński 5 (1), Zigeranović 5, Kuebler 2, Brkić 0, Bochno 0, Bukowiecki 0, Jarmakowicz 0.

Trefl: Dylewicz 24 (1), Kinnard 14 (4), Kikowski 11 (2), Ceranić 11, Stefański 7, Harrington 5 (1), Gustas 2, Waczyński 2, Ljubotina 0, Malesa 0.

Źródło artykułu: