Pomarańczowe wracają do gry o złoto - relacja meczu CCC Polkowice - Wisła Can-Pack Kraków

Świetne zawody rozegrały koszykarki CCC Polkowice ogrywając w meczu numer trzy faworyzowaną Wisłę Can-Pack Kraków. Dzięki sobotniej wygranej Pomarańczowe wracają do walki o najcenniejsze trofeum w tym sezonie. W niedzielę obie drużyny spotkają się w kolejnej odsłonie finałowej rywalizacji.

Przed tym spotkaniem mało kto wierzył jeszcze w to, że zawodniczki z Dolnego Śląska są w stanie nawiązać rywalizację z Wiślaczkami. Jednak polkowiczanki od pierwszych minut gry były bardzo aktywne oraz zmotywowane w swoich poczynaniach. Ustawiły szczelną defensywę i zaczęły skutecznie odcinać od piłek Jelenę Leuczankę, która wdała się mocno we znaki koszykarkom CCC w dwóch pierwszych spotkaniach rozgrywanych w Krakowie. Na niecałe trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty Pomarańczowe po rzucie Sharnee Zoll prowadziły 13:6, i o czas poprosił trener przyjezdnych Jose Hernandez. Po krótkiej reprymendzie zawodniczki Wisły jeszcze na moment się zerwały za sprawą Erin Phillips oraz Nicole Powell i pierwsze dziesięć minut zakończyło się minimalnym prowadzeniem miejscowych 13:12.

Druga odsłona była jeszcze lepsza w wykonaniu polkowiczanek. Podopieczne Krzysztofa Koziorowicza zaczęły robić, to co umieją najlepiej - czyli grać skutecznie w defensywie. Dobra obrona pozwoliła gospodyniom na wyprowadzanie skutecznych kontr, w których brylowała, Sharnee Zoll - 8 pkt w pierwszej połowie. Amerykanka była dzielnie wspierana przez swoje partnerki - Amishe Carter oraz po raz kolejny dobrze grającą w finałowej rywalizacji, Annę Pietrzak. Natomiast Wisła ewidentnie nie mogła złapać swojego rytmu i w końcówce drugiej ćwiartki miała już dwanaście punktów straty do Pomarańczowych. Hiszpański szkoleniowiec widząc nieporadność swoich zawodniczek znów ratował się czasem. Chwila oddechu pozwoliła jego drużynie odrobić jeszcze parę punktów przed przerwą. To było jednak za mało na bardzo dobrze grające CCC Polkowice, które schodziło na przerwę z ośmiopunktową przewagą.

Na trzecią kwartę koszykarki Białej Gwiazdy wyszły zupełnie odmienione, a na parkiecie rozgorzała zażarta walka. Akcje przenosiły się jednej części boiska na drugą. Wśród Wiślaczek zaczęła grać ta na którą najbardziej liczono - Jelena Leuczanka. Białorusinka po kliku technicznych błędach we wcześniejszych fragmentach meczu odblokowała się w odpowiednim momencie, z korzyścią dla swojego teamu. Środkowa Wisły zaczęła zdobywać cenne "oczka" po dobrych asystach Pauliny Pawlak. Natomiast w drużynie Pomarańczowych coś się zacięło i ich akcje już nie były tak płynne oraz skuteczne. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 47:46 dla przyjezdnych.

Wydawało się, że po ostatnich dobrych minutach Wisły to koszykarki z Krakowa będą dyktowały warunki w decydujących fragmentach meczu. Jednak zawodniczki z Polkowic nie zamierzały się poddawać. Świetnie ostatnią część spotkania zaczęła Walerija Musina, zdobywając cztery punkty z rzędu. Pomarańczowe dość nieoczekiwanie zaczęły "odskakiwać" Białej Gwieździe, i na 3:48 przed końcem meczu prowadziły siedmioma punktami. Czas na żądanie dla trenera Hernandeza, tym razem nic nie zmienił w poczynaniach przyjezdnych, a swoje show rozpoczęła miejscowa rozgrywająca, Sharnee Zoll dobijając efektownymi akcjami swoje przeciwniczki i ustalając wynik końcowy 67:58 dla CCC Polkowice. - Mamy dużą satysfakcję z dzisiejszego zwycięstwa, dziewczyny wykonały dobrą robotę. Cały zespół zasługuje na wielkie słowa uznania, ale jutro będzie jeszcze trudniej - powiedział na gorąco po meczu trener gospodyń, Krzysztof Koziorowicz.

CCC Polkowice - Wisła Can Pack Kraków 67:58 (13:12, 20:13, 13:22, 21:11)

CCC: Sharnee Zoll 21, Amisha Carter 17 (15 zb), Kalana Greene 8, Anna Pietrzak 7, Joanna Walich 6, Valerija Musina 4, Agnieszka Majewska 4, Małgorzata Babicka 0, Natalija Trofimowa 0.

Wisła Can Pack: Jelena Leuczanka 15, Erin Phillips 9, Gunta Basko 9, Katarzyna Krężel 7, Ewelina Kobryn 6, Nicole Powell 6, Paulina Pawlak 4, Andja Jelavic 2.

Stan rywalizacji: 2:1 dla Wisły Can Pack Kraków

Źródło artykułu: