Wykorzystać atut własnego parkietu - zapowiedź meczu Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Energa Czarni Słupsk ogrywając w Gdyni Asseco Prokom sprawili nie lada niespodziankę i wprawili w zakłopotanie podopiecznych Tomasa Pacesasa, których zamiarem było wygranie dwóch spotkań u siebie ze względu na to, że w słupskiej hali gra się bardzo trudno. Trzecie spotkanie tego półfinału już w najbliższą niedzielę, 17 kwietnia.

Gdynianie podchodząc do tego półfinału mieli zamiar zwyciężyć dwa spotkania u siebie ze względu na to, że wiedzą jak trudno gra się na parkiecie słupskiej hali Gryfia, gdzie w rewanżowej serii rundy zasadniczej wracali do domów przegrani. Planu podopiecznym Tomasa Pacesasa nie udało się zrealizować i teraz muszą wygrać przynajmniej jedno z dwóch starć w Słupsku, by móc jeszcze korzystać z przewagi własnego parkietu.

Remis po dwóch spotkaniach jest bardzo korzystny dla Energi Czarnych Słupsk, którzy na własnym parkiecie ugrać mogą naprawdę wiele. Do rewelacyjnie spisujących się kibiców i przewagi własnej hali dochodzi dobra dyspozycja w play-offach Pawła Leończyka i Jerela Blassingame'a. Warto również zaznaczyć, że William Avery, który przez długi czas leczył kontuzję, wrócił już do gry i może nie gra jeszcze na miarę oczekiwań - w końcu był czternastym numerem draftu z Duke - ale jak już dostaje możliwość wejścia na parkiet to wnosi świeżość do gry podopiecznych Dainiusa Adomaitisa.

Bardzo dobrze ustawiona defensywa Asseco Prokomu w pierwszych dwóch meczach zmusiła "Czarne Pantery" także do bardziej defensywnego nastawienia. Wydawać by się mogło, że o losach spotkania nie będzie przesądzać dyspozycja w ofensywie, a wręcz przeciwnie - dobra dyspozycja pod własną tablicą.

Ponownie ciekawie zapowiada się walka pod koszami, gdzie naprzeciw Bryana Davisa i Ermina Jazvina staną Ratko Varda i Adam Hrycaniuk. Wiele także może zależeć od dyspozycji Jerela Blassingame'a, którego skutecznie w dwóch pierwszych spotkaniach pilnował Courtney Eldridge. Problem słupszczan rozpocząć może się wówczas gdy podopieczni Tomasa Pacesasa zaczną dochodzić do dogodnych sytuacji na rzut z dystansu bowiem kto jak kto, ale gdynianie dysponują dobrymi strzelcami.

Wielkim znakiem zapytania najbliższego spotkania będzie postawa Qyntela Woodsa, który w dwóch pierwszych meczach nie pokazał się z najlepszej strony.

Spotkanie odbędzie się 17 kwietnia, niedziela, o godzinie 18:30 w słupskiej hali Gryfia.

Źródło artykułu: