Zimna krew mistrza - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia

Po bardzo emocjonującym spotkaniu Energa Czarni Słupsk ulegli przed własną publicznością Asseco Prokomowi Gdynia 66:70. Dzięki temu zwycięstwu gdynianie objęli prowadzenie 2:1, w serii do czterech zwycięstw.

Niedzielne spotkanie w Słupsku było bardzo ważne dla obydwu zespołów. Decydowało ono bowiem o objęciu prowadzenia w serii, w której po dwóch meczach mieliśmy remis. Już na rozgrzewce koszykarze Czarnych i Prokomu wyglądali na bardzo zmotywowanych i skoncentrowanych, co zwiastowało nie lada emocje.

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po trójce Jerela Blassingame'a objęli prowadzenie 5:1. Mistrzowie Polski mieli wyraźny problem z wykończeniem akcji. Po pięciu minutach gry Czarni prowadzili 11:6 i pewnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Po celnych zagraniach Bryana Davisa i Mantasa Cesnauskisa przewaga słupszczan sięgnęła dziesięciu punktów, a o czas poprosił trener Tomas Pacesas. Po przerwie Prokom złapał wiatr w żagle i zniwelował stratę o połowę.

Początek kolejnej odsłony przebiegał bez specjalnej historii. Obydwa zespoły grały punkt za punkt, a przewaga gospodarzy wciąż oscylowała w granicach pięciu oczek. Dla Asseco Prokomu bardzo ważne punkty zdobywał Tommy Adams. Celne zagrania Amerykanina pozwoliły doprowadzić mistrzom Polski do stanu 29:30, na półtora minuty przed końcem tej części gry. Gospodarze nie oddali jednak prowadzenia i do przerwy prowadzili z gdynianami 35:33. Po dwudziestu minutach najlepszym strzelcem spotkania był zdobywca 11 punktów Mantas Cesnauskis.

Trzecia kwarta miała podobny przebieg, co poprzednia. Zarówno Czarni, jak i Prokom grali bardzo twardo, walcząc o każdą piłkę. Obie drużyny, mimo nie najlepszej postawy w defensywie, zdobyły przez blisko sześć minut gry zaledwie odpowiednio sześć i pięć punktów. Pod koniec tej odsłony, przy stanie 44:44, doszło do przepychanki między zespołami. W jej wyniku Adam Hrycaniuk oraz Bryan Davis ukarani zostali przewinieniami technicznymi. Ostatnie fragmenty tej ćwiartki lepiej rozegrali mistrzowie Polski, dzięki czemu po trzydziestu minutach prowadzili 46:47.

Ostatnie minuty tego meczu to już prawdziwa wojna. Cały czas prowadził jednak Prokom, a gospodarze pozostawali w grze tylko i wyłącznie dzięki świetnej grze pod koszem Ermina Jazvina. Trzy minuty przed zakończeniem spotkania goście prowadzili 63:56, a sytuacja Czarnych Panter wydawała się bardzo trudna. Czarni mieli trzykrotnie szanse, aby znacznie zbliżyć się do rywali, ale popełniali wówczas łatwe straty. Na pół minuty przed zakończeniem gdynianie prowadzili 59:64, a gospodarze potrzebowali cudu, aby odnieść zwycięstwo. Przy stanie 61:66 zawodnicy Asseco podali prosto w ręce Cesnauskisa, który zdobył dwa punkty. Do końca pozostawało dwadzieścia osiem sekund, a Prokom prowadził zaledwie trzema "oczkami". W ostatnich sekundach więcej zimnej krwi w zachowali jednak mistrzowie Polski, którzy ostatecznie wygrali w Hali Gryfia 70:66, obejmując tym samym prowadzenie w całej serii 2-1.

Kolejny mecz tej pary już we wtorek, ponownie w Słupsku.

Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia 66:70 (18:13, 17:20, 11:14, 20:23)

Energa Czarni: Cesnauskis 23, Jazvin 11, Blassingame 9, Roszyk 5, Avery 5, Davis 5, Szawarski 4, Leończyk 4, Białek 0.

Asseco Prokom: Ewing 14, Adams 14, Szubarga 8, Eldridge 6, Burrell 6, Szczotka 5, Varda 5, Hrycaniuk 5, Witka 4, Widenow 3, Frasunkiewicz 0.

Stan rywalizacji: 2-1 dla Asseco Prokomu

Źródło artykułu: