Całkowita dominacja na tablicach daje zwycięstwo - relacja z meczu Trefl Sopot - Turów Zgorzelec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W trzecim spotkaniu półfinałowym, Trefl Sopot pokonał Turów Zgorzelec 82:69. Sopocianie przez cały mecz kontrolowali przebieg wydarzeń. W rywalizacji do czterech zwycięstw Trefl prowadzi 2:1.

Na poniedziałkowe spotkanie do hali Ergo Arena zawitało około 4 tys. widzów. To niezły wynik jak na początek tygodnia. Co ciekawe przed meczem wiele pracy mieli organizatorzy, którzy musieli w błyskawicznym tempie przygotować boisko do gry. Wynikało to z tego, że o godzinie 16 swój mecz rozpoczęły siatkarki Atomu Trefla, które potrzebowały ponad 2 godzin, aby odnieść zwycięstwo.

Obie drużyny przystępowały do trzeciego spotkania półfinałowego w pełnych składach. Trener Karlis Muiznieks znów postanowił nieco zmienić wyjściowe ustawienie. Mianowicie do składu wskoczyli Paweł Kikowski oraz Lawrance Kinnard.

Ten drugi szybko udowodnił, że to miejsce mu się należy. Amerykanin w ostatnim czasie znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji. Po dwóch minutach gry sopocianie prowadzili 7:4 i trener Jacek Winnicki poprosił o przerwę. Trzeba przyznać, że ekipa znad morza bardzo dobrze radziła sobie w ataku. Gracze Muiznieksa umiejętnie dzielili się piłką, grając przy tym bardzo cierpliwie. Goście większość swoich punktów uzyskiwali po indywidualnych akcjach. Skuteczny był duet Torey Thomas - David Jackson.

Po początkowym prowadzeniu Trefla (17:9), do głosu zaczęli dochodzić goście ze Zgorzelca. Świetne zawody rozgrywał szczególnie Thomas, który nie dość, że zdobywał punkty to jeszcze nieźle prezentował się w obronie.

Początek drugiej kwarty to małe... deja vu pierwszej, ponieważ znów zdecydowanie lepsi byli sopocianie, którzy osiągnęli sześć oczek przewagi (27:21). Zgorzelczanie przez ponad trzy minuty nie potrafili zdobyć punktów, co skrzętnie wykorzystali gospodarze. Koszykarze Trefla bardzo często stawali na linii rzutów wolnych, które zamieniali na punkty.

Na parkiecie z biegiem czasu zaczęło coraz bardziej iskrzyć. Zawodnicy nie przebierali w środkach. Na taką grę zdecydowanie lepiej przygotowani byli sopocianie, którzy odskoczyli gościom już na 14 punktów (43:29). Niezwykle efektowną akcją alley-oop popisał Kinnard, wywołując aplauz wśród sopockiej publiczności.

Zgorzelczanie aby myśleć o zwycięstwie, musieli przede wszystkim poprawić swoją grę zarówno w ataku jak i w obronie. Jednakże pierwsze minuty trzeciej kwarty nie wskazywały na to, że ta poprawa nastanie w szeregach Turowa. Podopieczni Winnickiego grali bardzo nieskutecznie, przegrywając także bardzo wyraźnie walkę na tablicach. Przewaga sopocian cały czas utrzymywała się w granicach 10-12 punktów. Goście nie potrafili znaleźć odpowiedniej recepty na obronę Trefla.

Bardzo skuteczny był Giedrius Gustas, który raz po raz celnie trafiał z dystansu. Litwin w ciągu 12 minut zdobył aż 16 punktów. W ekipie Turowa jedynie duet Amerykanów (Jackson - Thomas) zagrał na przyzwoitym poziomie.

W rywalizacji do czterech zwycięstw, Trefl prowadzi 2:1. Kolejne spotkanie już w środę w hali Ergo Arena.

Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 82:69 (22:21, 21:8, 17:18, 22:22)

Trefl: Lawrenece Kinnard 16, Giedrius Gustas 16, Dragan Ceranic 14, Filip Dylewicz 13 (10 zb), Paweł Kikowski 9, Marcin Stefański 7 (11 zb), Slobodan Ljubotina 4, Lorinza Harrington 3, Adam Waczyński 0.

PGE Turów: Torey Thomas 21, David Jackson 17, Robert Tomaszek 8, Michał Gabiński 8, Bartosz Bochno 5, Ivan Zigeranovic 4, Marko Brkic 3, Michael Kuebler 3, Konrad Wysocki 0, Daniel Kickert 0.

Źródło artykułu: