Łukasz Żaguń: Gdy znika przyczyna, znika skutek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polpharma Starogard Gdański to z całą pewnością najbardziej pechowa ekipa, która prezentowała się na parkietach DBE w poprzednim sezonie. Kibice Kociewskich Diabłów nie mieli ostatnio zbyt wiele powodów do radości. Ich ulubieńcy momentami przynosili im nawet wstyd. Gdzie zatem leżał główny powód poniesionej klęski? Co zrobić, by nie powtórzyć tych samych błędów w przyszłości? Na te pytania postaram się odpowiedzieć dość szczegółowo analizując sezon w wykonaniu starogardzkiego klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

29.03.2008, Starogard Gdański, hala OSiR przy ulicy Olimpijczyków 1, godz. 16.30. Kibice czują zbliżający się kres swoich ulubieńców. Jednak nadchodzą "dobre" wieści z Warszawy. Polonia wyraźnie przegrywa z AZS-em. Pojawia się nadzieja. Wtem niepostrzeżenie rozpoczyna się druga połowa spotkania. Dostrzegam wówczas niesamowite zjawisko, które sam doświadczam. Spora grupa ludzi bardziej zainteresowana jest tym, co dzieje się w Warszawie, aniżeli tym, co prezentują Kociewskie Diabły. Wokół dostępnego na hali laptopa tworzy się zbiorowisko największych fanów basketu. Wpatrują się w niego tak, jak gdyby leciał tam film sensacyjny z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej. Tylko jeden mały szczegół stanowi dowód na to, iż w rzeczywistości tak nie jest. W oczach tych ludzi błyszczy iskra nadziei. Od czasu do czasu niektórym puszczają nerwy. Jedni wyrywają sobie włosy z głowy, drudzy zaciskają pięści, jeszcze inni niehumanitarnie obgryzają paznokcie. Jedno tych ludzi jednak łączy. Owa wspomniana przeze mnie nadzieja.

...17.20 - na hali rozbrzmiewa ostatnia syrena. Koniec spotkania. Ale tak naprawdę nic się nie kończy. Większość kibiców pozostaje na swoich miejscach. Teraz już wszyscy modlą się o cud. Nagle spiker ogłasza, że Polonia okazała się lepsza od AZS-u. Czar pryska. Ludzie nie wiedzą co myśleć. Chyba nie dociera do nich jeszcze fakt, że ich ulubieńcy właśnie zakończyli swoją przygodę z DBE.

Po kilku dniach momentalnie rozchodzą się plotki: Polpharma chce się wycofać ze sponsoringu. Wierni kibice czują, że nadchodzi koniec sportu w Starogardzie. I wtem wszyscy nagle zaczynają szukać winnych. Co ciekawe większość bez wahania rzuca nazwisko...Chudeusz. Wszystko staje się zatem jasne.

Patrząc na tę kwestię z dystansu faktycznie dostrzegam tutaj główną przyczynę kryzysu Polpharmy. Analizując karierę Jerzego Chudeusza trudno doszukać się większych sukcesów (nieco ponad 20 lat pracy, 13 zespołów - w tym Młodzieżowa Reprezentacja Polski, największy sukces - wicemistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław w 2004 roku). Czy zatem decyzja o zatrudnieniu tego szkoleniowca przez włodarzy starogardzkiego klubu, pokładających bezgraniczne zaufanie w jego doświadczeniu, była rzeczywiście przemyślana? Obawiam się, że nie. Oczywiście by nie być gołosłownym warto byłoby tutaj przypomnieć jak wyglądała przygoda Chudeusza w stolicy Kociewia. Dwa zwycięstwa (z Basketem Kwidzyn oraz Energą Czarni Słupsk), dziesięć porażek, całe mnóstwo nieudanych transferów, nieporadność w grze, kompletny brak pomysłu Farmaceutów w ataku, nieszczelna obrona. Te fakty mówią same za siebie, stąd też sądzę, iż zbędny jest tutaj komentarz. Najgorsze jest jednak to, że nikt nie potrafił w odpowiednim momencie zareagować. Nie pomagały liczne protesty kibiców, co gorsza ich zachowanie zostało przez niektórych określone jako skandaliczne. Nie mam zamiaru tutaj nikogo usprawiedliwiać, jednak zawsze wychodziłem z założenia, że koszykarze, piłkarze, siatkarze itd. uprawiają sport nie tylko dlatego, że jest to ich zawód, źródło utrzymania, ale przede wszystkim robią to dla kibiców. Trudno zatem dziwić się, że wyrażają oni swoje oburzenie, czują niedosyt, kiedy ich ukochana drużyna ponosi porażki. W zdecydowanej większości przypadków robią oni to nie po to, aby sprowokować bójkę (choć nie wykluczam takich przypadków), ale dlatego, że przejmują się losem swoich ulubieńców.

Wracając jednak do tematu, w mojej opinii nie ulega wątpliwości, że decyzja o zwolnieniu z funkcji pierwszego szkoleniowca Jerzego Chudeusza, zapadła zbyt późno, za co winę ponosi były prezes Farmaceutów - Tomasz Rogalski. Klub znajdował się w głębokim kryzysie. Nadal, co jest rzeczą absurdalną, w połowie sezonu zasadniczego skład drużyny nie był ustabilizowany, a na domiar złego okienko transferowe powoli się zamykało. I wtedy pojawił się trener Adam Prabucki. No właśnie trener, a nie cudotwórca, choć takim miał stać się w Starogardzie. Właściwie sytuacja klubu była tragiczna. Włodarze rzecz jasna postawili przed nowym szkoleniowcem tylko jedno, ale jakże arcytrudne zadanie - utrzymanie. To jednak wymagało cudu, którego od samego początku nie obiecywał trener Prabucki. Jednak podniósł rękawicę. W Polpharmie wreszcie coś pękło. Z czasem wyglądało to coraz lepiej, aż w końcu kibice zaczęli realnie wierzyć w sukces. Kociewskie Diabły pod wodzą nowego szkoleniowca odniosły 6 zwycięstw i w rezultacie na koniec sezonu zasadniczego na ich koncie widniał bilans 8:16. Niestety to jednak nie wystarczyło. Trzynaste miejsce i w efekcie spadek, czyli krótko mówiąc niepewna przyszłość - to wszystko, co czekało ekipę z Kociewia.

Zakłady Farmaceutyczne Polpharma długo zwlekały z decyzją o dalszym sponsoringu. Werdykt miał zapaść po oficjalnym ogłoszeniu informacji o rozszerzeniu ligi do 16 drużyn oraz ewentualnym zaproszeniu przez włodarzy PLK zespołu ze Starogardu do udziału w rozgrywkach na najwyższym szczeblu w kolejnym sezonie. Tak też się stało. Wówczas Polpharma zadeklarowała chęć dalszego sponsorowania klubu, ale nie wyraziła zgody na zapłatę 300 tysięcy złotych, które były warunkiem uczestnictwa Kociewskich Diabłów w ekstralidze w przyszłym sezonie. Wówczas sprawą zainteresowało się miasto na czele z prezydentem Edmundem Stachowiczem. Ostatecznie to Rada Miasta zadeklarowała, iż zostaną znalezione środki na uiszczenie należności. Ta wiadomość uradowała wszystkich fanów basketu w Starogardzie. Koszykówka na najwyższym poziomie wraca do stolicy Kociewia!

W sezonie 2007/2008 Polpharmy nie poprowadzi już Adam Prabucki. Klub postanowił pożegnać się z tym szkoleniowcem pomimo tego, iż gra Farmaceutów pod jego wodzą znacznie się poprawiła. Jednak decyzja włodarzy starogardzkiego teamu wcale nie dziwi. Trener Prabucki miał przed sobą misję do wypełnienia - utrzymać drużynę w lidze. Chcąc nie chcąc zadania nie wykonał, stąd też taka, a nie inna decyzja. Jedynym usprawiedliwieniem takiego obrotu sprawy jest fakt, że misja ta była arcytrudna. Adam Prabucki cudu nie obiecywał i całe szczęście, bo dzisiaj zapewne na jego osobę spadłaby fala krytyki. Tymczasem temat byłego już szkoleniowca Polpharmy ucichł i z pewnością już nie powróci, choć zapewne zostanie on ciepło przywitany, gdy zagości na starogardzkim parkiecie z Basketem Kwidzyn.

Przejdźmy jednak do obecnej sytuacji Kociewskich Diabłów. Nad starogardzkim klubem ponownie pojawiło się słońce. Polpharma nie chcąc powtórzyć błędów z ubiegłego sezonu, tym razem zadziałała błyskawicznie. Pierwszym szkoleniowcem Farmaceutów został Mariusz Karol. I tutaj pojawia się pytanie - czy decyzja ta nie była zbyt pochopna? Z pewnością postać ta jest nieco kontrowersyjna. Trener Karol jeszcze do niedawna prowadził kwidzyński Basket. Radził sobie tam całkiem nieźle. Tymczasem ni z tąd ni zowąd prezes Potulski zarzuca mu sprzedanie meczu pomiędzy Basketem a Polonią. Mariusz Karol w jednej chwili traci pracę. Sam szkoleniowiec nie przyznaje się do winy twierdząc, iż prezes Potulski swoje zarzuty pod jego adresem kieruje absolutnie bezpodstawnie.

Jedno jest pewne. Choć trener Karol jest stosunkowo młodym szkoleniowcem, to jednak w swojej karierze osiągnął już sporo sukcesów (Mistrzostwo Polski z żeńską drużyną Warty Gdynia, Puchar i Wicemistrzostwo Polski z Prokomem Trefl Sopot - jako asystent, awans z Basketem Kwidzyn do rozgrywek DBE). Czy zatem Polpharma dokonała słusznego wyboru? Ocenę będzie można wystawić na podstawie wyników, a na te jeszcze trochę poczekamy. Co zatem zrobić, by nie powtórzyła się sytuacja sprzed roku? Według mnie przede wszystkim należy skupić się na tym, by skład starogardzkiego klubu w przyszłym sezonie był w każdym detalu przemyślany. Aby dokonywać trafnych wyborów nie należy podziwiać statystyk koszykarzy, którzy nierzadko grają w słabszych ligach. Taką politykę Polpharma już stosowała. Z jakim skutkiem przekonaliśmy się sami. Czasu jest sporo, stąd też uważam, że nie powinno być większych kłopotów ze skompletowaniem całego zespołu. Jednak im szybciej zostaną podane wszystkie nazwiska zawodników, którzy od przyszłego sezonu reprezentować będą barwy Kociewskich Diabłów, tym lepiej. Ważna jest bowiem stabilizacja, której tak bardzo ostatnio brakowało.

Jak to się jednak przyjęło mówić - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tak to już jest na tym świecie, że człowiek uczy się na własnych błędach. Cała filozofia w tym, by umieć wyciągać wnioski. Wystarczy poświęcić odrobinę czasu na analizę przyczyn poniesionej klęski a wówczas wszyscy obejdziemy się bez zbędnych łez i lamętów oraz często krzywdzących zarzutów. Bo jak mówi łacińska sentencja - cessante causa, cessat effectus - gdy znika przyczyna, znika skutek.

Źródło artykułu: