Lawrence zagrał kapitalne zawody - rozmowa z Adamem Waczyńskim, zawodnikiem Trefla Sopot

Adam Waczyński wspólnie z Lawrencem Kinnardem zdobyli aż 48 punktów dla Trefla Sopot w szóstym spotkaniu półfinałowym z Turowem Zgorzelec. Sopocianie doprowadzili do remisu 3:3. W środę siódme, ostateczne starcie pomiędzy tymi drużynami.

Karol Wasiek: Nie wiem czy wiesz, ale pierwsze 18 punktów zdobyłeś wspólnie z Lawrencem Kinnardem. To rzadkość, żeby dwóch koszykarzy tak dużo punktów zdobyło pod rząd dla swojej drużyny.

Adam Waczyński: No tak to prawda. Akurat nam wpadało i z tego trzeba się cieszyć. Lawrence zagrał dzisiaj fantastyczne zawody, pomógł nam bardzo rzucając z czystych pozycji. Takich rzutów właśnie potrzebujemy żeby przejść tę serię i awansować do finału.

Wasza gra w niedzielnym spotkaniu wyglądała bardzo dobrze. W pierwszej połowie prowadziliście już 18:4, ale później Turów bardzo szybko zniwelował straty do sześciu oczek. Dlaczego? Skąd wzięło się to rozprężenie w waszej grze?

- Może wynikało to ze zmęczenia. Mieliśmy do dyspozycji tylko jednego rozgrywająca. Może troszeczkę złapał zadyszkę. Musiał na chwilę zejść odpocząć. Wtedy ja z Pawłem Kikowskim weszliśmy na parkiet aby pomóc w rozgrywaniu. Staramy się jak możemy, ale nie oszukujmy się to nie jest nasza pozycja. Staramy się mu pomóc w rozgrywaniu, może nie robimy tego tak dobrze jak Junior Harrington. Dla nas to jest nowa sytuacja, ponieważ Giedrius Gustas we wszystkich meczach grał w pierwszej piątce. Musimy sobie bez niego radzić.

No właśnie, w dzisiejszym meczu zabrakło Giedriusa Gustasa. Ale jego absencja jakoś mocno nie wpłynęła na waszą grę mimo, że mieliście tylko jednego rozgrywająca.

- To jeszcze bardziej nas zmotywowało do ciężkiej pracy. Musieliśmy jeszcze bardziej się postarać. Myślę, że w 100 proc. zrealizowaliśmy nasz plan. Jedziemy do Zgorzelca z podniesionymi głowami. Mamy tylko jeden cel - zwycięstwo.

Trzy ostatnie mecze w tej rywalizacji w twoim wykonaniu były bardzo dobre. Powiedz czy to jest takie optimum formy czy możesz jeszcze grać lepiej?

- Nie chcę mówić czy to jest optimum formy, ale bardzo dobrze mi się ostatnio gra na boisku. Zacząłem się lepiej odżywiać, może to jakoś wpłynęło. Poza tym na pewno pozytywna adrenalina wchodzi w grę, co jest bardzo ważne.

Adam wróćmy na chwilę do spotkania numer pięć. Sądzę, że to spotkanie było szalone, ale zarazem także dziwne. Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?

- Zgodzę się na pewno. Szalone na pewno dlatego, że sędziowie podejmowali kontrowersyjne decyzje. Można tutaj jeszcze przytoczyć na przykład rzut Pawła Kikowskiego z ostatnich sekund. To był na pewno dziwny ten mecz. Postaramy się zmazać tamtą plamę, aby nikt nie pamiętał tego spotkania. My już nie pamiętamy tamtego meczu. Myślimy tylko o przeszłości.

Jakie były nastroje po meczu numer pięć w waszej szatni? Czuliście się trochę oszukani przez sędziów?

- Troszeczkę byliśmy nerwowi, nie da się ukryć. Z czasem dotarło to do nas, że i tak tego nie zmienimy. To było tylko 3:2 i wszystko było możliwe. Teraz jest 3:3 i jedziemy do Zgorzelca po zwycięstwo. Wygraliśmy już tam raz, umiemy tam wygrywać. Chcemy tam wygrać.

Tak na koniec trzeba powiedzieć, że szacunek należy się Pawłowi Kikowskiemu, który w pełni zrehabilitował się za swój występ w meczu numer pięć.

- No tak na pewno. Paweł zagrał dobre zawody, pomógł nam rzucając z otwartych pozycji. W ciężkich momentach brał na siebie odpowiedzialność. On sam był bardzo zdenerwowany, ale nikt mu tego nie wypominał.

Źródło artykułu: