NBA: James dał awans Miami, Oklahoma rozbiła Memphis

Nie ma w tym roku mocnych na gwiazdy Miami. Żar prowadzony przez duet Wade-James dzięki kapitalnemu finiszowi po raz czwarty pokonał Boston Celtics (97:87) i awansował do finału Wschodu. Na Zachodzie Oklahoma rozbiła w pył Memphis Grizzlies (99:72) i prowadzi 3:2.

Takiej końcówki w AmericanAirlines Arena nie było już dawno. Jeszcze na 4,5 minuty przed końcem spotkania Boston prowadził 87:81 i zanosiło się na lekką niespodziankę. Tymczasem niesamowity zryw i zabójcza końcówka Żaru rozwiała wszelkie wątpliwości.

Seria 16:0 odwróciła losy spotkania, a klasą sam dla siebie był w tym czasie LeBron James, który zdobył ostatnie 10 punktów w meczu, w tym dwie trójki. W sumie zgromadził 33 oczka, o jedno mniej niż Dwyane Wade.

- Gram z dwoma najlepszymi zawodnikami w lidze. Zrobiliśmy to razem - przyznał Chris Bosh, który dodał 14 punktów i 11 zbiórek.

- Jak do tej pory wszystko idzie po mojej myśli. To bardzo emocjonalny moment i bardzo się cieszę, że udało nam się awansować - przyznał James, który rok temu w barwach Cleveland nie miał żadnych szans z Celtics na tym samym etapie rozgrywek.

Wśród pokonanych 18 punktów zdobył Ray Allen, z kolei Paul Pierce uzbierał tylko 12 oczek, a niebędący w pełni zdrowia po urazie łokcia Rajon Rondo był cieniem samego siebie.

- Jestem bardzo zmartwiony. Mogłem zagrać lepiej, a w końcówce niestety daliśmy się zdominować. Kapelusz z głowy dla Miami, zagrali naprawdę świetną koszykówkę - powiedział Pierce.

Po meczu stało się również jasne, że Doc Rivers nadal będzie trenerem C's w następnym sezonie. - Jestem Celtem i nadal chcę wygrywać - przyznał.

Miami Heat - Boston Celtics

97:87

(16:24, 31:25, 24:24, 26:14)

Miami: Dwyane Wade 34 (10 zb), LeBron James 33, Chris Bosh 14 (11 zb), Juwan Howard 5, Mike Bibby 3, James Jones 3, Mario Chalmers 2, Mike Miller 2, Joel Anthony 1.

Boston: Ray Allen 18, Kevin Garnett 15 (11 zb), Paul Pierce 12, Delonte West 10, Jeff Green 9, Nenad Krstic 8, Rajon Rondo 6, Glen Davis 6, Jermaine O'Neal 3.

Stan rywalizacji: 4:1 dla Miami

W ostatnim meczu pomiędzy Thunder a Grizzlies do rozstrzygnięcia potrzebne były aż trzy dogrywki. Teraz wystarczyły trzy... kwarty. Oklahoma rozprawiła się z Memphis 99:72, a "po meczu" było już w trzeciej odsłonie. Liderzy OKC Kevin Durant i Russell Westbrook całą ostatnią ćwiartkę przesiedzieli na ławce rezerwowych.

- Zmęczenie nie odegrało tym razem żadnej roli. Moi gracze od początku byli skoncentrowani. Aby wygrywać z dobrymi drużynami, musisz często trafiać i być zaangażowanym. Nam udało się te dwie rzeczy wykonać - powiedział Scott Brooks, trener OKC.

Aż 53 punkty zdobyli rezerwowi Thunder, w tym 18 były triumfator konkursu trójek Daequan Cook. Wśród pokonanych jedynie Marc Gasol zanotował dwucyfrowy wynik punktowy - 15. Zawiódł Zach Randolph - 9 pkt (3/9 z gry).

- Nie graliśmy dobrze. Nie rzucaliśmy precyzyjnie, przestrzeliliśmy mnóstwo rzutów - analizował Lionel Hollins, szkoleniowiec Niedźwiadków.

Mecz numer 6 w piątek, w Memphis.

- Nie możemy już przegrać żadnego meczu, więc musimy wyjść na parkiet i po prostu wygrać to spotkanie - zapowiadał młodszy z braci Gasolów.

Oklahoma City Thunder - Memphis Grizzlies

99:72

(17:17, 29:18, 25:17, 28:20)

Oklahoma: Kevin Durant 19, Daequan Cook 18, Russell Westbrook 11, Nazr Mohammed 10, Serge Ibaka 9, James Harden 9, Nick Collison 9 (10 zb), Kendrick Perkins 5, Royal Ivey 3, Nate Robinson 3, Thabo Sefolosha 2, Eric Maynor 1.

Memphis: Marc Gasol 15, Mike Conley 9, Zach Randolph 9, Darrell Arthur 9, Tony Allen 8, Greivis Vasquez 6, O.J. Mayo 5, Sam Young 4, Hamed Haddadi 4, Leon Powe 3, Ishmael Smith 0.

Stan rywalizacji: 3:2 dla Oklahomy

Zobacz terminarz play off NBA ->

Komentarze (0)