Staples Center była areną inauguracyjnego pojedynku ligi WNBA w sezonie 2011. Z przywileju gry we własnej hali i przed własną publicznością skorzystały koszykarki Los Angeles Sparks, które w pokonanym polu pozostawiły "Rysice" z Minneapolis. Największa w tym zasługa Candace Parker, która sezon rozpoczęła od double-double, w postaci 19 punktów i 10 zbiórek. W obu tych rubrykach statystycznych była najlepszą zawodniczką swojego zespołu.
- Candace wróciła! Ta dziewczyna jest wprost niesamowita! - powiedziała tuż po meczu o postawie Parker Jennifer Gillom, trener Sparks. Parker opuściła niemal cały poprzedni sezon z powodu kontuzji barku. Teraz już jednak wszystko jest w porządku, a CP znów prowadzi swój zespół do zwycięstw. - Kocham jej styl gry i jej wszechstronność. Ona może grać niemal na każdej pozycji. To jest taka Parker, jaką znam od lat. Jaką znam z sezonu, kiedy debiutowała w WNBA - dodała Gillom.
Sama Parker również nie kryła radości. - To było świetne uczucie wrócić na ten parkiet ze swoimi koleżankami z drużyny. Czułam ogromne emocje, gdy ponownie mogłam wybiec przez tunel na parkiet, a potem móc znów rywalizować na parkiecie Staples Center - powiedziała.
Najwięcej uwagi podczas inauguracyjnego spotkania wzbudził jednak debiut na parkietach WNBA wschodzącej gwiazdy amerykańskiej koszykówki. Maya Moore, która została wybrana przez włodarzy Lynx z numerem 1 w tegorocznym drafcie, szybko dała próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności.
- Byłam trochę nerwowa przed meczem, ale to wszystko było ekscytujące - powiedziała po spotkaniu Moore, autorka 21 punktów. - Ekscytujący był sam początek meczu, kiedy wykonałam pierwszych kilka rzutów i załapałam swój rytm gry. To nadal jest koszykówka!
Po Moore nie było widać żadnej tremy z powodu debiutu w WNBA, która wobec dużo bardziej doświadczonych koszykarek nie czuła żadnego respektu.
Wynik:
Los Angeles Sparks - Minnesota Lynx 82:74 (18:18, 19:25, 22:14, 23:17)
(C.Parker 19 (10 zb), T.Thompson 15, N.Quinn 11 - M.Moore 21, L.Whalen 11, R.Brunson 10 (12 zb))