Agnieszka Szott: Naszym celem pozostaje awans do igrzysk olimpijskich

Polskim koszykarkom nie udało się sprawić niespodzianki na zakończenie pierwszej fazy grupowej Women EuroBasket 2011 i pokonać Hiszpanek. Po trzech kwartach na tablicy wyników był remis, ale ostatnia kwarta należała do rywalek, które ostatecznie wygrały różnicą aż 15 punktów.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
- To był bardzo ciężki mecz, ale walczyłyśmy i dałyśmy z siebie wszystko. Myślę, że zostawiłyśmy kawał serducha na boisku. Do samego końca wierzyłyśmy, że uda nam się ten mecz wygrać - skomentowała pojedynek Agnieszka Szott, skrzydłowa reprezentacji Polski, autorka 7 punktów i 4 zbiórek. Polki przez trzy kwarty walczyły jak równy z równym z wielkim faworytem z Półwyspu Iberyjskiego. Po trzydziestu minutach było 50:50, a mogło być nawet lepiej. Biało-czerwone prowadziły już nawet różnicą kilku punktów i przewaga ta mogła być jeszcze większa, gdyby udało się wykończyć kilka kolejnych akcji. - Niestety nie udało nam się wygrać, gdyż popełniłyśmy zbyt dużo błędów. Błędy występowały tak w defensywie, jak i w ofensywie. Zabrakło nam mądrości i takiego zimnego czoła - dodaje Szott. - To był ważny mecz nie tylko dla nas, ale i dla Hiszpanek. Pojedynek był nawet arcyważny, gdyż przegrany przechodził do drugiego etapu turnieju bez zwycięstwa. Tym samym Hiszpanki mają nieco łatwiejszą drogę do ćwierćfinałów. Koszykarka bydgoskiego Artego przyczyn porażki w poniedziałkowym meczu szukała również w zbyt małej grze szybkim atakiem. - Nie wykorzystywałyśmy w ogóle okazji do gry szybkim atakiem. Było kilka takich akcji, gdzie wystarczyło podać i akcja byłaby wykończona. Niestety tego zabrakło, potem musiałyśmy ustawiać atak pozycyjny i męczyć się z agresywną obroną Hiszpanek - komentuje. - Hiszpankom za ten mecz należą się gratulacje.
http://foto.sportowefa...G_1993.jpg width=280> Agnieszka Szott w starciu z Albą Torrens
Tuż po meczu jedna z liderek reprezentacji Polski czuła wielki niedosyt, ale szybko humor poprawiła jej obecna zawsze z mamą córeczka Laura, która pojawiła się nawet na konferencji prasowej. Mała Laura działa na Szott niezwykle pozytywnie, a sama zawodniczka dzięki niej szybko zmieniła myślenie o przyszłości na pozytywne. - Mam nadzieję i głęboko w to wierzę, że wygramy mecze w drugiej fazie i uda nam się wywalczyć awans do Łodzi. Tam powalczymy o awans do igrzysk olimpijskich, które są naszym wspólnym celem i marzeniem - zakończyła. W drugiej fazie turnieju Polki zmierzą się z Łotyszkami, Francuzkami oraz Chorwatkami. Żeby myśleć o miejscu w ćwierćfinałach, trzeba wygrać przynajmniej dwa z tych spotkań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×