Czarnogóra była zdecydowanym faworytem spotkania i niestety nie podołała temu wyzwaniu. - Niestety ten mecz nie był dobry w naszym wykonaniu. Najważniejszą rzeczą na takich turniejach jest nie wygrywać wszystkich meczów, ale te najważniejsze - przekonuje Milka Bjelica, podkoszowa swojej reprezentacji. - Dokładnie tak, jak zrobiła to Turcja, która w grupach przegrała kilka meczów i gra ze spotkania na spotkanie zdecydowanie lepiej, co można było dzisiaj zauważyć.
W ekipie z Bałkanów zabrakło tego, co doskonale funkcjonowało w pierwszych dwóch fazach turnieju. Nie było skuteczności, a to przełożyło się na zaledwie 44 zdobyte w starciu z Turczynkami. To zdecydowanie wyniki poniżej oczekiwań i poniżej możliwości tego zespołu. - Rywalki miały bardzo dobrze dobraną taktykę. Mają też doświadczenie w grze na takich imprezach. My debiutujemy na takim turnieju, dlatego będzie to dla nas ogromna lekcja, z której musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość - mówi Bjelica.
- Trener podczas meczów grupowych nie może pokazywać jakby całego wachlarza możliwości naszej drużyny. Musi zostawić jakieś rezerwy na te decydujące mecze - dodaje zawodniczka, która sezon 2011/2012 spędzi w Wiśle Can Pack Kraków. Coś w tym musi być, bowiem Czarnogóra w fazach grupowych grała wyśmienicie, o czym przekonały się m.in. aktualne mistrzynie Europy Francuzki czy nasze biało-czerwone.
Panuje również teza, że na turniejach każdej reprezentacji walczącej o wielkie wyniki przytrafia się słabszy mecz. Kluczem wtedy jest wygrać właśnie to spotkanie, które dodatkowo dodaje skrzydeł. Czarnogórkom tego zrobić się nie udało. Co mogło być powodem tak słabego występu? Podopieczne Miodraga Baleticia miały trzy dni wolnego od ostatniego meczu w katowickim Spodku, dlatego też mogły nieco zatracić rytm grania. Z innej strony taka przerwa mogła być pomocna dla liderek Czarnogóry, które w fazach grupowych na parkiecie spędzały potężne liczby minut na parkiecie.
- Każdy mówił, że to może być naszym problemem, że w końcu nasze podstawowe zawodniczki dopadnie zmęczenie i pękniemy. Myślę jednak, że to nie był problem - ocenia Bjelica. - To wszystko były decyzje trenera ile, jak, kto i kiedy będzie grał. Myślę, że wszystko było w tym temacie w porządku.
Teraz Czarnogórze pozostaje walka o debiut na igrzyskach olimpijskich. Żeby tak się stało, ekipa ta musi zakończyć Women EuroBasket 2011 na 5. miejscu - to oznacza bowiem przepustkę do turnieju kwalifikacyjnego. Żeby jednak powalczyć o to miejsce Czarnogórki będą musiały się pozbierać mentalnie po porażce z Turcją, bowiem patrząc na ilość łez wylanych po ćwierćfinale, zawodniczki mogą być jeszcze w piątek przytłamszone.