Women EuroBasket 2011: Sensacyjna Turcja znów wygrywa! Francuzki nie obronią tytułu!

Kapitalne widowisko w półfinale Women EuroBasket stworzyły koszykarki z Francji i Turcji. Rozstrzygnięcie zapadło dopiero w dogrywce, po której w stanie euforii były Turczynki. Oznacza to, że Francja nie obroni tytułu wywalczonego przed dwoma laty. To kolejna ogromna sensacja podczas tego turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

- Przed meczem powiedziałem moim zawodniczkom, że mają się skupić podczas meczu na dobrej koszykówce, a nie na wyniku. Żeby grały tak dobrze, jak tylko potrafią. Jak widać potrafią bardzo dużo i jestem z nich dumny! - skomentował zwycięstwo Ceyhun Yildizoglu, szkoleniowiec Turczynek. Te, po raz kolejny, wspięły się na wyżyny swoich umiejętności i dzięki temu w niedzielę staną do walki o mistrzostwo Europy.

Turczynki od początku grały znakomicie, a już w pierwszej kwarcie prowadziły nawet 14:7, a w drugiej ich przewaga sięgnęła już nawet dziesięciu oczek. Prawdziwe emocje miały rozpocząć się jednak po przerwie, bowiem zmotywowane Francuzki miały rzucić się do odrabiania strat. Tak się jednak nie stało, bowiem rywalki nadal grały bardzo dobrze.

Walka na śmierć i życie rozpoczęła się dopiero w czwartej kwarcie, w której francuska maszyna w końcu nabrała odpowiedniego tempa. Trójkolorowym w końcu udało dopiąć się swego, gdy po punktach Emilie Gomis obrończynie tytułu były na prowadzeniu. Od tego momentu wynik cały czas oscylował wokół remisu. Na 7 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry, przy stanie 60:60, na linii rzutów wolnych pojawiła się Birsel Vardarli i... chybiła w obu próbach. W odpowiedzi na szaloną akcję zdecydowała się Celine Dumerc, ale ona również nie potrafiła trafić do kosza, a to oznaczało dogrywkę.

W niej koszykarki dowodzone przez Yildizoglu zagrały bardzo dobrze w obronie, pozwalając rywalkom na zdobycie zaledwie dwóch oczek. Trzeba jednak dodać, że Francuzki mocno pomogły im w tym, pudłując nawet z najłatwiejszych pozycji. Ostatecznie Turcja, jak najbardziej zasłużenie, wygrała półfinał i zmierzy się w niedzielnym finale z Rosją.

- W tym meczu dałyśmy z siebie wszystko w każdym elemencie walki na parkiecie. To wszystko pomogło nam wyszarpać wygraną i spełnić nasze marzenia! - powiedziała po spotkaniu przeszczęśliwa Saziye Ivegin.

Po stronie francuskiej widać było rozpacz, bo i nie ma się czemu dziwić. - Niesamowicie dużo sił kosztował nas powrót do gry w czwartej kwarcie. Do tego w najważniejszych momentach zabrakło skuteczności nawet z najłatwiejszych pozycji i to kosztowało nas wygraną - podsumowała przyczyny porażki Edwige Lawson-Wade. Wśród Trójkolorowych największy zawód sprawiła Sandrine Gruda, która na swoim koncie zapisała jedynie 4 punkty, trafiając zaledwie jeden z 7 oddanych rzutów.

Francja - Turcja

62:68

(15:16, 16:22, 11:11, 18:11, d. 2:8)

Francja: Emilie Gomis 24, Edwige Lawson-Wade 12, Jennifer Digbeu 6, Isabelle Yaucoubou-Dehoui 4, Enende Miyem 4, Sandrone Gruda 4, Celine Dumerc 4, Clemence Beikes 0, Florence Lepron 0.

Turcja: Nevin Kristen Nevlin 23, Nevriye Yilmaz 17, Birsel Vardarli 14, Isil Alben 9, Saziye Ivegin 3, Emine Palazoglu 2, Seda Erdogan 0, Nilay Kartaltepe 0, Bahar Caglar 0.

Źródło artykułu: