Belinelli załatwił Polaków w sparingu

Reprezentacja Polski przegrała w trzecim meczu towarzyskim podczas turnieju przygotowawczego do EuroBasketu Litwa 2011 z Włochami 72:88. Tak wysoka porażka była wynikiem świetnej gry naszych rywali w ostatniej kwarcie.

W tym artykule dowiesz się o:

Marco Belinelli! To on był sprawcą tak wysokiej porażki Polaków w ostatnim meczu cypryjskiego turnieju towarzyskiego przed wrześniowym EuroBasketem. Gwiazdor New Orleans Hornets w czwartej kwarcie robił co chciał i wychodziło mu wszystko. Trafiał z dystansu z czystych pozycji, ale i przez ręce obrońców. Urywał się pilnującym go Polakom i kończył akcje efektownymi wsadami, a dopełnieniem tego był zupełnie zwariowany rzut w ostatniej sekundzie z dalekiego dystansu. Belinelli zdobył 20 ze swoich 30 punktów w ostatniej kwarcie i zabrał Polakom nadzieje na zwycięstwo, które w wielu momentach były całkiem duże.

Zaczęło się od koncertu strzeleckiego Włochów. Tylko w pierwszych siedmiu minutach spotkania pięciokrotnie razili naszych koszykarzy rzutami z dystansu. Dwie z nich trafił fantastyczny Andrea Bargnani, który w tym czasie miał już na swoim koncie osiem punktów.

Polacy dotrzymywali kroku Włochom tylko do wyniku 17:13 dla naszych rywali. Później Italia zdobyła 10 punktów, tracąc tylko dwa i pod koniec pierwszych 10 minut spotkania prowadziła 27:15. Właśnie ta przewaga miała spore znaczenie w następnych kilku minutach, w których Włosi utrzymywali kilkunastopunktową zaliczkę nad Polską.

Biało-czerwoni zażegnali jednak ten początkowy kryzys i w drugiej połowie drugiej kwarty dwukrotnie zniwelowali straty do sześciu punktów (32:26, 34:28). Kolejny raz bardzo dobrze spisywał się podkoszowy Asseco Prokomu Gdynia - Adam Hrycaniuk, który w 13 minut zdobył dziewięć punktów.

Niestety kilka strat naszych zawodników pod koniec pierwszej połowy, w tym odgwizdywane faule Polaków przy zasłonach, sprawiły, że ekipa Włoch znów odskoczyła na 12 punktów (44:32). Duża w tym zasługa trójek z pierwszej kwarty. Drużyna z Półwyspu Apenińskiego miała 50 procent trafionych rzutów z dystansu, natomiast Polska tylko 13 (1/8).

Podobnie jak miało to miejsce w drugiej kwarcie, tak i w trzeciej Polacy po serii punktów Włochów zaczęli odrabiać straty. Tym razem robili to jeszcze skuteczniej, niż wcześniej, a duża w tym zasługa Łukasza Koszarka. Podstawowy rozgrywający naszej kadry dwukrotnie trafił z dystansu, poprawiając tym samym słabe statystyki Polaków w tym elemencie gry i doprowadzając do wyniku 50:45. Gdy chwilę później akcję dwa plus jeden wykonał Adam Waczyński, a jeden rzut wolny trafił Dardan Berisha Polska traciła tylko jeden punkt (50:49).

N ekipie Włoch nie robiło to jednak wrażenia. Na początku decydującej kwarty tego meczu koszykarze trenera Simone Pianigianiego zyskali znów odskoczyli Polakom na osiem punktów, ale z dystansu wstrzelił się Berisha. Rzucający Anwilu Włocławek dwa razy z rzędu trafił za trzy, po chwili to samo uczynił Piotr Pamuła i znów przewaga Włoch zmalała.

Ci jednak jak już przyzwyczaili w tym spotkaniu ze spokojem znów zbudowali sobie pewną zaliczkę. Marco Belinelli dwa razy trafił z dystansu, w następnej akcji Włosi trafili kolejny razy zza linii 6,75 cm i prowadzili 71:63. A gdy na cztery minuty przed końcem spotkania Belinelli popisał się wsadem w kontrze Włochy po wielu minutach znów wygrywali różnicą ponad 10 punktów.

Później koszykarz z NBA dopełnił tylko dzieła i własnymi rękami rozbił Polaków. Dla nas była to druga porażka podczas trzech dni turnieju na Cyprze. Przegraliśmy jeszcze z Izraelem, natomiast pokonaliśmy Bułgarię. W dalszym ciągu z zespołem nie mógł zagrać Marcin Gortat, a tylko za ławką rezerwowych siedział Thomas Kelati.

Polska - Włochy

72:88

(15:27, 17:17, 20:12, 20:32)

Polska: Adam Hrycaniuk 16, Dardan Berisha 13, Łukasz Koszarek 12, Adam Waczyński 11, Piotr Pamuła 6, Damian Kulig 4, Paweł Leończyk 4, Robert Skibniewski 4, Piotr Szczotka 2, Łukasz Wiśniewski 0, Michał Gabiński 0.

Włochy: Belinelli 30, Bargnani 12, Maestrantzi 8, Hackett 8, Datome 7, Vitali 7, Poeta 6, Mancinelli 6, Cinciarini 2, Cousin 2.

Komentarze (0)