Z myślą o Eurolidze - rozmowa z Aną Dabović, nową rozgrywającą Wisły Can-Pack Kraków

Ana Dabović pod Wawelem była oczekiwana już od dawna. Ku radości sztabu szkoleniowego oraz wszystkich sympatyków klubu Serbka od środy przebywa już w Krakowie i ma za sobą nawet pierwsze zajęcia z nowym zespołem. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl 22 letnia koszykarka opowiada o minionym sezonie spędzonym w Rosji oraz o oczekiwaniach związanych z grą w ekipie aktualnych Mistrzyń Polski.

Adam Popek: Jak minęły pierwsze godziny spędzone w Polsce?

Ana Dabović: Właściwie w waszym kraju jestem dopiero niecały jeden dzień, bo do Krakowa przyjechałam w środę w nocy, ale na chwilę obecną mogę powiedzieć, że jestem mile zaskoczona tym co mnie spotkało. Ludzie z klubu zadbali o to, żebym się niczym nie martwiła. Dostałam bardzo ładny apartament, w którym będę mieszkać w najbliższym czasie, a także służbowy samochód. Mam za sobą też już pierwszy trening z Wisłą i muszę przyznać, że dziewczyny bardzo miło mnie przyjęły do zespołu. Właściwie w ogóle nie czułam, że jestem tu z nimi po raz pierwszy. Mimo, że jak na razie treningi są dosyć ciężkie to nie zabrakło elementów zabawy, przez co jestem po prostu zadowolona.

A jak Ci się podoba w samym Krakowie?

- Słyszałam, że to naprawdę ładne miasto, w którym czuć jego bogatą historię. Dzisiaj niestety właściwie cały dzień padało, więc nie miałam zbytnio okazji do tego, by zobaczyć te najpiękniejsze zakątki. Niemniej jednak jestem pewna, że to nadrobię, a póki co to mogę jedynie opowiedzieć o tym, co zobaczyłam przez szybę samochodu.

Jak się czujesz w krakowskim zespole? Nie miałaś co prawda jeszcze możliwości by zagrać z nowymi koleżankami, ale przynajmniej odbyłaś z nimi pierwszy trening.

- Tak jak już wspomniałam, bardzo miło przyjęły mnie jako nową zawodniczkę, przez co łatwo wkomponowałam się w ich szeregi. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to fakt, że w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera, co też zwykle ma przełożenie na osiągane wyniki. Z kilkoma zawodniczkami miałam nawet okazję porozmawiać i w ogóle nie czułam, żeby między nami były jakieś bariery. Jestem zadowolona, że tu trafiłam i liczę na to, że z nowym zespołem będę walczyć o jak najwyższe cele. Mankamentem pozostaje jeszcze to, że nie trenujemy w komplecie, ale myślę, że ten aspekt jakoś specjalnie nie sprawi nam kłopotów. Cieszyć się można z tego, że niebawem dołączy do nas kolejna z koszykarek, Petra Ujhelyi, więc i tak sporo nas będzie w tej drużynie.

Poprzedni sezon spędziłaś w Rosji, gdzie byłaś jedną z najlepszych koszykarek. Fani w stolicy Małopolski oczekują, że w barwach Wisły również potwierdzisz swoje nieprzeciętne umiejętności.

- To prawda, że mam za sobą bardzo dobry sezon w swoim wykonaniu. Czy równie pięknie będzie to wyglądało w nadchodzącym sezonie? To będzie zależeć w dużej mierze od trenera, a ściślej mówiąc od tego, jaką rolę do spełnienia na parkiecie mi powierzy. Mam jednak nadzieję, że bez względu na to, co będzie moim obowiązkiem pokażę się z dobrej strony i będę przydatna drużynie, zarówno pod względem zdobyczy punktowej, jak zespołowej gry w obronie.

Ale średnia ponad 20 punktów na mecz, jaką notowałaś w EuroCup w barwach Dynama Nowosybirsk robi spore wrażenie.

- To potwierdza tylko fakt, że potrafię seryjnie punktować i wierzyć we własne umiejętności. Koszykówka jest jednak sportem zespołowym i nie można patrzeć jedynie na indywidualne statystyki. Moim celem jest to, żeby Wisła razem ze mną w składzie wygrywała, a jeśli ja przy tym będę dobrze współpracowała z resztą koleżanek, to myślę, że będziemy miały wspólnie wiele powodów do radości.

Zmieniając nieco temat, jak długie wakacje miałaś w tym roku?

- Ja nigdy nie mam wakacji (śmiech). Właściwie każdego lata pomiędzy sezonami poświęcam się reprezentacji Serbii i w tym roku nie było inaczej. Poza tym mój ojciec, który notabene jest trenerem dba o to, bym nie wypadła z formy. Jeśli nie wykonuję ćwiczeń związanych stricte z koszykówką, to przynajmniej staram się dużo pływać, co de facto jest pewną formą odpoczynku. Jedyny czas jaki mogę uznać za nieco bardziej luźny to dwa tygodnie, które spędziłam u znajomych w Stanach Zjednoczonych. Wtedy faktycznie można było na chwilę zapomnieć o codziennej pracy.

Najbliższe mecze towarzyskie rozegracie właściwie równo za tydzień, kiedy to wystąpicie gościnnie na turnieju w Trutnovie. Te trzydniowe rozgrywki można w zasadzie potraktować jako pierwszy sprawdzian Waszej formy.

- Oczywiście każde spotkanie jest ważne i niezależnie od jego rangi trzeba walczyć o zwycięstwo. Mecze towarzyskie jednak, jak sam powiedziałeś będą przede wszystkim sprawdzianem tego, jak prezentujemy się na chwilę obecną i myślę, że pomogą nieco w złapaniu rytmu meczowego. Polska liga startuje już za trzy tygodnie i do tego czasu musimy być w jak największym stopniu zgrane. Zresztą niewiele później czekają nas też rozgrywki Euroligi, więc póki jest na to czas, musimy zobaczyć nad czym jeszcze powinnyśmy popracować, ale żeby to uczynić potrzebne są właśnie konfrontacje z innymi klubami. Nie będzie co prawda dziewczyn, które grają w WNBA, ale myślę, że jesteśmy w stanie poradzić sobie przez pewien czas bez nich.

Dlaczego zdecydowałaś się na ofertę z Polski?

- O tym zadecydowało wiele czynników. Uważam, że polska liga jest po prostu lepsza i co ważne, każdego roku robi spore postępy. Jednym słowem wciąż się rozwija. A moim celem jest właśnie dążenie do kolejnych celów z roku na rok i wierzę, że przenosiny do Waszego kraju umożliwią mi realizację moich osobistych założeń. Zresztą wiele ludzi bardzo pozytywnie wypowiada się o Ford Germaz Ekstraklasie. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że coraz więcej do powiedzenia macie w Eurolidze. Poza tym, wiele dobrego słyszałam o samym Krakowie i Wiśle, która za każdym razem walczy o czołowe miejsca w każdych rozgrywkach, w których dane jest jej występować. Nie ukrywam przy tym, że duże nadzieje wiąże właśnie z Euroligą, bo w końcu trudno o lepszy poziom sportowy niż właśnie w tej lidze.

No i w Polsce jest chyba nieco cieplej niż w Nowosybirsku?

- Oj, z całą pewnością tak (śmiech). Oczywiście najważniejszym czynnikiem dla mnie jest koszykówka, ale nie ukrywam, że cieszę się, iż wychodząc z domu nie będę musiała marznąć.

Z Krakowa masz też zdecydowanie bliżej do domu.

- To prawda, w zeszłym roku, jadąc do domu, najpierw musiałam zaliczyć czterogodzinny rejs samolotem z Moskwy, a później jeszcze czekała mnie niewiele krótsza droga do domu z lotniska, dlatego teraz perspektywa 800 kilometrów mnie nie przeraża. Poza tym, mogę liczyć na to, że moja rodzina odwiedzi mnie tu, w Krakowie i w końcu zobaczy na żywo mecz ligowym z moim udziałem.

Przypuszczam, że przed przyjazdem do Polski o naszym kraju wiedziałaś już troszkę od swojej siostry, która grała przecież w FGE.

- Zgadza się, ale ona akurat długo tutaj nie była. Ponadto grała w zupełnie innej drużynie, więc trudno to porównywać.

Jakie masz zatem oczekiwania wobec nadchodzącego sezonu?

- Podobnie jak drużyna będę chciała dążyć do kolejnych zwycięstw i mam nadzieję, że wspólnie dokonamy czegoś wielkiego.

Komentarze (0)