EuroBasket 1/4 finału: Były mistrz w starciu z aktualnym wicemistrzem

Byli mistrzowie Europy - Rosjanie zmierzą się w ćwierćfinale z aktualnymi wicemistrzami Starego Kontynentu - Serbami. Spotkanie zapowiada się niezwykle frapująco, bo obie drużyny mają i wybitnych zawodników, i równie znakomitych strategów. Do półfinału awansuje jednak tylko jeden zespół, drugi będzie musiał przełknąć gorzki smak porażki. Kto tym razem będzie górą?

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Rosjanie dowodzeni przez szanowanego trenera Davida Blatta pozostają jako jedyni z całej stawki niepokonani na Litwie. Choć w kilku przypadkach nie obyło się bez problemów, to jednak za każdym razem Sborna z opresji wychodziła cało, bez szwanku. Niemniej czy limit szczęścia został wyczerpany już przez byłych mistrzów Europy? Na to pytanie jeszcze nie można odpowiedzieć, mimo że otwarcie można przyznać, iż w takich ilościach nie miała go żadna inna drużyna.

Ambitni Serbowie mają za sobą niezwykle trudną, wyczerpującą drugą rundę. Koszykarze Dusana Ivkovicia po świetnym starcie i wygraniu swojej grupy eliminacyjnej, w drugim etapie do samego końca drżeli o awans do ćwierćfinału. Serbowie przegrali bowiem ze świetnie dysponowaną Francją, mocną u siebie Litwą i potężną jak zawsze Hiszpanią. Ale w decydującej konfrontacji Serbowie minimalnie pokonali wicemistrzów świata i tym samym wciąż grają w EuroBaskecie.

Teoretycznie obie drużyny są podobne - w obu przypadkach możemy mówić o szkoleniowcach z wysokiej półki, którzy kładą głównie nacisk na poukładaną grę w ofensywie, choć równie ważna dla nich jest twarda gra w obronie. Co więcej, i jedni, i drudzy mają w swoim składzie gwiazdy wielkiego formatu oraz kilku graczy znakomicie się zapowiadających (tutaj bryluje jednak Serbia). Na pierwszy rzut oka trudno znaleźć wyraźne różnice. Nawet liderami obu ekip są gracze podkoszowi z NBA - Andriej Kirilenko w Rosji i Nenad Krstić w Serbii.

Ale im bardziej zanurzamy się w szczegóły, tym łatwiej dostrzec inny styl gry. Serbowie pewne braki nadrabiają zadziornością czy też niewyczerpanymi pokładami nadziei. Zespół z Bałkanów praktycznie nigdy nie odpuszcza, a niemal zawsze próbuje do samego końca. Zresztą nie bez powodu mówi się o nich jak o wojownikach, którzy albo dają z siebie wszystko, albo wracają na tarczy. Z pewnością graczom Ivkovicia zadanie ułatwiłaby żywiołowa publiczność, ale na tę w Kownie nie mają co liczyć.

Rosjanie to z kolei bardzo dobrze poukładany zespół, z zawodnikami i bardzo doświadczonymi, i bardzo młodymi. Toteż nic dziwnego, że w przypadku gorszego występu Kirilenki inni gracze biorą na siebie odpowiedzialność, a o wygranej z Macedonią zadecydował 28-letni Siergiej Monia. Wydaje się, że Sborna ma lepiej zbilansowany atak, a słabej strony należy upatrywać na rozegraniu, bo mimo wszystko brak w zespole JR Holdena, który przed czterema laty na czempionacie w Hiszpanii grał wręcz koncertowo i walnie przyczynił się do zdobycia mistrzostwa.

Co ciekawe, Rosja i Serbia zmierzyły się na obu poprzednich mistrzostwach Europy. I tym razem też stają w szranki. W 2007 roku rozpędzona ekipa Blatta wygrała w fazie grupowej 73:65, ale dwa lata później w Polsce w meczu ćwierćfinałowym górą byli Serbowie 79:68. Tym samym po dwóch potyczkach mamy remis. Jak będzie tym razem? Początek spotkania w czwartek o godz. 20.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×