Nie powinienem wiązać się z Anwilem - wywiad z Patrickiem Okaforem, nowym graczem Atlasa Stali Ostrów Wielkopolski

Dwa lata temu był najlepszym silnym skrzydłowym ligi, zdobywając w każdym meczu w barwach Polpharmy Starogard Gdański 17,3 punktu oraz 7,2 zbiórki. W Anwilu Włocławek miał potwierdzić swoje umiejętności, tymczasem kompletnie rozczarował. O przyczynach słabego sezonu, o relacjach z trenerem, o transferze do Stali Ostrów i nadziejach co do przyszłości, portalowi SportoweFakty.pl, opowiada Patrick Okafor.

Michał Fałkowski: Zanim zaczniemy rozmawiać o pańskim nowym klubie - Stali Ostrów Wielkopolski, chciałbym porozmawiać chwilę o Anwilu. Jakie jest pana zdania na temat poprzedniego sezonu we Włocławku?

Patrick Okafor: Uff, to był straszny okres dla mnie. Chyba najgorsze doświadczenie sportowe w mojej karierze. Po pierwsze - ponieważ grałem bardzo mało. Spójrz na moje osiągnięcia indywidualne z poprzednich sezonów. Nigdzie nie zobaczysz tak słabego jak ten we Włocławku. Po drugie - w ogóle nie mogłem dojść do porozumienia z trenerem (Alesem Pipanem - przyp. M.F.). Relacje między nami były tragiczne. Tak naprawdę, trener nie rozmawiał ze mną przez cały sezon.

To chyba jednak dość kuriozalna sytuacja. Pamiętam, że w zeszłym okresie transferowym, to właśnie trener Pipan był gorącym zwolennikiem ściągnięcia pana do Anwilu. Również w jednym z wywiadów pan przyznał, że jest fanem Słoweńca i że ów trener może zrobić z pana lepszego koszykarza…

- Co do tego, że trener był zwolennikiem mojego przyjścia do Anwilu - tak, wiedziałem o tym. Dlaczego jednak później tak mnie potraktował? Nie wiem. Co zaś się tyczy mojej wypowiedzi… Rzeczywiście powiedziałem takie słowa. Cóż, teraz wiem, że Anwil to po prostu był duży błąd.

Słyszałem opinię, że trener Ales Pipan zapragnął mieć pana w swoim zespole po meczu z Polpharmą, gdy jeszcze bronił pan barw starogardzkiego klubu. Wtedy Polpharma zwyciężyła 90-85, a pan zakończył mecz z dorobkiem 24 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst. Czy to możliwe, że trener kierował się tylko tym jednym meczem?

- Tak, pamiętam tamto spotkanie. Co do pytania - nie wiem, czy trener widział mnie tylko raz, czy więcej. Przede wszystkim nigdy nie powinienem wiązać się z Anwilem. Według mnie nie ma sensu grać w meczu 15 minut, a tyle średnio grałem w zeszłym sezonie. Bywały też spotkania, że grałem mniej lub wcale…

Nie próbował pan porozmawiać o tym trenerem?

- Oczywiście, że próbowałem! Jednakże, gdy pytałem o powody takiej sytuacji, trener zbywał mnie lub dawał wymijające odpowiedzi. Co prawda, sytuacja zmieniła się trochę w fazie play-off. Było to jednak podyktowane tym, że szkoleniowiec szukał nowych rozwiązań, by wygrać z Polpakiem. Doszło do spotkania między nami, w którym powiedział mi, że w obopólnym interesie leży by wyeliminować Polpak.

Abstrahując od rzeczywistości. Co zrobiłby pan, gdyby przypadkiem spotkał trenera Pipana na ulicy?

- Chyba jednak nie to co wszyscy sądzą, żebym zrobił (śmiech). Cóż, jestem kulturalnym człowiekiem, więc uśmiechnąłbym się, powiedział "dzień dobry". Jednakże, nic po za tym. Nie byliśmy przyjaciółmi gdy grałem u niego, to tym bardziej nie będziemy teraz.

Zmieniając temat - pańskim nowym klubem będzie Atlas Stal. Dlaczego wybrał pan akurat propozycję gry w Ostrowie Wielkopolskim?

- Wydaję się, że Atlas ma co roku solidny zespół. Myślę, że gra w Ostrowie to po prostu szansa na dalszy rozwój.

Poprzednie rozgrywki Atlas Stal zakończył na szóstej pozycji. Od wielu lat nie może przebić się przez ćwierćfinały. Czy nie jest to krok wstecz?

- Rok temu zarówno Anwil, jak i Stal odpadły w I rundzie play-off, więc nie ma między nimi dużej różnicy. Ponadto, nie nazwałbym tego krokiem wstecz, jeśli już to krokiem… w bok. Obydwa kluby nie będą grały w przyszłym sezonie w europejskich pucharach, jak i również będą celowały w czołowe miejsca na koniec rozgrywek.

Czy wie pan z kim będzie grał w przyszłym sezonie w Stali?

- Nie mam pojęcia kto, oprócz mnie, będzie występował z tej drużynie. Wiem jedynie, że klub nie ogłosił oficjalnie zbyt wielu transferów.

Tak naprawdę nie ogłosił… żadnego. Dopiero dwa dni temu trener Andrzej Kowalczyk przyznał się do podpisania umowy z panem. Ponadto, czy to prawda, że kontrakt parafował pan około miesiąca temu?

- Tak, zgadza się. Zarówno ja, jak i klub, sygnowaliśmy kontrakt około trzech tygodni temu. To był bodajże koniec czerwca. I uprzedzając twoje pytanie - nie mam pojęcia dlaczego klub dopiero kilka dni temu potwierdził transakcję. Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia, pewne kluby preferują od razu informować o swoich wzmocnieniach, inne nie.

Czyli kontrakt został podpisany bardzo szybko. Tak samo jak w przypadku umowy z Anwilem. W takim razie, czy rozważał pan inne oferty?

- Cóż, oczywiście. Dostałem wiele ofert, mimo słabego sezonu. Było wśród nich kilka propozycji z polskich klubów, choć zdecydowana większość była jednak spoza Polski.

Czy rozmawiał już pan z trenerem Kowalczykiem o zdaniach, jakie klub stawia przed panem oraz o rolę, jaką będzie pan pełnił w zespole?

- Nie rozmawiałem jeszcze z nikim oprócz mojego polskiego agenta. Od niego wiem, czego klub oczekuje ode mnie. Moją rolą będzie po prostu grać jak najlepiej potrafię i robić wszystko, by Stal wygrywała wszystkie możliwe spotkania.

Będzie pan graczem pierwszej piątki?

- Cóż, nie mnie to określać, lecz mam nadzieję, że będę. Jednakże decyzję podejmie tylko i wyłącznie trener. Nie jestem przecież jedynym graczem, który chciałby grać każdy mecz od początku. Jeśli się nie uda i trener postawi na kogoś innego - zrobię po prostu wszystko, by wejść do pierwszej piątki. Jedno jest pewne. Po katastrofie, którą był zeszły sezon, jestem bardzo zmotywowany! Ktoś musi zapłacić za to, co było ostatnio (śmiech).

Czy mam rozumieć, że kibice w Polsce mogą spodziewać się zdeterminowanego Patricka Okafora, który chce dokonać zemsty na Anwilu?

- Myślę, że można tak to określić (śmiech). Zwyciężyłem już Anwil, grając w Polpharmie, więc chciałbym to powtórzyć. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby udało mi się pokonać włocławski zespół na jego parkiecie. Tak, to by było naprawdę coś (śmiech). Lecz, tak naprawdę, jestem bardziej skoncentrowany na osiągnięciu jakiegoś sukcesu z drużyną, niż na swoich prywatnych potyczkach.

A czy nie ma pan obaw przed nadchodzącym sezonem? Co, jeśli okaże się, że ponownie trener nie będzie korzystał często z pańskich usług?

- Hmm, trudne pytanie. Myślę, że jednak w takim klubie jak Stal powinienem sobie poradzić lepiej. Nie chciałbym ponownie siedzieć na ławce przez cały sezon.

Mówi pan, że powinien sobie poradzić lepiej w takim klubie jak Stal. Jednakże, przed kilkoma minutami, przyznał pan, że między Anwilem a Stalą nie ma zbyt dużej różnicy? Coś tu się chyba nie zgadza…

- Tak, ale chodziło mi poziom budżetowy obydwu klubów. Z tego co wiem, Anwil dysponuje większymi finansami, więc teoretycznie może kupować lepszych zawodników.

A czy wie pan jaki styl gry preferuje trener Kowalczyk? Nie ma co ukrywać, że pierwsze skrzypce w zespołach tego trenera grają koszykarze obwodowi, którzy umieją bardzo dobrze rzucać za trzy punkty. Jak pan to skomentuje?

- Myślę, że to nie ma większego znaczenia. Jeśli koszykarz umie rzucać, czy to za dwa czy to za trzy punkty - zawsze jest przydatny zespołowi. Oczywiście nie jest tajemnicą, że ja lepiej gram bliżej kosza. Według mnie, łatwiej jest rzucić zawodnikowi niskiemu za trzy punkty, gdy dostanie dobrą piłkę od gracza wysokiego, niż miałby obcinać się po zasłonach i próbować trafić z zachwianej pozycji. Idąc tym tokiem rozumowania - koszykarze wysocy także są potrzebni. Myślę, że czeka mnie sezon pełen pozytywnych wrażeń i sukcesów, czego bardzo bym sobie życzył.

Źródło artykułu: