Nie miałem okazji grać w większym wymiarze czasowym - rozmowa z Hubertem Pabianem, skrzydłowym Spójni Stargard

Opuścił trzeci zespół w Polsce, Energę Czarnych Słupsk na rzecz pierwszoligowej Spójni Stargard Szczeciński. Hubert Pabian, bo o nim mowa, postanowił zweryfikować swoją pozycję w koszykarskim światku. Jak do tej pory był członkiem jednej z najlepszych drużyn w kraju, lecz grywał tam epizody.

W tym artykule dowiesz się o:

Patryk Neumann: Za wami dość udany okres przygotowawczy. Nie doznaliście porażki z żadnym ligowym rywalem, a przeciwko drużynom z TBL walczyliście jak równy z równym. To chyba dobry prognostyk przed zbliżającym się sezonem?

Hubert Pabian: Do każdego meczu podchodzimy na sto procent. Dajemy z siebie maksimum możliwości. Wiadomo, to tylko okres przygotowawczy. Mecze, które graliśmy mogą o niczym nie świadczyć. Wygrywamy w swojej lidze, z wyższą ligą przegrywamy po walce i może się wydawać, że będzie dobrze. Każdy z nas czeka jednak na pierwszy mecz o punkty i on na pewno będzie jakimś odzwierciedleniem tego, co wydarzy się dalej w sezonie.

Dla pana mecze z Zastalem Zielona Góra, Kotwicą Kołobrzeg i AZS-em Koszalin były szansą sprawdzenia swoich umiejętności przeciwko rywalom, z którymi jeszcze nie tak dawno pan się mierzył, na co dzień. Teraz było jednak łatwiej, bo mógł pan znacznie dłużej przebywać na parkiecie.

- Zgadza się. W zeszłym roku było mi akurat dane zagrać w większym wymiarze czasowym w pierwszej części sezonu. Wtedy trafialiśmy na drużyny, z którymi teraz mierzyła się Spójnia. Więcej mogłem jednak pograć w Spójni. Wydaje mi się, że była to dla mnie bardzo dobra nauka.

Wróćmy jeszcze do waszego ostatniego meczu, jeśli można to tak nazwać. Spójnia kontra Spójnia. Miał pan kiedyś już taką okazję, żeby rywalizować z kolegami z zespołu przed publicznością, a nie na treningu?

- Zdarzało się. W Słupsku były to mecze charytatywne. Po zakończeniu sezonu graliśmy pokazowo między sobą. Teraz było jednak trochę inaczej. Jedno z pierwszych spotkań przed naszą publicznością. Dla niektórych graczy wiązało się to z większą presją. Wydaje mi się jednak, że to, co mieliśmy poćwiczyć w miarę wychodziło. Tak, jak mówię każdy z nas czeka już na wyjazd do Krosna.

Mimo wszystko podeszliście dość poważnie do tej gry. Bardziej treningowo niż pokazowo.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że to nasz ostatni sprawdzian. Dlatego trzeba było do niego podejść poważnie.

Będzie okazja, żeby przez kilka dni pożartować w szatni z kilku sytuacji z tego meczu?

- Nie, nie. Myślę, że teraz trzeba żyć już przygotowaniami do następnego meczu i starać się w nim wypaść jak najlepiej.

Da się odczuć w rozmowie z panem, że koncentrujecie się już na lidze. O co zatem powalczy Spójnia w zbliżającym się sezonie?

- Wydaje się, że w tym roku możemy zajść daleko. To wskazują dotychczasowe wyniki. Do każdego pojedynku musimy jednak podejść w pełni skoncentrowani. Nie możemy myśleć, co będzie za kilka kolejek, tylko skupiać się na każdym kolejnym meczu.

Na początek daleki wyjazd do Krosna. Mimo, że zagracie z beniaminkiem, to łatwo na pewno nie będzie.

- Osobiście trudno mi określić jak silny jest to zespół. Nigdy się z nimi nie spotkałem. Wiem za to, że będziemy bardzo dobrze przygotowani, bo mamy świetny skauting.

Pytałem już o to trenera Aleksandrowicza, ale chciałbym się dowiedzieć, jak sami Koszykarze podchodzą do rezultatów sparingowych gier? Nie wyjdziecie na pierwszy ligowy mecz zbyt pewni siebie, mając w świadomości, że szło wam tak dobrze?

- Z chwilą, gdy wychodzimy na parkiet każdy z nas daje z siebie wszystko. Jest agresywny i nie ma mowy o odpuszczaniu.

Skupmy się może przez chwilę na pana karierze. Co w ogóle skłoniło Huberta Pabiana, by opuścić trzecią drużynę w Polsce, Energę Czarnych Słupsk i spróbować swych sił w pierwszoligowej Spójni?

- Poniekąd jest to moja dość późna decyzja. Powinienem ją podjąć dwa, może trzy lata wcześniej. Skłoniła mnie chęć sprawdzenia się. W Słupsku nie miałem okazji grać w większym wymiarze czasowym. Po prostu potrzebuję minut na parkiecie.

Pojawił się pan chyba, jako jeden z pierwszych na testach, a ogłoszono pana na sam koniec. Dlaczego tak długo przeciągał się ten transfer?

- Kwestia formalności. Trzeba było rozwiązać moją umowę z zespołem ze Słupska.

Chciałby pan, przypuśćmy, po dobrym sezonie na pierwszoligowych parkietach powrócić do Tauron Basket Ligi, może do Energii Czarnych?

- Ciężko mi tak wybiegać w przyszłość. Teraz muszę się skoncentrować na pracy i grze dla Spójni. Czas pokaże, co będzie później.

Jakie są największe koszykarskie atuty Huberta Pabiana, a nad czym trzeba będzie jeszcze dużo popracować?

- Mimo iż mam 22 lata długo trenowałem z dobrymi trenerami i zawodnikami. Posiadam boiskową inteligencję, co chcę wykorzystywać na parkiecie. Ciężko się przyznać, ale brakuje mi agresywności i minut.

Wzrost wskazywałby na gracza podkoszowego, a tymczasem świetnie czuje się pan na obwodzie.

- Można powiedzieć, że jestem koszykarzem z pozycji numer trzy i cztery. To wymaga łączenia gry pod koszem i wychodzenia na obwód.

Na zakończenie zapytam, jak odnajduje się pan w stargardzkiej rzeczywistości i jaką rolę przygotował dla pana trener w nadchodzącym sezonie?

- Jeśli chodzi o miasto, to Stargard bardzo mi się podoba. Na razie nie byłem w stanie jeszcze odwiedzić ciekawych miejsc, bo skupiam się na treningu. Jeśli chodzi o moją rolę, to być jak najbardziej pomocnym drużynie. Najważniejsze, żeby wyniki były korzystne i żeby kibice byli zadowoleni.

Komentarze (0)