- Zdenerwowałem się przede wszystkim tym, że nie realizujemy założeń przedmeczowych. Można popełniać błędy, jeśli wykonuje się rzuty i założenia, które na ławce sobie ustalamy. Jeśli zespół gra w drugą stronę to oddziałuje to źle na wszystkich graczy, bo panuje chaos. Sam Łukasz Niesobski na obwodzie nie załatwi nam sprawy. Posiadamy jak na razie jednego strzelca - Łukasz ośmieszał zawodników, ale to my przegraliśmy. Zawiedli też wysocy, których miałem do dyspozycji. Przeciwnicy spędzili czas na parkietach I ligi i ekstraklasy, dzisiaj wyszła nasza niższość na ich tle w pewnych sytuacjach. Szukamy strzelca, który pomógłby Łukaszowi na obwodzie. Do tego wszystkiego czekamy na Przemka Hajnsza, z którym dzisiejsza gra na pewno wyglądałaby inaczej. Mogliśmy wygrać, gdybyśmy wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Dzisiaj tak jednak się nie stało - mówił po spotkaniu trener Sudetów, Ireneusz Taraszkiewicz.
- Zaważyło doświadczenie. Zabrakło nam zimnej krwi w pewnych sytuacjach . Kilka rzutów nie wpadło, nie wiem czy to trema czy słabszy dzień chłopaków. Rywale nam odjechali i ciężko było ich dogonić. Cały zespół jest przebudowany, brakuje Przemka Hajnsza, który dałby dobrą zmianę. Siedlce to zupełnie inny zespół niż kiedyś, to solidna drużyna z doświadczonymi graczami i to dzisiaj wystarczyło. W poniedziałek na spokojnie będziemy omawiać ten mecz, będziemy starali się to poprawić. Dzisiaj przeciwnicy często mnie faulowali, jeżeli będą mnie cisnąć tak w każdym meczu to będzie dużo osobistych, a co za to idzie punktów. Musimy dalej mocno pracować - mówił po meczu najlepszy gracz Sudetów, Łukasz Niesobski.