Od pierwszych minut na parkiecie Hali Sportowo-Widowiskowej "Gdynia" toczyła się wyrównana, twarda walka o każdą piłkę. Łodzianki, po bardzo dobrym spotkaniu na własnym boisku z CCC Polkowice, starały się pokazać, iż w tym sezonie są w stanie walczyć jak równy z równym z najlepszymi. Jednak sił podopiecznym Adama Prabuckiego wystarczyło zaledwie na 8 minut. Bardzo dobra, mocna obrona pozwalała zawodniczkom z Gdyni na wyprowadzanie szybkich ataków, a także na oddawanie celnych rzutów z półdystansu. Na przerwę gospodynie spotkania schodziły z 11-punktową przewagą (38:27).
W drugiej połowie gdynianki w pełni zdominowały swoje rywalki na parkiecie. Skuteczna gra gdynianek w ataku oraz twarda obrona, która wymuszała błędy i straty łodzianek, spowodowały, że podopieczne Javiera Fort Puente zwyciężyły różnicą 28 punków - 85:57.
Najlepszymi zawodniczkami w barwach Lotosu Gdynia były Geraldine Robert oraz Aneika Henry. Francuzka zanotowała na swoim koncie 15 punktów oraz 9 zbiórek, zaś Amerykanka dołożyła szesnaście "oczek" oraz 3 zbiórki. Osiem zbiórek na bronionej tablicy dołożyła Jolene Anderson.
Zadowolony z postawy swojej drużyny był Javier Fort Puente: - Pomimo że mieliśmy problemy z faulami, to nasze zawodniczki bardzo dobrze uzupełniały się w obronie. Chciałbym podziękować moim zawodniczkom oraz pogratulować im bardzo dobrego występu - powiedział Hiszpan na pomeczowej konferencji prasowej.
Adam Prabucki nie był zadowolony z gry swojej drużyny: - Trudno oceniać mecz, który pewnie wygrał gospodarz. Gratuluję drużynie Lotosu Gdynia zwycięstwa. Wyszliśmy na parkiet przestraszeni, a to spowodowało, że popełniliśmy wiele błędów oraz strat - podsumował grę swojej drużyny trener ŁKS. - Od początku mieliśmy wiele respektu dla drużyny przeciwnej - dodał.
Zadowolona z postawy swojej drużyny była rzucająca Lotosu Gdynia: - Po pierwszym przegranym meczu chciałyśmy zrekompensować sobie i naszym kibicom porażkę w Krakowie. Grałyśmy dziś bardzo dobrze w obronie, a co za tym idzie udawały nam się akcje w ataku. Dlatego mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach udowodnimy, że ten pierwszy mecz był tylko wpadką, która się więcej nie zdarzy - powiedziała Magda Ziętara.