Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w lepszych humorach był opiekun gości, Piotr Nayder. Zwłaszcza, że Adam Ziemiński na początku spotkania nie mógł skorzystać z usług poobijanej po meczu w Gorzowie środkowej Laurent Jimenez, a cztery szwy na głowie miała założone Agnieszka Szott.
- Mimo to czeka nas trudne spotkanie - zaznaczył Nayder. - Oglądałem dwie ostatnie ligowe potyczki gospodyń i bydgoszczanki z meczu na mecz prezentowały się coraz lepiej.
Jednak początek i cała pierwsza połowa były dość chaotyczne. Mimo wyrównanego rezultatu, mecz nie mógł się podobać. Zwłaszcza przez nerwowe decyzje podejmowane przez koszykarki obu drużyn. Co ciekawe, przez pierwszych dziesięć minut na parkiecie lepszy był Widzew. Łodzianki prowadziły nawet 12:4, ale wejście na boisko Jimenez pozwoliło bydgoszczankom na dogonienie rywalek.
Po przerwie z chaosu zostało już tylko wspomnienie, a z każdą minutą pojedynek robił się coraz ciekawszy. Akcje punkt za punkt mogły trwać nawet do ostatnich minut, ale już w pierwszej części trzy faule złapała Leona Jankowska. Bez wsparcia swojej doświadczonej koleżanki w końcówce łodzianki zaczęły oddawać nerwowe rzuty z dystansu, co perfekcyjnie wykorzystały podopieczne Adama Ziemińskiego.
Atutem Artego były świetnie wykonywane rzuty wolne (18/21), co w końcówce meczu miało niebagatelne znaczenie. Dodatkowo świetnie w obronie pod obiema tablicami spisywała się Joanna Szymczak-Górzyńska oraz prowadząca grę Agnieszka Kułaga. - Wygrana była nam niezwykle potrzebna po kiepskim starcie - zaznaczył Ziemiński. - Zwłaszcza, że przed nami dwa ciężkie ligowe pojedynki z CCC Polkowice i Lotosem Gdańsk, a tam o punkty będzie niezwykle ciężko.
Artego Bydgoszcz - Widzew Łódź 73:61 (14:14, 20:19, 19:16, 20:12)
Artego: Górzyńska-Szymczak 16, Szott 14, Kułaga 19, Mowlik 10, Jimenez 6, Mrozińska 4, Kuras 2.
Widzew: Pawlak 13, Kopczyk 9, Misiek 7, Tondel, Głocka 6, Kotonowicz 4, Małaszewska 3, Trojanowska 0.