W spotkaniu z Turowem początek był wyrównany, później goście "odjechali" rywalom i kontrolowali grę, chociaż podopieczni Miliji Bogiciewicia dwukrotnie niemal odrabiali starty. - Goniliśmy rywala, w pewnym momencie byliśmy chyba tylko na odległość 3 punktów, ale się nie udało. Może zabrakło trochę sił, może konsekwencji w naszej grze, o pierwsze zwycięstwo musimy się postarać w kolejnych meczach - przyznał Jacek Sulowski, kapitan poznaniaków.
- Moim zdaniem ten mecz wyglądał lepiej niż w Zielonej Górze, ale jeszcze dużo pracy nas czeka, żebyśmy grali tak jak prawdziwy zespół. Poznajemy się z każdym treningiem coraz lepiej - dodał, zauważając jednak mankamenty. - Musimy też wrócić do tego, co graliśmy na turniejach przedsezonowych. Dzisiaj nie wszyscy stosowali się do ustalonych zagrywek - przyznał.
Kolejny raz w zespole z Poznania grało jedynie siedmiu zawodników (udział dwóch kolejnych był symboliczny), co sprawia, że przy zespołach z dłuższą ławką PBG Basket już na starcie ma dużo trudniej. - Jest jak jest, widzimy jaką mamy ławkę, jak wygląda nasz zespół, my jako zawodnicy zrobimy wszystko, aby dobrze grać. Mam nadzieję, że ci młodzi chłopacy z tygodnia na tydzień będą się rozwijać, będą nam pomagać i ławka będzie się powiększała - powiedział Sulowski. Czy jest szansa, że chociaż kilku z młodych koszykarzy jeszcze w tym sezonie osiągnie poziom pozwalający na grę w TBL? - Patrząc na to, co prezentowali pięć tygodni temu, a teraz to część z nich na pewno robi postępy i będzie w tym sezonie z nich pożytek - ocenił.
W sobotę o 18:00 poznaniacy zagrają w Koszalinie z AZS-em. - Myślę, że pojedziemy walczyć o pierwszą wygraną, Kotwica pokazała, że AZS jest do pokonania, więc i my możemy sprawić niespodziankę - zakończył kapitan PBG.