Zamazać wspomnienia - przed spotkaniem Sudety Jelenia Góra - Spójnia Stargard Szczeciński

Prowadząca w pierwszoligowej tabeli Spójnia Stargard Szczeciński w 3. kolejce wybiera się na teren beniaminka, Sudetów Jelenia Góra. Stargardzianie z ostatniego takiego wyjazdu nie mają miłych wspomnień, lecz teraz skupiają się na przyszłości i postarają się o kolejne zwycięstwo.

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze sobotniego meczu nie zamierzają im ułatwiać zadania. Beniaminek I ligi, który kilka miesięcy temu sensacyjnie awansował, podobnie, jak przed opuszczeniem zaplecza TBL boryka się z problemami finansowymi I podobnie jak wtedy zaskakuje. W prawdzie na inaugurację w Jeleniej Górze tryumfowali Koszykarze SKK Siedlce, lecz już tydzień później w Inowrocławiu górą byli podopieczni Ireneusza Taraszkiewicza, którzy zwyciężyli 62:46. - Nie będzie to chłopiec do bicia, a na wyjeździe gra się zupełnie inaczej - przypomina trener Spójni, Tadeusz Aleksandrowicz. - Myślę, że z Rosą przynajmniej dwie kwarty graliśmy na maksa i ciężko będzie utrzymać taki poziom przez cały czas - ocenia świetny start sezonu w wykonaniu swojej ekipy. Spójnia rozbiła najpierw MOSiR Krosno, a następnie dość pewnie ograła Rosę Radom.

Nastroje w obozie przyjezdnych nie mogą być, zatem złe. Szkoleniowiec stargardzkiej ekipy z jednej strony ma komfort, gdyż pełnym składem dysponował od początku przygotowań, a praktycznie każdy wchodzący na parkiet koszykarz daje odpowiednią jakość. Z drugiej jednak strony problem stargardzian polega na rozszyfrowaniu przeciwnika. Sudety poszukują strzelca, który wsparłby Łukasza Niesobskiego, lecz ich starania jak na razie kończą się niepowodzeniem. Właśnie wspomniany Niesobski analizując dwa pierwsze mecze wydaje się być jedynym realnym zagrożeniem dla przyjezdnych. Na stabilnym poziomie (10 punktów i 10 zbiórek) grał też Jarosław Wilusz. Co raz lepiej jednak prezentuje się powracający z USA Marek Kołtun. Nie wiadomo, więc czy na sobotni pojedynek mimo agresywnej obrony rywala trener Taraszkiewicz nie wyciągnie jakiegoś asa z rękawa.

Gospodarze oprócz walki z własnymi słabościami muszą skupić się na koszykarzach obwodowych, którzy potrafią zaskakiwać rzutami z dystansu. Przeciwko Rosie Radom ten element zawodził, lecz nic dwa razy się nie zdarza. Pod koszem sporym wyzwaniem dla Kołtuna będzie kapitan Spójni, Wiktor Grudziński, który jak na razie precyzyjnie realizuje zadania powierzane mu przez trenera. Nie oddaje masy nieprzygotowanych rzutów, a do tego dominuje pod tablicami.

Mimo wydawałoby się oczywistej różnicy potencjałów stargardzianie ostrożnie podchodzą do sobotniego meczu. Umiarkowany optymizm jest zrozumiały, gdy przeniesiemy się dwa sezony wstecz. Wtedy skazywane na porażkę Sudety sprawiły sensację ogrywając Spójnię 64:63. To przelało czarę goryczy i z posadą pożegnał się trener, Mieczysław Major. Od tego czasu zmieniło się jednak prawie wszystko a jednym z nielicznych, który pamięta tamten mecz jest kapitan Spójni. - Sudetów Jelenia Góra nie możemy lekceważyć. Będziemy chcieli udowodnić swoją klasę i nie zmarnować tego, co wypracowaliśmy w pierwszych dwóch kolejkach - zapewnia Grudziński. Rzeczywiście, powtórka tamtych wydarzeń byłaby jeszcze większą sensacją niż ówczesna wygrana miejscowych. Poza tym posada obecnego trenera Spójni nie jest w żaden sposób zagrożona. Stargardzianie mają za to okazję przez dłuższy czas zadomowić się na czołowej lokacie. Jeśli pokonają dolnośląską drużynę, to dwa kolejne spotkania rozegrają na własnym parkiecie i mają realną szansę na pięć zwycięstw z rzędu. - Trzeba być pokornym i iść krok po kroku do przodu - chłodzi tak dalekie rozważania Aleksandrowicz.

Czy drużyna prowadzona przez Ireneusza Taraszkiewicza po raz kolejny zaskoczy i sprawi największą w tym sezonie sensację? A może prowadząca w tabeli Spójnia zweryfikuje ambitne plany beniaminka? Odpowiedź na te i wiele innych pytań poznamy w sobotni wieczór. Pojedynek Sudetów ze Spójnią rozpocznie się 15 października o godz. 19:00 w Jeleniej Górze.

Komentarze (0)