Dla podopiecznych trenera Jose Ignacio Hernandeza konfrontacja ze Spartakiem będzie bez wątpienia największym dotychczasowym sprawdzianem formy. Nie da się bowiem ukryć, że moskiewski zespół to absolutna europejska czołówka i pokonać go, zwłaszcza na jego terenie, będzie niezwykle trudno. Wisła jednak, skoro marzy o czołowych lokatach elitarnej Euroligi, musi stawić czoła wyżej notowanemu przeciwnikowi i przynajmniej spróbować powalczyć o komplet punktów.
Pocieszające jest to, że krakowianki z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Początkowo trudno było, co prawda o daleko idący optymizm, bo zespół był w dużej mierze zdekompletowany, ale po dołączeniu zawodniczek, które występowały na parkietach WNBA, potencjał mistrzyń Polski zwiększył się i to zdecydowanie. Wszyscy związani z klubem mają zatem nadzieję, że Wiślaczki w końcu pokażą pełnię swoich umiejętności, zwłaszcza w poczynaniach ofensywnych. Do tej pory, właśnie w tej formacji popełniały zbyt wiele błędów i nie licząc ostatniego meczu z ŁKS-em, ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Jak jednak zapewnia czołowa koszykarka Wisły, Anke DeMondt, te kłopoty powinny niebawem przeminąć. - Myślę, że nasze problemy w ofensywie są jedynie przejściowe. Gdy w końcu na dobre się zgramy, nauczymy się razem funkcjonować na boisku, to jestem przekonana, że takie sytuacje, jakie miały miejsce w ostatnich meczach w naszym wykonaniu będą należały do rzadkości.
Jeśli przez ostatnie kilka dni koszykarki Wisły zdołały wyeliminować te mankamenty to można zaryzykować tezę, że do Moskwy wcale nie jadą na stracenie. Wszak możliwości małopolskiego teamu są naprawdę ogromne, co zresztą doskonale obrazują poszczególne personalia. Pod koszem królują na przemian Milka Bjelica i Petra Ujhelyi, do których niebawem powinna dołączyć też wciąż walcząca z przeziębieniem Ewelina Kobryn. Ponadto, nie można zapominać o niezwykle wszechstronnej Nicole Powell, która również potrafi odnaleźć się w polu trzech sekund, a są jeszcze przecież zawodniczki obwodowe ze wspomnianą DeMondt i Pauliną Pawlak na czele. Biorąc pod uwagę te i wiele innych czynników nie dziwi, dlaczego w grodzie Kraka oczekiwania są wysokie i niewiadomą pozostaje tylko, czy zostaną one spełnione.
Jednak nadzieję na to, że tak się stanie można czerpać również z pierwszego pojedynku tegorocznej edycji Euroligi z Good Angels Koszyce. Wtedy to, Wiślaczki mimo słabej skuteczności, zagrały naprawdę bardzo dobre zawody w obronie i pozwoliły rywalowi europejskiej klasy rzucić jedynie 45 punktów. Jeśli ta formacja zafunkcjonuje na takim samym poziomie w środowy wieczór, można być pewnym, że Spartak nie będzie miał łatwiej przeprawy.
Rosyjska drużyna jednak, po pewnym zwycięstwie nad ekipą Frisco Brno z pewnością ma apetyt na kolejne wygrane. Tym bardziej, że po raz pierwszy w tym sezonie przyjdzie jej rozegrać euro ligowe spotkanie przed własną publicznością, gdzie notabene nie zwykła przegrywać. W zespole prowadzonym przez trenerkę Pokey Chatman wiele zależeć będzie od młodej Sonji Petrović. Koszykarka rodem z Bałkanów w potyczce swojej drużyny w Czechach zaliczyła prawdziwe wejście smoka, notując na swoim koncie 18 punktów i 8 zbiórek w zaledwie 19 minut. Teraz Serbka z pewnością będzie chciała potwierdzić dobrą dyspozycję, w związku z czym zawodniczki Wisły będą musiały sporo się napracować, by uprzykrzyć jej życie.
Ponadto nie można zapominać o starej znajomej kibiców spod Wawelu, Jelenie Skerović. Doświadczona reprezentantka Czarnogóry, choć nie lideruje pod względem zdobyczy punktowej, bardzo dobrze wywiązuje się z roli rozgrywającej, otwierając podaniami drogę do kosza koleżankom. Zresztą na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że była zawodniczka Wisły plasuje się obecnie na czwartym miejscu jeśli chodzi o najlepiej asystujące koszykarki w całej Eurolidze.
Czy mimo to Wiślaczki sprawią niespodziankę i wywiozą ze stolicy Rosji komplet punktów?