Jose Ignacio Hernandez: Kluczem będzie defensywa i zbiórka

W środowy wieczór Wisła Can Pack Kraków rozegra kolejne spotkanie w Eurolidze koszykarek. Tym razem rywalem mistrzyń Polski będzie francuska drużyna Basket Lattes Montpellier Agglomeration, która jeszcze nie przegrała w tym sezonie, czyli podobnie jak team spod Wawelu. W obozie Białej Gwiazdy przed meczem nie brakuje problemów, ale jednocześnie wszyscy wierzą bardzo mocno w kolejny triumf na europejskich parkietach.

W czym tkwi problem ekipy spod Białej Gwiazdy przed meczem z francuskim rywalem? Mowa oczywiście o urazach i chorobach. Absolutnie niemożliwy jest występ w środowym meczu Eweliny Kobryn oraz Magdaleny Leciejewskiej. Pierwsza opuściła już szpital i powoli dochodzi do siebie. Druga natomiast chce jak najszybciej wrócić do gry po kontuzji kolana, ale na jej powrót do gry jeszcze trochę trzeba poczekać.

W ostatnim meczu w drużynie spod Wawelu zabrakło Petry Ujhelyi oraz Erin Phillips. Ta pierwsza co prawda była w składzie, ale cały mecz przesiedziała na ławce rezerwowych. Powodem była choroba, która dopadła jedyną nominalną - przy absencji Kobryn - środkową Białej Gwiazdy. - Petra niestety ma problemy ze zdrowiem. Ma gorączkę, dlatego dostała trochę chwili na odpoczynek - mówi Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack.

Jego podopieczna czuje się już zdecydowanie lepiej i daje słowo, że w środę na parkiecie się pojawi i będzie gotowa na starcie. - Czuję się już zdecydowanie lepiej niż w poprzednich dniach. Wiadomo, że gorączka i bóle głowy trochę osłabiają organizm i na pewno nie mogę powiedzieć, że czuje się nie wiadomo jak mocna, ale spróbuję mimo to dać z siebie wszystko. Jestem gotowa na ten mecz! - przekonuje Ujhelyi.

Jak natomiast wygląda sprawa z Phillips? Zawodniczka problemy ze stawem skokowym ma już z WNBA, dlatego każdy dzień wolnego dla australijskiej rzucającej może być na wagę złota. - Erin ma problemy ze swoją kostką od momentu, w którym przyleciała do Krakowa. Po przylocie z Moskwy musiała odpocząć i oszczędzać nogę - wyjaśnia hiszpański szkoleniowiec mistrzyń Polski. - Mam wielką nadzieję, że Erin i Petra zagrają w środowym meczu. Problemem jednak jest fakt, że nie możemy trenować w pełnym składzie. Zespół cały czas musi się zgrywać i iść do przodu, a urazy i choroby nam to uniemożliwiają.

Po wygranej w Moskwie nastroje w krakowskiej drużynie są znakomite, ale nikt nie lekceważy kolejnego rywala, który - podobnie jak Biała Gwiazda - po dwóch meczach ma na swoim koncie dwie wygrane. Z pewnością jednym z kluczy do wygranej będzie zatrzymanie doświadczonej rozgrywającej Edwige Lawson-Wade, która ma ogromny wpływ na grę francuskiego zespołu. Każdy zdaje sobie jednak sprawę, że siłą drużyny z Francji jest wyrównana kadra zespołu.

- Montpellier to zespół bez wielkich gwiazd, ale jest to drużyna, w której jest wiele bardzo dobrych zawodniczek tworzących doskonale współpracujący kolektyw. Kluczem do wygranej będzie tradycyjnie doskonała defensywa oraz kontrola walki na tablicach. Francuski zespół jest mocny, jeśli mówimy o walce fizycznej, dlatego "deska" będzie tak ważna - mówi Hernandez. - To bardzo ważne dla nas spotkanie, ponieważ BLMA pokazuje na początku sezonu, że gra bardzo dobrze zarówno w Eurolidze kobiet, jak i w rozgrywkach ligowych we Francji.

Początek tego frapująco zapowiadającego się spotkania zaplanowano na godzinę 18:30. Warto dodać, że Wisła Can Pack Kraków na razie jako jedyna drużyna w Polsce, potrafi pokonać rywala w euroligowych rozgrywkach. Trzeba mieć nadzieję, że taki stan rzeczy będzie kontynuowany jak najdłużej, bo przecież pod Wawelem aspiracje są bardzo duże i jak na razie Biała Gwiazda jest na najlepszej drodze do realizacji swoich marzeń.

Czy krakowianki po raz kolejny przybiją z kibicami zwycięskie piątki?

Źródło artykułu: