Wielkie przebudzenie Śląska - relacja z meczu Śląsk Wrocław - AZS Politechnika Warszawska

To było to, czego we Wrocławiu wszyscy, począwszy od kibiców na zawodników kończąc, potrzebowali jak tlenu. Po fantastycznym meczu i bardzo efektownej grze wygrał swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie TBL, niemal deklasując AZS Politechnika Warszawską.

Bartłomiej Berbeć
Bartłomiej Berbeć

Obaj trenerzy zaskoczyli nieco obserwatorów spotkania od samego początku. Dotychczasowy lider Śląska Wrocław, Aleksandar Mladenović, zaczął mecz na ławce rezerwowych. W zamian za niego starterem został Piotr Niedźwiedzki, w pierwszej piątce był też Paul Graham. Z kolei w zespole gości najlepszy asystujący PLK, Łukasz Wilczek, nie wybiegł w pierwszej piątce.

Te spore zmiany bardzo dobrze podziałały na Śląsk. Co prawda Hala Orbita nie była zapełniona, ale niesieni dość energicznym dopingiem gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia. Naciskali rywali w obronie, a w ataku prym wiódł Qa'rraan Calhoun i Śląsk Wrocław wyszedł na prowadzenie 7:0. Podopieczni Miodraga Rajkovicia wreszcie dobrze weszli w mecz i trafiali wszystko. Po efektownym wejściu Paula Grahama było 13:4, a Calhoun spudłował próbę potężnego wsadu. Po chwili poprawił się jednak w kontrze, spod kosza trafił Piotr Niedźwiedzki, z dystansu Graham i było już 20:7. Warto dodać, że w ciągu siedmiu minut gry AZS Politechnika oddał tylko 4 rzuty z gry, a to dlatego, że w tym czasie 4 przechwyty zanotowali gospodarze. Pierwsze 10 minut gry wrocławski zespół zakończył ze skutecznością 77%, co było niewiarygodną odmianą w porównaniu z dotychczasowymi spotkaniami.

Obraz gry nie uległ zmianie w drugiej kwarcie nie ulegał zmianie. Wrocławianie grali konsekwentnie pod kosz, przeplatali superefektowną grę ze skutecznością, w obronie z dużą intensywnością naciskali przeciwników i przede wszystkim napędzali szybkie kontry, w których brylowali Calhoun i Graham. W jednej z nich popisali się "podwójnym alley-oopem". Nie najlepsze podanie Skibniewskiego w niesamowity sposób ściągnął z wysokości okołu 310 cm Graham, pchnął piłkę siatkarskim ruchem do Calhoun, a ten skończył akcję... z faulem. Na boisku po wejściu szybko odnalazł się też dotychczasowy lider zespołu, Aleksandar Mladenović. Tym razem w roli rezerwowego zdobył 8 punktów z rzędu (i to w około dwie minuty!), a na tablicy widniało już 40:19 dla Śląska. Dzięki świetnej, zespołowej grze (aż 15 z 23 rzutów z gry było asystowane), gospodarze do przerwy prowadzili aż 52:28! Ostatnie punkty, równo z syreną z dwutaktu zdobył Robert Skibniewski, który mimo choroby spisywał się tego dnia bardzo dobrze. Aż 6 ostatnich podań było jego. O grze gospodarzy praktycznie nie dało się napisać niczego złego. Z kolei w drużynie AZS-u zaledwie 5 punktów zdobyli koszykarze pierwszopiątkowi (rzut Michała Michalaka i trójka Piotra Pamuły). Pozostałe 23 "oczka" należały do rezerwowych. Goście dali sobie wymusić 13 strat.

Po tak udanej pierwszej części gry w zasadzie odmienienie losów meczu nie było możliwe. Stąd gra toczyła się w dość ospalej atmosferze. Śląsk zaczął od kolejnej trójki Calhouna, aby nie pozostawić wątpliwości co do tego, czy będzie skoncentrowany. Wszędzie był z kolei Graham, zbierający wiele piłek i efektownie asystujący. W dość nieprzyjemnym starciu pod koszem Mateusz Ponitka został trafiony w oko. Młody polski talent musiał zejść z boiska, a następnie zbiegł do szatni. Śląsk nie zwracał uwagi na nic i po 30 minutach prowadził 71:43.

Czwarta kwarta to typowe dogrywanie. Więcej szans otrzymali rezerwowi, dzięki czemu Jakub Koelner po odważnym wejściu pod kosz zdobył debiutanckiego kosza w TBL. Podobnie, z linii rzutów wolnych, Jarosław Zyskowski Jr. W zespole gości świetnie prezentował się nadal Michalak, a Ponitka po kontuzji wrócił na parkiet. W ekstraklasie zadebiutował także w zespole gospodarzy Kacper Sęk.

- Chciałbym pogratulować swoim zawodnikom pierwszej wygranej, a zwłaszcza znakomitej pierwszej połowy. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, żeby złapać swój rytm, ponieważ do tej pory szło nam słabo - powiedział na konferencji trener Miodrag Rajković.

- Po ośmiu godzinach treningu cała taktyka i trening na nic. Nie wiem, kto wymyślił to, że gramy aż pięć spotkań z rzędu na wyjeździe. To po prostu bardzo ciężkie. Gratuluję pierwszego zwycięstwa zawodnikom i trenerowi - mówił z kolei Mladen Starcević.

Śląsk Wrocław - AZS Politechnika Warszawska 78:63 (27:13, 25:15, 19:15, 7:20)

Śląsk: Calhoun 20, Graham 17, Mladenović 14, Bogavac 9, Skibniewski 8, Niedźwiedzki 5, Koelner 2, Bochno 2, Zyskowski 1, Sęk 0, Buczak 0, Vairogs 0

Politechnika: Michalak 14, Wilczek 10, Pełka 10, Pamuła 9, Mokros 8, Nowakowski 5, Karwowski 3, Kolowca 3, Ponitka 1

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×